Partie polityczne we Francji w rozbieżny sposób zareagowały na zapowiedź uznania państwa palestyńskiego, ogłoszoną w czwartek przez prezydenta Emmanuela Macrona. Skrajna prawica uważa ten krok za przedwczesny. Na lewicy pojawiły się wezwania do nałożenia sankcji na rząd izraelski w związku z sytuacją w Strefie Gazy.
Szef skrajnie lewicowej Francji Nieujarzmionej (LFI), która zajmuje jednoznacznie propalestyńskie stanowisko, Jean-Luc Melenchon, określił decyzję jako „zwycięstwo moralne”. Inny polityk tej partii Manuel Bompard uznał, iż jest ona sukcesem mobilizacji społecznej na rzecz Palestyny.
Wśród innych partii lewicowych szef Partii Komunistycznej Fabien Roussel wezwał prezydenta Macrona do nałożenia sankcji na premiera Izraela Benjamina Netanjahu. Za restrykcjami w związku z sytuacją w Strefie Gazy opowiedział się także przewodniczący Partii Socjalistycznej Olivier Faure. „Trzeba położyć kres tej tragedii w Gazie i pozwolić, by ci z zakładników izraelskich (uprowadzonych przez palestyński Hamas), którzy jeszcze żyją, wrócili do swych rodzin. Dość już krwi” – oświadczył szef socjalistów.
Lider skrajnie prawicowego Zjednoczenia Narodowego Jordan Bardella ocenił, iż zapowiedź uznania Palestyny „przyzna Hamasowi, terrorystycznemu ruchowi islamistycznemu, legalność instytucjonalną i międzynarodową”. Bardella wyraził przekonanie, iż decyzja prezydenta jest przedwczesna i stoją za nią osobiste motywacje polityczne.
Prawicowy polityk Eric Ciotti, którego ugrupowanie Unia Prawicy na rzecz Republiki (UDR) współpracuje w parlamencie z RN, uznał decyzję Macrona za „pospieszną” i „nieprzyzwoitą po masakrze z 7 października” (atakach Hamasu na Izrael z 7 października 2023 r. – PAP).
Macron zapowiedział w czwartek wieczorem, iż Francja oficjalnie uzna państwo palestyńskie we wrześniu, podczas sesji Zgromadzenia Ogólnego Narodów Zjednoczonych. Władze izraelskie oceniły ten krok jako „bezpośrednią pomoc terroryzmowi”. (PAP)