Popierany przez PiS kandydat na prezydenta Karol Nawrocki powiedział w niedzielę (9 marca) w Wieruszowie (Łódzkie), iż jako prezydent nigdy nie podpisze ustawy prywatyzującej lasy. „Będę dbał, żeby za polskie lasy odpowiadał polski leśnik, a nie urzędnik z Brukseli” – zaznaczył.
Podczas spotkania z mieszkańcami Wieruszowa (Łódzkie) Karol Nawrocki nawiązał do dominującej w tym rejonie branży przetwórstwa drzewnego. Zdaniem kandydata popieranego przez PiS ekoterrorystyczne projekty – takie jak Zielony Ład – niszczą polskie rolnictwo, leśnictwo, a także finanse 14 milionów gospodarstw domowych za sprawą wysokich rachunków za energię elektryczną.
– Obiecuję, iż jako prezydent Polski nigdy nie podpiszę żadnej ustawy prywatyzującej polskie lasy i będę dbał o to, żeby lasy rozwijały się w sposób zrównoważony i żeby za polski las odpowiadał polski leśnik, a nie urzędnik z Brukseli. (…) Musimy odwrócić się od tego ekoterroru i ideologii, które niszczą nasze szkoły, oświatę, ale także naszą zapisaną w Konstytucji społeczną gospodarkę rynkową. Mówię w dużej części o państwa regionie, o Wieruszowie, bo tutaj przemysł drzewny i przetwórstwo drzewne jest jedną z najważniejszych branż
– podkreślił.
Nawrocki przypomniał, iż tereny leśne zajmują jedną trzecią terytorium Polski i są ważne nie tylko dla gospodarki, ale też dla „strategii obronnej państwa polskiego”. W jego opinii do tej pory Lasom Państwowym udawało się zarządzać tymi zasobami w sposób zrównoważony.
– Jest tam miejsce dla ochrony środowiska, dla aktywności społecznej. Wszyscy możemy tam wchodzić za darmo i cieszyć się polskim lasem. I musi być tam miejsce także dla ekonomii i gospodarki państwa polskiego, bo wszyscy potrzebujemy papieru, drewna i ten zrównoważony system zarządzania polskimi lasami musi zostać utrzymany. Ta szala nie może przechylić się na stronę Zielonego Ładu czy ekoterroru
– podkreślił.
W kontekście sytuacji małych i średnich przedsiębiorców przemysłu drzewnego – ale też innych branż – Nawrocki mówił o powszechnie panującej drożyźnie, która utrudnia działalność gospodarczą, szczególnie z powodu wysokich cen energii elektrycznej. Zapewnił, iż on sam nie zgodzi się na żadne nowe daniny podatników, np. podatek katastralny; chce też doprowadzić do obniżenia kosztów energii o jedną trzecią.
– Rozwój Polski pod względem komunikacyjnym musi być zrównoważony, droga kolejowa powinna docierać do wszystkich powiatów. Ja z tej drogi jako prezydent nie zejdę ani na moment. Moja pierwsza inicjatywa ustawodawcza będzie odnosić się do obywatelskiego projektu Centralnego Portu Komunikacyjnego. 200 tysięcy ludzi podpisało obywatelski projekt o CPK, a nie poświęcono mu w sejmie choćby pięciu minut dyskusji
– zaznaczył.
Nawrocki przypomniał, iż podobnie było z jego projektami ustaw dotyczącymi obniżenia podatku VAT na prąd, gaz i artykułów spożywczych.
– Tym inicjatywom także nie poświęcono najmniejszej uwagi, odrzucając je w pierwszym czytaniu. To zadaję sobie pytanie, czym się zajmuje dzisiaj polski rząd, jeżeli nie losem Polek i Polaków i cenami, które zaczynają już nas wszystkich męczyć?
– mówił.
Zdaniem kandydata na prezydenta Polacy nie powinni „dać się wciągnąć w antyamerykańską rebelię w Unii Europejskiej”, bo chociaż Europa to miejsce, w którym wielu realizuje swoje ekonomiczne i gospodarcze interesy, to jednak „nie chcemy, żeby UE mówiła nam, co mamy robić w naszym systemie praworządności czy oświacie”.
– Tak, to Federacja Rosyjska jest sprawcą wojny w Ukrainie. Ale nieodpowiedzialna polityka Unii Europejskiej, Merkel i Tuska do tej wojny tylko zachęciła. I to był błąd UE, bo jakby słuchali prezydenta Lecha Kaczyńskiego, to cała Europa i cały świat wiedzieliby, iż postsowieckiej, neoimperialnej Rosji nie da się oswoić, a bestię trzeba zamknąć w klatce i nie karmić jej milionami euro
– dodał.
Dodał też, iż jako prezydent jednostronnie wypowie pakt migracyjny.
