Pakiet OMNIBUS – rewolucja w zrównoważonym rozwoju?

2 tygodni temu
Zdjęcie: Pakiet OMNIBUS


Ursula vor den Leyen na początku 2025 r. zapowiedziała, iż regulacje dotyczące zrównoważonego rozwoju i raportowania w UE zostaną znacząco odchudzone. W następnych dniach padła deklaracja, iż przegląd i ograniczenia związane z takimi unijnymi przepisami, jak: Dyrektywa w sprawie sprawozdawczości zrównoważonego rozwoju (CSRD), dyrektywa w sprawie należytej staranności (CSDDD), Taksonomia oraz szeregu pokrewnych przepisów zapewni ich redukcję o 25 proc. już w pierwszej połowie roku. Cała inicjatywa otrzymała nazwę Pakiet OMNIBUS.

Na marginesie warto dodać, iż nazwa jest dość niefortunna, bo ledwie 6 lat temu na poziomie UE przyjęto Dyrektywę Omnibus. Reguluje ona m.in. kwestie podawania najniższej ceny produktów w ostatnich 30 dniach. Nie ułatwi to pozyskiwania informacji o zmianach w zakresie prawodawstwa dotyczącego zrównoważonego rozwoju.

Po co nam Pakiet OMNIBUS?

Idea, która zapoczątkowała Pakiet OMNIBUS, ma dwa źródła. Pierwsze wiąże się bardzo mocno z raportem Mario Draghiego, byłego prezesa Europejskiego Banku Centralnego, na temat konkurencyjności europejskiej gospodarki. Dokument z 2024 r. wskazuje na malejącą innowacyjność i konkurencyjność Europy. Autor jednej z przyczyn takiego stanu rzeczy upatruje w nasilonej w ostatnich latach biurokratyzacji procedur związanych m.in. ze zrównoważonym rozwojem. Wpisuje się to także w pewien niepokojący przekaz zza oceanu.

Z drugiej strony, europejski rynek bardzo obawia się nowych przepisów dotyczących raportowania zrównoważonego rozwoju. Przedsiębiorcy, ale także instytucje finansowe, wkładają znaczny wysiłek, żeby przygotować się do raportowania zgodnie z ESRS. W przestrzeni medialnej pojawiają się różne kwoty, obrazujące to zaangażowanie. Sięgają one choćby dziesiątek tysięcy euro. Trzeba jasno powiedzieć, iż przyjęte na poziomie UE przepisy są bardzo rozbudowane – mowa bowiem o tysiącach stron dyrektyw, rozporządzeń i wytycznych. Nie zawsze są one ze sobą spójne, co komplikuje ich interpretację. Wiele krajów, w tym Polska, miało i ma opóźnienia w implementacji unijnych dyrektyw do prawa krajowego.

To, co wywołuje we mnie ogromne zdziwienie, to fakt, iż przy tak niesamowicie rozbudowanej legislacji, wciąż wiele zagadnień jest niejasnych. Przykładem może być wprowadzona dyrektywą CSRD zasada podwójnej istotności. choćby dla doświadczonych ekspertów jest to niezwykle wymagająca analiza, w wielu wypadkach prowadzona co najmniej bez zrozumienia jej sensu. Brakuje niezbędnych wyjaśnień i regulacji.

Do tego jeszcze dochodzi audyt

Sprawy nie ułatwia także fakt, iż raportowanie zrównoważonego rozwoju ma od tego roku podlegać audytowi. Zgodnie z przepisami, przeprowadzą go ci sami biegli rewidenci, którzy kontrolują sprawozdania finansowe przedsiębiorstw. Dostali co prawda wsparcie ekspertów, ale to wciąż na nich spoczywa ciężar przeprowadzenia procedury i odpowiedzialność. Powiedzieć, iż rynek audytowy dostał bardzo mało czasu w dostosowanie się, to jakby nic nie powiedzieć. Audytorzy najpewniej będą uczyć się specyfiki ESG w dialogu z firmami, które będą kontrolować. Z rynku dochodzą głosy, iż dialog jest niezwykle trudny, gdy jedna ze stron nie ma wystarczającej wiedzy o śladzie węglowym czy bioróżnorodności.

Czy to dobrze, iż czekamy na Pakiet OMNIBUS?

Można więc powiedzieć, iż Pakiet OMNIBUS jest wielką nadzieją i wybawieniem dla rynku. Moim zdaniem uproszczenia i uelastycznienie części wymagań jest jak najbardziej pożądane. Pewnie jeszcze bardziej przydałyby się standardy sektorowe i podpowiedzi, jak podchodzić do poszczególnych punktów danych. Niestety, diabeł – jak zwykle – tkwi w szczegółach.

