Nasza sympatia do Niemców najniższa od 25 lat. Tego chcą politycy

3 godzin temu

Niemiecki Instytut Spraw Polskich w Darmstadt i Instytut Spraw Publicznych w Warszawie przyglądają się temu od 25 lat. Raport liczy blisko 80 stron i nie sposób tu przybliżyć go w całości. Ale trudno nie zauważyć, iż sympatię wobec Niemców zadeklarowało zaledwie 32 procent Polaków. Najmniej od 25 lat. I mniej o 24 procent niż w rekordowym pod tym względem roku 2018.

Nie lubimy Niemców. To mówią statystyki

W Niemczech do sympatii dla Polaków przyznało się 42 procent uczestników badania. Tylko 9 procent odczuwa do nas niechęć. Podczas gdy niechęć do Niemców zadeklarował co czwarty Polak.

Trochę lepiej Polacy oceniają Niemców w konkretnych rolach. Między innymi

  • jako sąsiada,
  • koleżankę z pracy,
  • zięcia itd.

Średnio 68 procent Polaków akceptuje Niemców w bliskim kontakcie. Ale – co jeszcze niedawno wydawało się niemożliwe – Niemcy udzielili na te same pytania znacznie więcej pozytywnych odpowiedzi – aż 87 procent.

Dodatnie niemieckie oceny tłumaczy prawdopodobnie konsekwentny postęp naszej gospodarki. Niemcy zazdroszczą nam tempa rozwoju, mniejszej biurokracji, obywatelskiej i biznesowej zaradności, umiejętności korzystania z elektroniki, od aplikacji m-Obywatel począwszy itd.

„Potrzebujemy więcej Warszawy w Berlinie” – przyznał wiceszef Komisji Wschodniej Gospodarki Niemieckiej Philipp Hausmann.

Social media i politycy zrobili swoje

Rekordowy poziom polskiej niechęci do Niemiec i Niemców to przede wszystkim efekt oddziaływania mediów społecznościowych i polityków. Obraz Niemców w Polsce wciąż mocno kształtują skojarzenia historyczne, zwłaszcza te negatywne, związane z drugą wojną światową i niemiecką agresją. W Niemczech aż 70 procent pytanych koncentruje się na przyszłości.

Niechęć do Niemców znacznie mocniej deklarują wyborcy prawicy niż koalicji rządzącej. I tę postawę „podkręcają” politycy. „Polska dziś się upomina – zwrócić Tuska do Berlina!” – napisał na Facebooku po Marszu Niepodległości Sławomir Mentzen.

Jarosław Kaczyński przekonywał niedawno swoich wyborców, iż Niemcy i Francuzi chcą nam zabrać państwo. Prezydent Nawrocki podczas jesiennej wizyty w Berlinie konsekwentnie wracał do wypłaty reparacji za II wojnę światową itd.

Takie postawy polityków są trudne do zrozumienia i do zaakceptowania. I to z dwóch perspektyw.

Wobec tego, co dzieje się za naszą wschodnią granicą, lepiej byłoby mieć we – wzmacniających znacząco armię – Niemcach sojuszników niż patrzeć na nich jak na zagrożenie. Co znaczna część elektoratu prawej strony deklaruje.

Jeszcze trudniej pojąć tych polityków, którzy z uporem wolą mówić o niemieckich zbrodniach sprzed 80 lat niż o rosyjskich popełnianych na Ukrainie na naszych oczach. To strategia pamiętana z PRL-u: im więcej pokazujemy zła na Zachodzie, tym mniej widać krew przelewaną przez sąsiada ze Wschodu. Liderzy partii prawicowych zdają się pod tym względem tkwić w PRL-u po uszy.

***

Odważne komentarze, unikalna publicystyka, pasjonujące reportaże i rozmowy – czytaj w najnowszym numerze tygodnika „O!Polska”. Do kupienia w punktach sprzedaży prasy w regionie oraz w formie e-wydania

Idź do oryginalnego materiału