Od lipca Polacy zapłacą wyższe rachunki za energię elektryczną. Powodem jest przywrócenie w pełnej wysokości tzw. opłaty mocowej – składnika faktury, który został tymczasowo zawieszony w ramach rządowych tarcz osłonowych. Według Urzędu Regulacji Energetyki decyzja ta jest konieczna, by zapewnić bezpieczeństwo energetyczne i stabilność systemu w najbliższych latach.
Opłata mocowa została wprowadzona w 2021 roku i miała na celu sfinansowanie kosztów utrzymania mocy wytwórczych w gotowości – czyli zabezpieczenie dostaw energii w szczytowych momentach zapotrzebowania. To mechanizm stosowany również w innych krajach UE. W Polsce jest szczególnie istotny w kontekście transformacji energetycznej, modernizacji elektrowni i rosnącego zużycia prądu.
Niedawno gospodarstwa domowe zostały zwolnione z tej opłaty. Był to element szerzej zakrojonych działań antyinflacyjnych, mających zniwelować skutki wysokich cen energii i ogólnego wzrostu kosztów życia. Ministerstwo Klimatu i Środowiska poinformowało jednak, iż ulga ta przestaje obowiązywać z końcem czerwca. Od lipca opłata mocowa wraca w wysokości zatwierdzonej na początku roku.
Według taryfy URE, opłata będzie naliczana w zależności od rocznego zużycia energii. Gospodarstwa zużywające do 500 kWh zapłacą 2,86 zł miesięcznie. W przypadku odbiorców zużywających od 1 200 do 2 800 kWh, co obejmuje znaczną część gospodarstw domowych, stawka wyniesie 11,44 zł miesięcznie. Najwięcej zapłacą duże gospodarstwa i domy ogrzewane energią elektryczną – 16,01 zł miesięcznie. Odbiorcy biznesowi będą ponosić koszt w formie opłaty za każdą zużytą kilowatogodzinę w godzinach szczytu – 14,12 groszy netto.
Minister klimatu Paulina Hennig-Kloska podkreśliła, iż opłata mocowa to tylko jeden z elementów rachunku, ale jej powrót może oznaczać wzrost kosztów dla gospodarstwa domowego choćby o kilkadziesiąt złotych miesięcznie. To, czy w drugiej połowie roku pojawią się nowe mechanizmy ochronne, zależeć będzie od sytuacji na rynku energii oraz decyzji URE w sprawie nowych taryf na drugie półrocze. Na razie obowiązuje limit ceny energii na poziomie 500 zł/MWh, którego przekroczenie może skutkować koniecznością przedłużenia części osłon.
Eksperci rynku energetycznego zwracają uwagę, iż choć hurtowe ceny energii spadły od rekordów z 2022 roku, to koszty funkcjonowania systemu i inwestycji w nowe moce pozostały wysokie. Wprowadzane zmiany mają charakter strukturalny – są niezależne od chwilowych wahań cen rynkowych i mają na celu zapewnienie bezpieczeństwa dostaw w dłuższej perspektywie. Polska energetyka przez cały czas opiera się na źródłach konwencjonalnych, które wymagają modernizacji lub wymiany. Równolegle rozwijane są źródła odnawialne, ale bez rynku mocy trudno byłoby zagwarantować ciągłość dostaw w okresach bezwietrznych lub bezsłonecznych.
Z punktu widzenia gospodarstw domowych, powrót opłaty mocowej oznacza konieczność liczenia się z wyższymi kosztami utrzymania. Część konsumentów rozważa już inwestycje w fotowoltaikę lub magazyny energii, które mogą pomóc ograniczyć zużycie energii z sieci. Inni analizują oferty alternatywnych sprzedawców prądu w poszukiwaniu tańszych taryf. Jednak dla większości Polaków, zwłaszcza w miastach, realne pole manewru jest ograniczone – opłata mocowa jest obowiązkowa i niezależna od dostawcy.
Powrót opłaty to decyzja, która z jednej strony wynika z konieczności zabezpieczenia interesu publicznego i stabilności systemu elektroenergetycznego. Z drugiej – może spotęgować społeczne niezadowolenie w kontekście wciąż odczuwalnej inflacji i rosnących kosztów życia. W najbliższych miesiącach najważniejsze będą decyzje dotyczące nowych taryf oraz ewentualnych mechanizmów kompensujących. Na razie jednak, rachunki za prąd od lipca 2025 roku bez wątpienia wzrosną.