Temat nowych ekranów dźwiękochłonnych został poruszony w mediach społecznościowych przez Ewę Ostrowską, burmistrzynię miasta Giżycko. Takie konstrukcje ustawiane są w miejscach, gdzie ludzie są szczególnie narażeni na hałas. Co do zasady mają zatem stanowić dla nich pewnego rodzaju ochronę i nieść ukojenie. W takim celu zamontowano je również wzdłuż remontowanej w tej chwili linii kolejowej w Giżycku. Niestety w tym przypadku inwestycja nie cieszy się zbyt dobrą opinią. Doszło choćby do tego, iż mieszkańcy muszą się zjednoczyć, by odzyskać towarzyszący im od lat krajobraz.
REKLAMA
Zobacz wideo Marta Wierzbicka na urlopie na Mazurach
W Giżycku pojawiły się nowe konstrukcje. "Czy o to chodzi, by przepisy uszczęśliwiały nas na siłę?"
Jak zaznacza Ewa Ostrowska, tego typu inwestycje kolejowe powinny służyć mieszkańcom oraz danemu regionowi, "a nie je szpecić".
Chronią nas przed hałasem? Czy bezdusznie oddzielają od jeziora?(...) Odcinają miasto od jeziora, zaburzają krajobraz, większości mieszkańców się nie podobają. (...) Inwestycja kolejowa powinna służyć mieszkańcom i miastu, a nie je szpecić. Ekrany powstały jako niezbędne dla ochrony mieszkańców przed hałasem kolei. Ale czy o to chodzi, by przepisy uszczęśliwiały nas na siłę?
- czytamy w poście opublikowanym na Facebooku przez urzędniczkę. Jak wyjaśnia burmistrzyni, miasto od dawna robiło wszystko, by zapobiec obecnej sytuacji, kilkukrotnie zwracając się w tej sprawie do PKP. Starania urzędników ostatecznie nie przyniosły jednak żadnych rezultatów.
Jak prawdopodobnie wiecie, tego typu inwestycje nie powstają z dnia na dzień. Uzgodnienia realizowane są latami. Miasto, jeszcze za poprzednich władz, dzięki działaniom Naczelnika WPI Adama Barana, ale też i poprzedniego Burmistrza Wojciecha Iwaszkiewicza, starało się temu zapobiec, kilkukrotnie zwracając się do PKP. Niestety, wszystkie proponowane alternatywne rozwiązania zostały ocenione jako niezgodne z przepisami lub stanowiące ryzyko realizacji projektu w terminie, a co za tym idzie, odrzucone
- dodała.
Władze proszą mieszkańców o pomoc. Tylko tak są w stanie odzyskać swój skarb
We wpisie Ewa Ostrowska zaznaczyła, iż przepisy nie uwzględniają bardzo istotnej kwestii. Otóż pociągi hałasują przez kilkanaście minut dziennie, a mieszkańcy zostali nieodwracalnie odcięci od jeziora Niegocin - tym bardziej iż kolej jest w tym miejscu od 150 lat i prawdopodobnie wiele osób zdążyło się już do niej przyzwyczaić.
Zobacz też: Kazali im szukać nowych mieszkań. 40 tysięcy osób może zostać bez dachu nad głową
Tak przynajmniej czuję to ja i inni urzędnicy, ale będziemy to potwierdzać z mieszkańcami, oraz szukać najlepszych rozwiązań w konsultacjach społecznych. Nie składamy broni i działamy. Z tego miejsca proszę wszystkich mieszkańców i wszystkich Radnych o porozumienie ponad podziałami, byśmy wspólnie mogli zrobić wszystko, co się da, by tę sytuację naprawić. Konieczna będzie ofensywa skierowana do decydentów, którzy pozwolą nam postawić interes mieszkańców nad ślepymi przepisami
- apeluje burmistrzyni do wszystkich zainteresowanych, zaznaczając, iż tutaj wiele może zdziałać "presja społeczna".
Dziękuje my, iż przeczytałaś/eś nasz artykuł.Bądź na bieżąco! Obserwuj nas w Wiadomościach Google.