W sprawie podwójnego zabójstwa w Tłokini Wielkiej k. Kalisza 14 lat temu wszczęto nowe śledztwo. Celem ma być wykrycie faktycznego sprawcy zabójstwa. Wyrok 25 lat więzienia za to morderstwo odsiaduje niepełnosprawny mężczyzna – powiedział PAP adwokat Paweł Głuchowski.
Prokuratura Okręgowa w Poznaniu wszczęła nowe śledztwo w sprawie zabójstwa w Tłokini Wielkiej k. Kalisza, za które 12 lat temu na 25 lat więzienia skazano niepełnosprawnego Piotra Mikołajczyka (zgadza się na podanie danych osobowych – PAP). Cztery lata temu nad jego sprawą pochylił się, pochodzący z Kalisza adwokat Paweł Głuchowski, prowadzący kancelarię w Poznaniu.
“Po przeanalizowaniu akt sprawy złożyłem dwa wnioski. Pierwszy, dotyczący wznowienia postępowania, skierowałem do Sądu Najwyższego w Warszawie” – powiedział.
jego podstawą – jak wyjaśnił – była podobna sprawa z Lublina, gdzie mężczyzna został skazany za zabójstwo na 25 lat więzienia. W jego przypadku Europejski Trybunał Praw Człowieka nakazał wznowienie postępowania ze względu na naruszenie Europejskiej Konwencji Praw Człowieka. Na tej podstawie Sąd Najwyższy uchylił wcześniejsze wyroki sądów i skierował sprawę do ponownego rozpoznania.
“Sąd Najwyższy dopuszcza możliwość oparcia wniosku o wznowienie postępowania na orzeczeniu, dotyczącym innego skazanego. Warunek jest taki, iż stan faktyczny musi być analogiczny i musi zachodzić bardzo wysokie domniemanie, iż gdyby sprawą Mikołajczyka zajął się Trybunał, to wydałby orzeczenie tożsame z inną sprawą” – powiedział.
Drugi wniosek trafił do Prokuratury Krajowej i dotyczy wszczęcia nowego śledztwa w sprawie wykrycia sprawcy zabójstwa. “Decyzję o wszczęciu wydał osobiście Prokurator Krajowy Dariusz Korneluk” – powiedział adwokat. Sprawę Mikołajczyka przejęło poznańskie Archiwum X pod nadzorem Prokuratury Okręgowej w Poznaniu.
Piotr Mikołajczyk, który od kilkunastu lat odbywa karę za podwójne morderstwo, pochodzi z małej miejscowości Brzeg w województwie łódzkim. Jest osobą niepełnosprawną o rozwoju umysłowym 10-letniego dziecka. Ze względu na niepełnosprawność nie miał szansy na stałą pracę. Najmowany był przez rolników do dorywczych prac gospodarskich. W 2010 roku został zatrudniony na czarno przez jednego z gospodarzy w Tłokini Wielkiej k. Kalisza. Tam przepracował pół roku. Za miesiąc pracy otrzymywał 200 zł. Spał w stodole lub w samochodzie, a do jedzenia najczęściej dostawał chleb ze smalcem.
Do zdarzenia, które zmieniło jego życie, doszło 3 listopada 2010 roku. Jak wynika z akt sprawy 22-letni wówczas Piotr Mikołajczyk miał wstać o godz. 6 i ubrać się w letnie rzeczy, choć na dworze było zimno. Zamiast śniadania miał wypić litr wódki i cztery piwa.
Następnie – jak twierdzi oskarżenie – udał się do domu sąsiadek po drugiej stronie ulicy i zabił obie kobiety siekierą, zadając im łącznie 21 ciosów. Dokładnie zmył z siebie krew pod bieżącą wodą i profesjonalnie usunął wszystkie ślady. Wrócił do stodoły i stamtąd miał obserwować dom zabitych kobiet. Z akt sądowych wynika, iż nikt z sąsiadów nic podejrzanego tego dnia nie widział i nie słyszał. Nikt nie widział, żeby mężczyzna tego dnia był pijany, brudny od krwi czy miał na sobie jakiekolwiek podejrzane ślady. Wiadomo natomiast, iż pomagał przy naprawie samochodu.
Zwłoki 80-latki i jej 44-letniej córki odnalazła 13-letnia wówczas wnuczka starszej kobiety i córka młodszej, która wróciła ze szkoły. Z domu zginęły pieniądze (12 tys. zł) i testament. Następnego dnia po morderstwie gospodarz, u którego pracował Mikołajczyk wywiózł mężczyznę do jego rodzinnej miejscowości w Brzegu.
