Donald Trump został w poniedziałek zaprzysiężony na 47. prezydenta USA. W jego inauguracji wzięli udział m.in. odchodzący prezydent Joe Biden i wiceprezydentka Kamala Harris oraz wielu znamienitych gości.
Jak Trump wypadł podczas inauguracji? Ocena eksperta
Podczas uroczystości nowy prezydent USA wygłosił swoje pierwsze przemówienie. –Zaczyna się złota era Ameryki – tymi słowami zaczął swoje wystąpienie Trump. Szczegóły opisaliśmy w tym tekście.
Jak na jego przemówienie patrzą specjaliści? Czy polityk wypadł tak dobrze, jakby tego chciał? W naTemat.pl ocenił to trener wystąpień publicznych i mowy ciała Maurycy Seweryn.
– Wystąpienie Donalda Trumpa było dobrze przygotowane, ciekawie wygłoszone, ale jednocześnie było bardzo stabilnym przemówieniem. Zachowania niewerbalne, które stosował, były zdeterminowane dwoma rzeczami: mównicą oraz teleprompterami – wyjaśnił ekspert.
W jego ocenie "to one decydowały o postawie Trumpa i dawały mu szansę na to, aby ukryć wszelkie emocje, które mógłby eksponować w czasie swojego wystąpienia". – To one dawały mu również możliwość tego, aby nie stosować paradźwięków, a także nie stosować gestykulacji – wyliczył trener wystąpień publicznych.
Jak wskazał, to "mównica pozwoliła prezydentowi stabilnie ułożyć ręce po jej bokach". – Prezydent Trump pierwszy raz wykonał gest dopiero około piątej minuty wystąpienia. W sumie wykonał takich gestów trzy. Odrywał ręce od mównicy tylko w tych trzech sytuacjach oraz za każdym razem, kiedy otrzymawszy owację na stojąco czy na siedząco, odchodził na chwilę od mównicy jak zawodnik czy piosenkarz – wyjaśnił w naTemat.pl Seweryn.
Dalszy ciąg artykułu pod naszą zbiórką – pomóżcie seniorom razem z nami!
Ekspert przypomniał jednocześnie, iż "trzymanie dłoni na mównicy jest zachowaniem atawistycznym, które pozwalało mu czuć się bezpiecznie".
Ekspert uważa, iż Trump się mimo wszystko się stresował
– Drugi element, czyli telepromptery, powodowały, iż przy takim właśnie ułożeniu rąk na mównicy jego ciało było bardzo często mocno wyginane. Bardzo rzadko kierował głowę w stronę telepromptera, robił to niemal całym ciałem. To wyginanie było bardzo charakterystyczne – tłumaczył, dodając, iż to powodowało m.in. zniekształcenie garnituru. Musiało to – zdaniem Seweryna – powodować choćby ból.
Ekspert zwrócił także uwagę, iż ułożenie rąk Trumpa spowodowało, iż miał ograniczone możliwości komunikacyjne. Prezydent USA – jak opisał Seweryn – wyrażał zatem emocje dzięki intonacji, mimiki czy też ruchów ramionami.
– To bardzo ograniczona wersja komunikacyjna. Świadczy również o stresie tak doświadczonego mówcy, jakim jest Donald Trump – zauważył trener wystąpień publicznych i mowy ciała.
Ekspert wskazał, iż około trzeciej minuty Trump, mówiąc o budowaniu wielkiej Ameryki, po raz pierwszy "oderwał się od ziemi" i "uniósł się na stopach" – a dokładnie stanął na palcach. – To jest taki sygnał wywyższania się – wytłumaczył. Seweryn zauważył także, iż Trump bardzo mocno marszczył brwi. – To efekt uboczny czytania z telepromptera – stwierdził nasz rozmówca.
Seweryn poruszył także kwestię tego, jak nowy prezydent mówił podczas inauguracji. –Operowanie głosem jako element, który działa jako druga część wyrażania intencji w czasie wystąpienia publicznego, było spowolnione i było również słabo przez niego stosowane – mówił.
Trump nie mówił zbyt szybko, ale miał w tym cel
Seweryn wskazał też, iż Trumpowi udawało się unieść głos, kiedy widział, iż ma to zaznaczone na teleprompterze. Wówczas wiedział, iż "kończy się dany akapit i należy w tym momencie dać czas publiczności na oklaski" – Wtedy to robił wyraźnie – opisał ekspert.
– Tempo mówienia wynosiło mniej więcej 100 słów na minutę. To jest bardzo wolne tempo. Intencją prezydenta Trumpa było to, żeby każdemu słowu nadać znaczenie – zauważył, dodając, iż "jego wystąpienie było połączone z tempem mówienia, a to tempo nadawało charakter ważnego przekazu, ważnej myśli, programu działania, zapowiedzi tego, co będzie robił".
– o ile chodzi o werbalizację, to wystąpienie było w dużej części krytyką poprzednich władz. choćby o ile mówił o tym, co będzie robił, to retorycznie stosując zwroty i język perswazji, sygnalizował, iż jego poprzednicy robili źle, iż on to naprawi – podsumował Seweryn.