Nocna szarża Macierewicza pod pomnikiem smoleńskim. Poseł PiS poszedł w ślady Kaczyńskiego

18 godzin temu
W poniedziałek 10 marca podczas miesięcznicy smoleńskiej aktywiści po raz kolejny złożyli wieniec pod pomnikiem ofiar katastrofy. Tym razem Antoni Macierewicz postanowił działać na własną rękę i przeprowadził nocną akcję – zamazał napis na wieńcu farbą w sprayu. Doszło też do wymiany zdań z obecnym na miejscu policjantem.


W poniedziałek wieczorem (10 marca) pod pomnikiem smoleńskim w Warszawie znowu doszło do incydentu. Tym razem to Antoni Macierewicz sięgnął po spray i zamazał napis na wieńcu, który co miesiąc składa grupa przeciwników Prawa i Sprawiedliwości. Przypomnijmy, iż w maju 2024 to samo zrobił Jarosław Kaczyński.

Jak podaje Polska Agencja Prasowa, na którą powołuje się m.in. Wirtualna Polska, obecny na miejscu funkcjonariusz od razu zwrócił uwagę posłowi PiS. – Panie pośle, informuję pana, iż to jest niezgodne z prawem – powiedział policjant. – Ja pana informuję, iż to państwo robicie przestępstwo – odparł były minister obrony narodowej.

Napis na wieńcu brzmiał: "Pamięci 95 ofiar Lecha Kaczyńskiego, który, ignorując wszelkie procedury, nakazał pilotom lądować w Smoleńsku w skrajnie trudnych warunkach. Spoczywajcie w pokoju. Naród Polski". Aktywiści składają go podczas każdej miesięcznicy, co regularnie prowadzi do konfliktów z politykami PiS.

Spór PiS z aktywistami podczas miesięcznic smoleńskich


Miesięcznice smoleńskie wywołują kontrowersje i w ich trakcie dochodzi do różnych incydentów. Podczas publicznych wystąpień Jarosława Kaczyńskiego niemal zawsze słychać okrzyki protestujących.

– Wielcy zbrodniarze poniosą konsekwencje nieporównywalnie cięższe. Zostaną ukarani zgodnie z naszym prawem. A być może zostanie zastosowana jeszcze ostrzejsza zasada, norymberska – powiedział prezes PiS w poniedziałek 10 marca.

Podczas styczniowej miesięcznicy doszło choćby do rękoczynów. Sytuacja wymknęła się spod kontroli, gdy aktywista Zbigniew Komosa usiłował złożyć wieniec. Inne osoby starały się mu to uniemożliwić, co doprowadziło do przepychanek.

Wówczas w rozmowie z "Faktem" Komosa przekazał, iż "został zaatakowany, przewrócony, skopany i uderzany parokrotnie". Podkreślił jednak, iż nie to jest najważniejsze. Zwrócił uwagę, iż mimo zgłoszonego zgromadzenia, nie pozwolono im podejść do "pomnika kłamstwa smoleńskiego", który stoi w przestrzeni publicznej.

Przypomnijmy, iż aktywista oskarżył Kaczyńskiego o pobicie podczas jednej z miesięcznic. Prezes PiS zniszczył też wieniec. W efekcie stracił on immunitet poselski, ale Sejm nie wyraził zgody na pociągnięcie go do odpowiedzialności za zniszczenie wieńca.

Idź do oryginalnego materiału