O co chodzi z "ochroną Kłodzka przed powodzią"? Zalewska i cały PiS mijają się z prawdą

2 dni temu
Mieszkańcy Kłodzka liczą straty po wielkiej wodzie, inne rejony z południa kraju wciąż mierzą się z żywiołem. W sieci od kilkudziesięciu godzin trwa natomiast wielka afera o to, kto doprowadził do dramatycznej sytuacji w mieście na Dolnym Śląsku. Jej bohaterkami są Anna Zalewska z PiS i Monika Wielichowska z PO. Wyjaśniamy, o co w tym chodzi, bo naprawdę można się pogubić.


"Kłodzko budzi się w innej rzeczywistości" – napisała w poniedziałek (16 września) tuż po godz. 8:00 Telewizja Sudecka na Facebooku. Do wpisu dołączono film, który ukazuje skalę zniszczeń, jaki spowodował żywioł w 25-tysięcznym mieście w województwie dolnośląskim.

A ta jest ogromna i już teraz mówi się, iż powódź z 2024 roku była gorsza niż ta w 1997. W wielu miejscach woda sięgała pierwszych pięter budynków. Dziś zaczyna się wielkie sprzątanie w Kłodzku i walka o odbudowę normalności.



Awantura o ochronę Kłodzka przed powodzią. Wyjaśniamy, o co tutaj chodzi


Pół serwisu X, czyli dawnego Twittera, już od kilkudziesięciu godzin żyje natomiast... aferą "o ochronę przeciwpowodziową Kłodzka".

– Na ziemi kłodzkiej w ostatnich kilku latach zostały wybudowane cztery suche zbiorniki retencyjne. W 2018 roku były pewnego rodzaju protesty (jak relacjonował wówczas portal tvsudecka, budowa wiązałaby się z wysiedleniem z terenu Kotliny Kłodzkiej 2,5 tysiąca mieszkańców – red.) i ówczesne władze Wód Polskich z budowy kolejnych zrezygnowały – tak na pytanie o to, czy można było uniknąć kataklizmu, odpowiedział w poniedziałek w RMF FM burmistrz Kłodzka Michał Piszko.

Wydaje się, iż te słowa dolały tylko oliwy do ognia politycznej burzy o to, kto odpowiada za ten stan rzeczy. Zaczęło się od tego, iż europosłanka PiS Anna Zalewska skomentowała wpis Mariusza Błaszczaka, który oskarżył obecny rząd o spóźnioną reakcję, ale także obwinił Koalicję 15 października o zawieszenie inwestycji przeciwpowodziowych.

"Nie możemy jednak zapominać o zaniechaniach rządu D. Tuska" – napisała Zalewska w niedzielę po południu na X.



Polityczka wyłączyła możliwość komentowania jej wpisu, ale internauci momentalnie zaczęli przypominać jej nagranie z maja 2019 roku.

Zalewska była wówczas szefową MEN i jednocześnie "jedynką" PiS w wyborach do PE. Przyjechała do Międzylesia (powiat kłodzki) na spotkanie mieszkańców z przedstawicielami m.in. Wód Polskich.

Spotkanie dotyczyło budowy zbiorników retencyjnych w Kotlinie Kłodzkiej. Były też protesty, o których wspomniał w RMF FM burmistrz Piszko. Nikt też nie spodziewał się jej wizyty. "I choć przywiozła dobrą wiadomość, została wybuczana i wygwizdana" – relacjonowała w maju 2019 Wirtualna Polska. Jak dodano to Zalewska "przekazała mieszkańcom informację o tym, iż projekt budowy nowych zbiorników został wstrzymany".

– Jestem posłem z tego okręgu, nie mogłam lekceważyć uwag, które trafiały do biura poselskiego. Stąd przyjechałam przygotowana z następującą informacją, iż nie ma żadnych dalszych analiz, iż nie ma planów, iż tylko te cztery zbiorniki zaplanowane przez poprzedników będą realizowane – powiedziała później dziennikarzom.

Praktycznie była więc głosem ówczesnego rządu. Jej wypowiedzi można odsłuchać na poniższym nagraniu (od 3:07 do 5:10):



Materiał WP udostępnił w sieci Roman Giertych. "Z tego materiału wynika, iż A. Zalewska zadeklarowała w 2019 roku (wbrew opiniom Wód Polskich), iż rząd PiS wstrzyma budowę czterech zbiorników retencyjnych w Kotlinie Kłodzkiej. To powinno być (zaraz po ustaniu powodzi) przedmiotem pilnej analizy prawnej" – napisał mecenas.

"To nie jest czas na polityczne jątrzenie z perspektywy kanapy. Na Dolnym Śląsku i Opolszczyźnie przeżywamy niewyobrażalną katastrofę. Drżymy o każde życie, zdrowie, dach nad głową, bardzo często bez prądu, odcięci od świata. Boimy się o to, co przyniesie kolejna godzina, kolejny dzień. Potrzebujemy pomocy!!! Zawsze może Pan nas wesprzeć, będziemy potrzebować ludzi do sprzątania, odbudowy, liczenia strat" – odpowiedziała mu Zalewska.



