Obowiązek istnieje, sypią się mandaty po 1500 zł. Dostają choćby niepełnosprawni, schorowani i starsi. Sejm myśli nad zmianami

5 godzin temu

Osoby niepełnosprawne, samotne i starsze, często bezradne, dostają tysiące złotych mandatów. Czy wreszcie skończy się era powszechnego obowiązku? Sejm ma się zając zmianami w prawie.

Fot. Warszawa w Pigułce

Zimowe poranki z łopatą w ręku mogą odejść do przeszłości. Sejmowa Komisja ds. Petycji właśnie wysłała do premiera dezyderat w sprawie zniesienia obowiązku odśnieżania chodników przez właścicieli domów. Pomysł brzmi rewolucyjnie, ale diabeł tkwi w szczegółach. Bo ktoś przecież będzie musiał to robić – pytanie tylko kto i za ile.

Petycja, która ruszyła lawinę

W kwietniu 2025 roku do Sejmu trafiła petycja, która poruszyła temat bolączki milionów Polaków. Autorka zwróciła uwagę na coś, o czym wielu właścicieli domów od lat myśli podczas zimowych poranków – czy to w ogóle ma sens?

Argumenty były mocne. Przepis szczególnie ciąży osobom starszym, niepełnosprawnym i samotnym. 75-letnia pani z reumatyzmem ma obowiązek wychodzić w śnieg i odśnieżać chodnik. jeżeli tego nie zrobi – mandat do 1500 zł. jeżeli ktoś się poślizgnie – odszkodowanie choćby do 80 000 zł.

Ale to nie wszystko. W petycji pojawiły się argumenty konstytucyjne. Chodnik to część drogi publicznej, czyli własność gminy. Zmuszanie prywatnych osób do darmowej pracy na rzecz cudzej własności może naruszać artykuły 2 i 84 Konstytucji, które gwarantują zasadę państwa prawa i określają zasady ponoszenia ciężarów publicznych.

Biuro Analiz mówi stop, doradca mówi tak

3 kwietnia komisja rozpatrywała petycję. I tu zaczęło się ciekawie, bo opinie ekspertów podzieliły się diametralnie.

Biuro Analiz Sejmowych nie poparło całkowitego uchylenia przepisu. Eksperci przypominali, iż obowiązek dotyczy nie tylko właścicieli domów jednorodzinnych. W grę wchodzą też współwłaściciele, użytkownicy wieczyści, spółdzielnie mieszkaniowe i wspólnoty. Całkowite zniesienie mogłoby wprowadzić chaos.

Ale – i to najważniejsze – Biuro Analiz zasugerowało doprecyzowanie przepisu. Żeby było jasne, jaka szerokość pasa gruntu podlega sprzątaniu i jakie dokładnie zanieczyszczenia należy usuwać. Bo obecne przepisy są mgliste.

Z kolei stały doradca komisji zajął zupełnie inne stanowisko. Uznał, iż gmina powinna przejąć obowiązek utrzymania chodników. Ale nie za darmo – właściciele nieruchomości płaciliby za to opłatę.

Argumentacja? Gminy mają wyspecjalizowane służby, sprzęt i mogą skuteczniej zamawiać oraz egzekwować usługi. To bardziej profesjonalne niż patrzenie, czy 80-letni pan Kowalski wyszedł z łopatą.

Poseł Stanisław Gorczyca z Platformy Obywatelskiej, wiceprzewodniczący komisji, skomentował to ostrożnie. Przyznał, iż większość właścicieli mogłaby negatywnie odebrać kolejną opłatę. Ale uznał pomysł za warty rozważenia.

Co dokładnie mówi obecne prawo

Artykuł 5 ustęp 1 punkt 4 ustawy o utrzymaniu czystości i porządku w gminach nakłada na właścicieli obowiązek uprzątnięcia błota, śniegu, lodu i innych zanieczyszczeń z chodników położonych wzdłuż ich nieruchomości.

Brzmi prosto, ale diabeł tkwi w szczegółach. Chodnik musi przylegać bezpośrednio do granicy nieruchomości. jeżeli między ogrodzeniem a chodnikiem jest pas zieleni, trawnik czy rów – odpowiada gmina.