Po 10 miesiącach poszukiwań sprawcy zabójstwa policjanci z Kalisza wpadli na jego trop. Pojechali po niego do domu i przywieźli na przesłuchanie do Kalisza. Mężczyzna przyznał się do winy. Miał wyznać śledczym, iż z młodszą z zamordowanych kobiet miał go łączyć romans. Przeciwna temu była jej matka, więc postanowił ją zabić. Kiedy do domu weszła jej córka, ją także zabił, żeby nie mieć świadków. Śledczy przyjęli, iż motywem zbrodni miał być związek sprawcy z młodszą z ofiar i brak akceptacji matki dla tego związku.
Na miejscu zbrodni znaleziono krwawy odcisk palca, ślady butów oraz DNA. Jednak nie pasowały one do podejrzanego w tej sprawie mężczyzny. Nie udało się znaleźć narzędzia zbrodni. Samooskarżenie jest jedynym dowodem w tej sprawie. W 2012 r. Piotr Mikołajczyk został skazany przez kaliski sąd na dożywocie. W wyniku apelacji wyrok zmieniono na 25 lat więzienia.
W uzasadnieniu do wyroku łódzki sąd apelacyjny prokuraturze kaliskiej zarzucił liczne błędy w postępowaniu przygotowawczym. Stwierdzono, iż wiele śladów policja zabezpieczyła niedbale. Wskazano, iż zeznania policjantów złożone przed prokuratorem różnią się od zeznań złożonych przed sądem. Żadnym badaniom nie poddano czterech siekier znajdujących się w gospodarstwie w dniu morderstwa, za to zbadano kilof, znaleziony przez policjantów 20 dni później.
Zdaniem apelacji zachowanie trzech kaliskich policjantów podczas przesłuchania mogło doprowadzić do samooskarżenia niepełnosprawnego mężczyzny.
Sprawa trafiła do Sądu Najwyższego, który odrzucił kasację obrony. Sprawą zajęła się Helsinka Fundacja Praw Człowieka, która w 2017 r. złożyła skargę do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu. W skardze podkreślono, iż Mikołajczyk nie miał dostępu do adwokata, choć jako osoba niepełnosprawna powinna była być objęta szczególną pomocą prawną.
Zdaniem prawników Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka w całej sprawie poważne wątpliwości budzi przede wszystkim to, czy protokoły faktycznie stanowią zapis przesłuchań podejrzanego. Zauważono, iż pełne są zdań złożonych, wyszukanego słownictwa oraz metafor, a?więc wyrażeń, którymi osoba niepełnosprawna intelektualnie na?co dzień się nie posługuje. Dokumenty nie rozróżniają także pytań policjantów od odpowiedzi przesłuchiwanego.
Poza dowodem z wyjaśnień oskarżonego nie ma żadnego innego dowodu na winę Piotra Mikołajczyka. Zabezpieczone na miejscu zdarzenia ślady (m.in. krwawy odcisk palca), zdaniem biegłych, nie należały do Piotra Mikołajczyka. Z zeznań samych funkcjonariuszy policji wynika zaś, iż wmówili oni podejrzanemu, iż mają zebrany przeciwko niemu bogaty materiał dowodowy. Wskazali również, iż mężczyzna po przedstawieniu mu prawdopodobnego przebiegu zdarzenia potwierdził w? nim swój udział.
Trybunał zajął się sprawą i w 2022 r. nakazał polskiemu rządowi odnieść do całej sytuacji. Strona rządowa w piśmie do Trybunału z 2023 r. stwierdziła, iż prokuratorskie śledztwo i sądowy proces odbyły się z zachowaniem wszystkich procedur i nie popełniono żadnych błędów.
Zdaniem adwokata Piotra Głuchowskiego w sprawie Mikołajczyka jest bardzo dużo wątpliwości. „Moich wątpliwości w tej sprawie nie wzbudziło tylko wszczęcie postępowania. Wszystko inne, czyli sposób zabezpieczania dowodów i śladów, przesłuchania podejrzanego i świadków, brak rzetelności opinii, niechlujstwo przy prowadzeniu poszczególnych dowodów aż po zatrzymanie Mikołajczyka, budzą wątpliwości” – powiedział w rozmowie z PAP.
Jak wskazał, na poszczególnych etapach pracy nad sprawą pomocy udzielili mu prof. Ewa Gruza, kryminalistyk z Uniwersytetu Warszawskiego, były komendant poznańskiej policji a w tej chwili detektyw Maciej Szuba i dr Dominika Czerniak z Uniwersytetu Wrocławskiego. W winę Mikołajczyka nie wierzy rodzina mężczyzny oraz mieszkająca w Kaliszu wnuczka i córka zamordowanych.