I nagle pojawiła się Monika Wielichowska, obecna wicemarszałkini Sejmu


Myli się ten, kto sądzi, iż ta wymiana zdań zakończyła kłótnię. Przedstawiciele prawicy, jej zwolennicy i sama Zalewska wciągnęli w tę sprawę Monikę Wielichowską, obecną wicemarszałkinię Sejmu.

W poniedziałek (16 września) po godz. 10:00 Zalewska napisała w obszernym wpisie na X: "Zawsze wspierałam inwestycje w infrastrukturę przeciwpowodziową na terenie Kotliny Kłodzkiej i Przedgórza Sudetów! Ze zdumieniem obserwuję zaczepki i próbę zrzucenia odpowiedzialność na poprzedników, przez polityków partii rządzącej, dot. budowy suchych zbiorników retencyjnych na terenie Kotliny Kłodzkiej".

I jeszcze to: "W 2019 r. rząd Mateusza Morawieckiego zdecydował o budowie 4 z 9 planowanych suchych zbiorników retencyjnych. Decyzję tą podjęto w oparciu o liczne protesty mieszkańców kotliny kłodzkiej, które były podsycane przez ekologów i lokalnych polityków PO, z Panią Moniką Wielichowską na czele!".

"Podasz się do dymisji i znikniesz z polityki? Czy zabraknie honoru?" – zapytał Wielichowską na Facebooku poseł Dariusz Matecki z Suwerennej Polski. Udostępnił także jej wpis z maja 2019:

"Ani mieszkańców, ani władz samorządowych gmin, ani też powiatu nie ma zgody na takie propozycje lokalizacji 9 suchych zbiorników na terenie Ziemi Kłodzkiej. Wody Polskie podlegające pod rząd wydały publiczne pieniądze w błoto. Uczestniczyłam w jednym ze spotkań w Ścinawce Górnej, gdzie mieszkańcy jasno określili co myślą o przygotowanej analizie. Ja też".



Do akcji wkroczył jego partyjny kolega Sebastian Kaleta. "Kilka lat temu Koalicja Obywatelska i jej lokalna liderka, posłanka Monika Wielichowska, wmawiała mieszkańcom Kłodzka, iż nie potrzebują zbiorników retencyjnych, które chciał zbudować rząd" – oznajmił we wpisie na X.

I tu dochodzimy do najważniejszego dokumentu, z którego wynika, iż rząd Zjednoczonej Prawicy wcale nie chciał zbudować zbiorników. 21 maja 2019 roku na stronie Wody Polskie na Facebooku pojawił się długi post z takim zdaniem:

"W ostatnim czasie w mediach społecznościowych rozpowszechniane są nieprawdziwe informacje o rzekomych lokalizacjach zbiorników przeciwpowodziowych w Kotlinie Kłodzkiej. Powoduje to niepokoje i wprowadza opinię publiczną w błąd. W żadnych planach inwestycyjnych nadzorowanej przeze mnie instytucji – Państwowego Gospodarstwa Wodnego Wody Polskie nie ma budowy nowych zbiorników na Ziemi Kłodzkiej".



Autorem tych słów był ówczesny minister gospodarki morskiej i żeglugi śródlądowej Marek Gróbarczyk, a ich adresatem ówczesny wojewoda dolnośląski Paweł Hreniak.

"Przestańcie jątrzyć, kłamać i obrzucać błotem! Zacznijcie sprzątać i pomagać ludziom! Fala wezbraniowa nadciąga na kolejne tereny. Naszym wspólnym celem jest pomoc mieszkańcom! Błędy rządzących zostaną rozliczone, jednak dopiero po zakończeniu akcji ratowniczej i sprzątaniu!" – napisała jeszcze Zalewska we wpisie, w którym wspomniała o Monice Wielichowskiej.

Wicemarszałkini Sejmu odpowiedziała też Mateckiemu.

"Kiedy od dwóch dni, razem ze służbami i mieszkańcami, walczymy z największą od stuleci powodzią, poseł Matecki, rozparty wygodnie w fotelu – hejtuje. Bo tylko na tym się zna. Atakuje mnie za rzekomą decyzję ws. niebudowania zbiorników retencyjnych w Kotlinie Kłodzkiej. Prawda jest taka, iż Wody Polskie w 2019 roku, za rządów jego kolegów, wstrzymały wszelkie prace nad tymi inwestycjami" – napisała.



I dodała: "Panie Matecki, hejt nie pomoże ludziom zalewanym przez powódź. Hejt nie pomoże w ratowaniu ich dobytku. Hejt pomoże tylko takim jak Pan, w promowaniu nazwiska na krzywdzie ludzi. Wstyd. Po prostu wstyd. Przyjedź Pan tu i pomóż… Za dużo? Trzeba by było łapki pobrudzić...".

Idź do oryginalnego materiału