Drugi wyjątek: jeżeli na chodniku dopuszczony jest płatny postój pojazdów. Wtedy gmina pobiera opłaty za parkowanie, więc sama musi sprzątać.

Ale to właśnie te wyjątki pokazują absurd systemu. Dwa identyczne domy obok siebie – jeden ma metrowy pas trawy przed ogrodzeniem, drugi nie. Pierwszy właściciel nie musi nic robić, drugi ryzykuje mandat. Gdzie tu logika?

Trzy resorty dostaną zadanie do przemyślenia

Komisja przyjęła dezyderat skierowany do premiera. Sprawa trafi do analizy w trzech resortach:

  • Infrastruktury
  • Finansów
  • Spraw wewnętrznych i administracji

Dodatkowo minister klimatu i środowiska ma dostać dezyderat o przygotowanie projektu zmian.

Ważne zastrzeżenie – dezyderat nie ma mocy prawnej. To nie jest ustawa ani choćby projekt ustawy. To sygnał polityczny, iż temat jest istotny i wymaga reakcji. Premier w ciągu 30 dni powinien się ustosunkować do sprawy.

Dezyderat może uruchomić analizę międzyresortową, powołanie zespołu roboczego lub zlecenie ekspertyz. Może być też pierwszym krokiem do przygotowania rządowego projektu nowelizacji ustawy.

Ile to kosztuje właścicieli dzisiaj

Zanim ktoś pomyśli „niech gmina przejmie za darmo”, warto policzyć realne koszty obecnego systemu.

  • Kary administracyjne: mandat od 100 do 500 zł od straży miejskiej. jeżeli nie przyjmiesz mandatu – sprawa idzie do sądu, który może wymierzyć grzywnę do 1500 zł.
  • Odszkodowania: jeżeli ktoś się poślizgnie i dozna obrażeń, właściciel odpowiada cywilnie. Złamana ręka? 20 000 – 40 000 zł. Zerwane więzadła kolana? 50 000 – 80 000 zł. Poważniejsze urazy? Jeszcze wyżej.
  • Koszty własnej pracy: zakładając 30 dni śnieżnych w roku, po 30 minut dziennie odśnieżania, właściciel poświęca 15 godzin rocznie. Przy minimalnej stawce 28,10 zł/h (od lipca 2025) to równowartość 421,50 zł.
  • Sprzęt i materiały: łopata, piasek, sól – to kolejne 100-200 zł rocznie.

Łącznie przeciętny właściciel domu „płaci” około 500-700 zł rocznie w czasie i pieniądzach. Plus ryzyko mandatu i odszkodowania.

Jak by to wyglądało po zmianie

Model proponowany przez doradcę komisji to przejęcie obowiązku przez gminę z opłatą dla właścicieli. Pytanie – ile by to kosztowało?

Gminy musiałyby:

  • Zatrudnić dodatkowy personel lub zlecić firmom zewnętrznym
  • Kupić sprzęt (jeśli go nie mają)
  • Zapewnić magazynowanie soli i piasku
  • Stworzyć system logistyczny dla operacji odśnieżania
  • Kontrolować wykonanie usług

Realnie koszt odśnieżania metra bieżącego chodnika to 2-5 zł za sezon, w zależności od intensywności opadów. Dom z 20-metrowym chodnikiem płaciłby 40-100 zł rocznie opłaty.

Brzmi nieźle, prawda? Właściciel płaci mniej niż koszt własnej pracy, a gmina profesjonalnie wszystko załatwia. Są jednak pułapki.

Po pierwsze: gminy będą chciały pokryć pełne koszty, czyli zatrudnienie, sprzęt, administrację. Realna opłata może być wyższa niż 100 zł. Po drugie: kto zapłaci za chodniki przy blokach? Wspólnoty mieszkaniowe i spółdzielnie też będą objęte opłatą? Wtedy koszt rozłoży się na mieszkańców – dodatkowe 5-10 zł miesięcznie na osobę. Po trzecie: gminy będą musiały egzekwować płatności. Kolejny koszt administracyjny, który przełoży się na wysokość opłaty.

