Pierwsze niepokojące doniesienia pojawiły się 10 kwietnia 2010 r. tuż przed godziną 9. Informowały, iż samolot z polską delegacją miał problemy przy lądowaniu. Z każda minutą były coraz bardziej dramatyczne. O godz. 9.23. agencja Reutera podała, iż pod Smoleńskiem rozbił się samolot z prezydentem Polski Lechem Kaczyńskim.
Rządowy Tu-154 M wystartował z Warszawy o 7.23. Na pokładzie było 96 osób – 89 pasażerów i 7 członków załogi. Samolotem leciała do Smoleńska państwowa delegacja z parą prezydencką na czele. Udawała się do Katynia na uroczystości upamiętniające 70-lecie sowieckiej zbrodni na polskich oficerach.
Którzy zginęli
Oprócz Lecha i Marii Kaczyńskich na pokładzie byli m.in. ostatni prezydent RP na uchodźstwie Ryszard Kaczorowski, wicemarszałkowie Sejmu Krzysztof Putra i Jerzy Szmajdziński, wicemarszałek Senatu Krystyna Bochenek, Rzecznik Praw Obywatelskich Janusz Kochanowski, prezes Narodowego Banku Polskiego Sławomir Skrzypek, prezes Instytutu Pamięci Narodowej Janusz Kurtyka, prezes Polskiego Komitetu Olimpijskiego Piotr Nurowski, grupa posłów i senatorów, dowódcy wszystkich rodzajów sił zbrojnych z szefem Sztabu Generalnego Wojska Polskiego gen. Tadeuszem Gągorem na czele, przedstawiciele Rodzin Katyńskich i różnych organizacji społecznych, kombatantów, duchowieństwa, kancelarii prezydenta i rządu.
Samolot rozbił się o godz. 8.41 (pierwotnie podawano godzinę 8.56) podczas podchodzenia do lądowania przy bardzo słabej widoczności, w pobliżu wojskowego lotniska Siewiernyj pod Smoleńskiem. O godz. 9.55 gubernator obwodu smoleńskiego poinformował, iż nikt nie przeżył katastrofy.
Dobry Boże, nie ten samolot…
– Pierwsza wiadomość o tym dramacie była tak potworna, tak niesamowita, iż po prostu nierealna. Spadała na nas rankiem 10 kwietnia, przy zwykłej, sobotniej krzątaninie. Nie mogła być prawdziwa: – Dobry Boże, nie ten samolot, i nie tutaj. Nie teraz, i nie w tym miejscu. W tym przeklętym dla Polski miejscu – pisała 15 kwietnia „Sztafeta” w redakcyjnym komentarzu.
I przestrzegała: – Nie dajmy też zawładnąć się złym emocjom, które już, niestety, zgrzytają w czasie narodowej żałoby i wokół miejsca pochówku prezydenckiej pary. To na Podkarpaciu, w przemyskiej katedrze, padły słowa, iż „to mogło wydarzyć się w środę”, gdy, przypomnijmy, w Katyniu gościła delegacja z premierem Tuskiem. (…) A za rok, w rocznicę katastrofy, przypomnijmy ważnym osobom ich słowa i obietnice składane publicznie w obliczu tej narodowej tragedii…
Żałoba, hołd i wielkie czuwanie
O godz. trzynastej, 10 kwietnia, na nadzwyczajnym posiedzeniu zebrał się rząd. Niecałą godzinę później marszałek Sejmu Bronisław Komorowski obwieścił, iż zgodnie z Konstytucją tymczasowo przejmuje obowiązki głowy państwa i ogłosił siedmiodniową żałobę narodową. W Sejmie została wyłożona księga kondolencyjna.
Tymczasem w ciągu dnia przed Pałac Prezydencki w Warszawie ściągały tłumy. Ludzie śpiewali pieśni, modlili się, odmawiali różaniec i koronkami. Tysiące zniczy ustawione szczelnie jeden przy drugim, zajęły chodnik i całą szerokość jezdni na całej długości Pałacu Prezydenckiego. Spontanicznie, na ulicach, placach i w kościołach, hołd ofiarom katastrofy oddawali również mieszkańcy innych miast. Także w Stalowej Woli oraz innych miejscowościach naszego regionu.
Powrót do Warszawy, pochówek w Krakowie
Ciało prezydenta Kaczyńskiego wróciło do Polski w niedzielę, 11 kwietnia. Zwłoki Marii Kaczyńskiej były dłużej identyfikowane i zostały sprowadzone dwa dni później, a trumny pary prezydenckiej wystawiono w pałacu na Krakowskim Przedmieściu. By oddać im hołd, trzeba było czekać w kolejce choćby kilkanaście godzin. Czekała także i grupa mieszkańców Stalowej Woli, a przedstawiciele „Solidarności” z Huty pełnili w pałacu wartę honorową przy trumnach.
W sobotę, 17 kwietnia w Warszawie na placu Piłsudskiego odbyły się uroczystości ku czci ofiar katastrofy, w których uczestniczyło ok. 100 tys. osób. Wieczorem, trumny prezydenckiej pary przewieziono z pałacu do bazyliki archikatedralnej w Warszawie.
W niedzielę rano, 18 kwietnia, gdy przetransportowano je na lotnisko Okęcie, na wiozące je samochody spadały setki żółtych tulipanów – ulubionych kwiatów Marii Kaczyńskiej, a muzycznym symbolem tych przejmujących chwili stał się utwór z filmu „Różyczka”. Ciała prezydenckiej pary odleciały do Krakowa.
W godz. 14 w tamtejszym kościele Mariackim rozpoczęło się nabożeństwo żałobne. Po mszy św. umieszczone na armatnich lawetach trumny wyruszyły w żałobnym kondukcie na Wawel, gdzie spoczęły w przedsionku krypty Srebrnych Dzwonów, w której znajduje się sarkofag marszałka Józefa Piłsudskiego.