– My nie chcemy tutaj nielegalnych migrantów. Polska była twierdzą bezpieczeństwa przez tyle lat i to się nie może zmienić
– zaznaczył.
Wybory prezydenckie odbędą się 18 maja. Ewentualna druga tura planowana jest 1 czerwca.
Nawrocki w Wieluniu: wrócę do wypłacenia przez Niemców reparacji, bo one się nam należą
Popierany przez PiS kandydat na prezydenta Karol Nawrocki, odwiedzając w niedzielę (9 marca) Wieluń – miasto, które jako pierwsze zostało zbombardowane przez Luftwaffe 1 września 1939 r. – zapowiedział, iż jako prezydent powróci do kwestii wypłacenia przez Niemców reparacji, które jego zdaniem nam się należą.
Nawrocki w niedzielę (9 marca) przebywał w woj. łódzkim, m.in. spotkał się z mieszkańcami Wielunia. Przemawiając na pl. Legionów przypomniał wydarzenia związane ze zbombardowaniem miasta przez niemiecką Luftwaffe w nocy 1 września 1939 r. i zaznaczył, iż jako prezydent na pewno wróci do kwestii wypłacenia przez Niemców reparacji za zniszczenia dokonane w czasie II wojny światowej.
– One się nam należą. I to nie jest tylko kwestia przeszłości i historii; to nie jest tylko kwestia sprawiedliwości między dwoma narodami. To jest kwestia naszej przyszłości, naszego rozwoju
– podkreślił Nawrocki.
W opinii kandydata popieranego przez PiS Polska nie będzie kolonialnym czy postkolonialnym państwem, które prosi o środki z Krajowego Planu Odbudowy albo z Unii Europejskiej.
– My jesteśmy wolną, niepodległą Polską, której należy się 6 bilionów 200 miliardów złotych za zbrodnie niemieckie na terenie Rzeczpospolitej
– mówił.
Wyjaśniał również, iż taka suma byłaby znacząca dla polskiej gospodarki, bo umożliwiłaby realizację wielu inwestycji, na które w tej chwili nie mamy środków. Wyliczał, iż za te pieniądze można byłoby zbudować ok. 1,5 tys. stadionów narodowych i wypłacać 800 plus dla polskich rodzin przez ponad 100 lat.
Zdaniem Nawrockiego kwestia wypłacenia reparacji jest istotna także dla stworzenia odpowiednich relacji z naszym zachodnim sąsiadem. Jak wyjaśnił, muszą być one przywrócone do poziomu relacji jakie charakteryzują równorzędnych partnerów.
– My nie potrzebujemy ani w pałacu prezydenckim, ani jako premiera Rzeczpospolitej Polskiej kamerdynerów spraw niemieckich, tylko głosu Polek i Polaków
– dodał.
Temat odszkodowań dla ofiar II wojny światowej jest cały czas przedmiotem rozmów polskiego rządu ze stroną niemiecką. Zapowiedź wsparcia dla żyjących jeszcze Polaków poszkodowanych w II wojnie światowej padła podczas pierwszych od 2018 r. polsko-niemieckich konsultacji międzyrządowych, do których doszło na początku lipca, jednak szczegóły tej pomocy pozostały niesprecyzowane.
Pod koniec sierpnia ub.r. pełnomocnik rządu ds. współpracy polsko-niemieckiej Krzysztof Ruchniewicz podkreślał, iż na stole „jest propozycja zgłoszona przez stronę niemiecką”. Wskazywał również, iż odszkodowania są jednym z trzech elementów całościowego zadośćuczynienia, w którego skład ma wejść również budowa Domu Niemiecko-Polskiego oraz wspólna polityka w zakresie obronności i bezpieczeństwa.
Według szacunków Fundacji Polsko-Niemieckie Pojednanie, jeszcze żyjących ofiar III Rzeszy jest od 60 do 80 tys., czyli blisko dwa razy więcej niż zakładano w pierwotnych wyliczeniach. Ruchniewicz informował, iż dane dotyczące liczby osób, które mogłyby skorzystać z odszkodowań, zostały przekazane przez Fundację do polskiego MSZ.
3 października 2022 r. minister spraw zagranicznych w rządzie PiS Zbigniew Rau podpisał notę dyplomatyczną do strony niemieckiej, dotyczącą odszkodowań wojennych. Polska domagała się w niej m.in. odszkodowania za straty materialne i niematerialne w wysokości 6 bilionów 220 miliardów 609 milionów złotych i zrekompensowania szkód. 3 stycznia 2023 r. MSZ przekazało, iż resort dyplomacji RFN udzielił odpowiedzi na tę notę, uznając, iż sprawa reparacji i odszkodowań za straty wojenne pozostaje zamknięta, a rząd niemiecki nie zamierza podejmować negocjacji w tej sprawie.