Reakcje władz gmin będą kluczowe. Bo to właśnie samorządy będą musiały wdrożyć ewentualne zmiany. Z jednej strony – dodatkowe zadanie i koszty. Gminy już teraz narzekają na niedofinansowanie. Przejęcie odśnieżania tysięcy kilometrów chodników to logistyczny koszmar. Z drugiej strony – dodatkowe wpływy z opłat. Dla niektórych gmin może to być istotne źródło dochodu, szczególnie w okresie zimowym.

Prawdopodobnie pojawią się rozbieżności. Duże miasta mogą poradzić sobie z systemem opłat i profesjonalnym odśnieżaniem. Małe gminy wiejskie? To już zupełnie inna historia.

Czy Konstytucja stoi po stronie właścicieli

W petycji podniesiono argument, iż obecny przepis może być niekonstytucyjny. To poważny zarzut, ale nie nowy. Trybunał Konstytucyjny zajmował się już tą sprawą w 1997 roku. Uznał wtedy, iż utrzymanie czystości i porządku może być podstawą do ograniczenia praw jednostki. Przepis jest zasadniczo zgodny z Konstytucją. Ale – i to najważniejsze – orzeczenie ma prawie 30 lat. Od tamtej pory zmieniła się struktura wiekowa społeczeństwa. W 1997 roku osoby 65+ stanowiły 11% populacji, teraz to już 20%. Zmienił się też standard świadczonych usług publicznych. Można argumentować, iż zmuszanie coraz starszego społeczeństwa do pracy fizycznej na mrozie na rzecz własności publicznej wymaga ponownej analizy konstytucyjnej.

Kiedy możemy spodziewać się zmian

Premier ma 30 dni na odpowiedź. Ale realnie termin jest elastyczny – Marszałek Sejmu może go przedłużyć na wniosek zainteresowanego organu.

Nawet gdyby rząd pozytywnie ustosunkował się do dezyderatu, przygotowanie projektu ustawy to miesiące pracy. Konsultacje społeczne, opinie resortów, analiza skutków regulacji. Później procedura sejmowa – pierwsze czytanie, komisje, drugie i trzecie czytanie. Potem Senat, podpis prezydenta.

Najwcześniejszy możliwy termin wejścia w życie nowych przepisów to przełom 2025 i 2026 roku. A prawdopodobnie dopiero sezon zimowy 2026/2027.

Więc jeżeli myślałeś, iż tej zimy można odłożyć łopatę – niestety nie. Obowiązek odśnieżania pozostaje w mocy.

Co dalej z tą sprawą

Dezyderat trafił do kancelarii premiera. Teraz czekamy na reakcję rządu. Będą trzy możliwe scenariusze:

  • Scenariusz 1: Rząd odpowie, iż sprawa wymaga dalszych analiz i powołuje zespół roboczy. Realnie – odłożenie tematu w czasie.
  • Scenariusz 2: Rząd odpowie negatywnie, argumentując trudności wdrożeniowe i konstytucyjną zgodność obecnego przepisu. Temat zamknięty.
  • Scenariusz 3: Rząd pozytywnie ustosunkuje się do problemu i zleci ministrom przygotowanie projektu nowelizacji. Wtedy temat ruszy naprzód.

Na razie miliony właścicieli domów czekają. Czekają na to, czy najbliższa zima będzie ostatnią z łopatą w ręku. Albo pierwszą z kolejną opłatą w portfelu.

Bo jedno jest pewne – czy chodniki będą odśnieżane przez właścicieli czy gminy, ktoś za to zapłaci. Pytanie tylko kto i ile.

Co możesz zrobić już teraz

Jeśli fizycznie nie jesteś w stanie odśnieżać chodnika, możesz wysłać zawiadomienie do gminy o niemożności wykonania obowiązku. Musisz podać przyczynę – wiek, niepełnosprawność, choroba.

Gmina wtedy przejmie obowiązek, ale… zażąda zapłaty za usługę. To paradoks – płacisz za to, iż gmina odśnieża swój własny chodnik. Ale prawo tak stanowi, a sądy to potwierdzają.

Możesz też zatrudnić firmę do odśnieżania. Koszt to około 50-100 zł za sezon przy standardowym domu jednorodzinnym. Taniej niż potencjalny mandat czy odszkodowanie.

Najważniejsze – nie ignoruj obowiązku. Ryzyko jest realne, a konsekwencje finansowo bolesne.

Idź do oryginalnego materiału