Karol Nawrocki rozkręca swoją kampanię i mówi coraz więcej o swoich poglądach. Ale musi uważać, bo zaraz podpadnie Jarosławowi Kaczyńskiemu. Nawrocki coraz więcej mówi Pierwszy etap kampanii „obywatelskiego” kandydata PiS miał jasny cel: sprawić, by Karol Nawrocki zaistniał w świadomości opinii publicznej. Żeby ludzie dowiedzieli się, iż ktoś taki w ogóle istnieje. Teraz przechodzimy do kolejnego etapu, w którym kandydat coraz więcej mówi. I teraz może stracić najwięcej. Sztabowcy na pewno go przygotowywali, ale chwila nieuwagi, podchwytliwe pytanie, nieprzemyślana wypowiedź i Nawrocki może łatwo podpaść różnym grupom. Najgorzej dla niego, gdyby podpadł Jarosławowi Kaczyńskiemu. Stąd lawirowanie podczas pytania o katastrofę smoleńską podczas rozmowy z RMF FM. Jak tu nie urazić prezesa i jednocześnie nie zrazić „normaliów”, na których głosy kandydat liczy? Stąd wypowiedź, iż „sprawa nie została wyjaśniona”, a Rosję stać na zamach. Podpadnie Kaczyńskiemu? W tym samym wywiadzie Nawrocki został zapytany o tradycję zapalania świec chanukowych przez głowę państwa, którą rozpoczął Lech Kaczyński. Kontynuował ją też Andrzej Duda. – Nie. Ja swoje przywiązanie do wartości chrześcijańskich traktuję poważnie, więc obchodzę święta, które są bliskie mojej osobie – odpowiedział stanowczo Karol Nawrocki. Czy prezes to słyszy? Czy to sugestia, iż Lech Kaczyński nie traktował poważnie „chrześcijańskich wartości”? Słowa Nawrockiego nie