Wydaje się, iż wszystkie kraje są zgodne co do potrzeby odciążenia przedsiębiorstw w zakresie biurokracji. Nie zgadzają się jednak co do sposobu osiągnięcia tego celu. Podobnie z resztą sprawa ma się w gronie przedsiębiorców. Większość głosów popiera Pakiet OMNIBUS, ale oczekiwania są bardzo rozbieżne.

Niejawne konsultacje

Na poziomie KE jest świadomość rozstrzału w zakresie zapotrzebowania rynku na zmiany. Sama zapowiedź przewodniczącej była niezwykle ogólna, a szczegóły obiecano przedstawić dopiero 26 lutego. Zaraz po ogłoszeniu Pakietu OMNIBUS rozpoczęła się giełda medialnych doniesień i pomysłów odnośnie do tego, co zostanie zmienione – od zakresu firm podlegających pod przepisy raportowe i terminów raportowania, po rezygnację ze standardów ESRS jako wymogu. Jedno w wypowiedzi Ursuli von der Leyen było pewne – sprawozdawczość zrównoważonego rozwoju w Europie nie zniknie.

Na poziomie KE zorganizowano więc konsultacje z rynkiem za zamkniętymi drzwiami. Ten dialog z interesariuszami był wyjątkowo nietransparentny, a lista firm i organizacji zaproszona do udziału była niejawna. Choć KE potwierdziła, iż tzw. reality check został wykonany, to próżno szukać jakichkolwiek informacji o wnioskach.

Nie wszystkie firmy powitały zapowiedź Pakietu OMNIBUS entuzjastycznie. Całkiem spora grupa, głównie dużych podmiotów, które już od dłuższego czasu przygotowywały się organizacyjnie do raportowania, nie była zadowolona. Te firmy zaangażowały się w zarządzanie tematyką zrównoważonego rozwoju i widzą w niej korzyści. Bez objęcia wymogami raportowymi całego rynku, będzie im jednak trudno pozyskać dane potrzebne do podejmowania świadomych decyzji biznesowych. Ważnym aspektem jest też kompletna nieprzewidywalność. Część zmienianych Pakietem OMNIBUS przepisów nie zaczęła jeszcze choćby obowiązywać, a niektóre mamy w Polsce wdrożone dopiero od kilku miesięcy. Prowadzenie działalności gospodarczej w zmiennym otoczeniu prawnym nie jest łatwe i część firm głośno o tym mówi, domagając się stabilizacji. Te podmioty jednak, wedle doniesień medialnych, nie zostały zaproszone do niepublicznych rozmów z KE.

Czy Pakiet OMNIBUS coś zmieni?

Przed 26 lutym (a ostanie przecieki mówią, iż przed pierwszym tygodniem marca) nie dowiemy się więcej. O tym, w którą stronę pójdą zmiany, nie chcę spekulować. Mam jednak w głowie myśl, iż szum wokół Pakietu OMNIBUS, choć zrozumiały, gubi najważniejszy element. Od raportowania nic się nie zmienia ani tym bardziej nie poprawia. Same wymogi raportowe, mimo iż niezwykle rozbudowane, nie zmuszają do redukcji emisji i działań na rzecz środowiska.

ESRS nakazują tylko ujawniać, w jaki sposób firma podchodzi do tych kwestii. Na przykład nie ma sankcji za brak planów dotyczących redukowania poboru wody. Mam wrażenie, iż za obawami związanymi z raportowaniem stoją mechanizmy psychologiczne, które sprawiają, iż prezesi i prezeski firm chcą być prymusami zrównoważonego rozwoju. Nie chcą zaraportować, iż zmiany klimatu, środowisko i społeczeństwo ich nie obchodzą. choćby jeżeli to prawda, to napisanie tego czarno na białym nie chce nikomu przejść przez podpis. Czy to oznacza, iż jednak trochę im zależy? Nie wiem.

Wiem za to, iż niezależnie od tego, w którą stronę pójdzie Pakiet OMNIBUS, od wdrażania zrównoważonego rozwoju nie ma już odwrotu. Niezależnie, czy będziemy raportować czy nie, radzić sobie z wyzwaniami wynikającymi z ryzyka ESG musimy. Nie da się zapomnieć, iż zarówno podejmowane działania, jak i ich brak kosztują. Nie można też udawać, iż np. powódź nigdy nas nie dotknie. choćby dekretem prezydenta Trumpa nie da się zlikwidować pożarów w Kalifornii, a ich ryzyko na bardzo długo zagości w wycenach polis ubezpieczeniowych czy wartości zabezpieczeń kredytowych. Żaden pakiet legislacyjny tego nie zmieni.

Idź do oryginalnego materiału