Ponad sto ofiar w Teksasie. „Administracja Trumpa zdewastowała służby”

3 godzin temu

W Teksasie trwa tragiczna w skutkach powódź błyskawiczna. Między 4 a 7 lipca 2025 r., zginęły co najmniej 104 osoby, w tym co najmniej 28 dzieci, a ponad 24 osoby uznaje się za zaginione. Demokraci i eksperci wskazują, iż jedną z przyczyn skali tragedii są cięcia, które dotknęły także służby pogodowe odpowiedzialne za ostrzeganie mieszkańców. Chodzi o finansowanie Narodowej Administracji ds. Oceanów i Atmosfery (NOAA) i podległej jej NWS, czyli Narodowej Służby Pogodowej.

To najgorsza powódź w historii Teksasu. 4 lipca, w Dzień Niepodległości w ciągu zaledwie kilku godzin spadło średnio 280 mm deszczu. To ponad jedna trzecia rocznej sumy opadów w naszym kraju. W niektórych miejscach opady były jeszcze większe, choćby do 500 mm. To bardzo dużo, tym bardziej iż taka ilość wody mogła spłynąć tylko w jedno miejsce – do koryta rzeki Guadalupe, co pokazuje poniższy film:

Co najmniej 104 osoby, w tym 28 dzieci zginęło w wyniku tej gwałtownej powodzi. Najtragiczniejsza sytuacja panuje w hrabstwie Kerr. Ten bilans ofiar nie jest ostateczny, gdyż ponad 20 osób uznaje się za zaginione.

Najbardziej wstrząsająca relacja dotarła z „Camp Mystic”, chrześcijańskiego obozu dla dziewcząt, który odbywał się nad rzeką. – Co najmniej 27 obozowiczów i opiekunów zginęło w niszczycielskich powodziach, które nawiedziły obóz w Teksasie w ostatni weekend – podaje CNN, dodając, iż dyrektor i wieloletni właściciel obozu, Dick Eastland, również zginął, próbując ratować obozowiczów podczas katastrofalnej powodzi.

Globalne ocieplenie wpłynęło na powódź w Teksasie, mechanizm znany z Polski

Powódź, która nawiedziła Teksas, to rezultat ocieplającego się klimatu. Cieplejsza atmosfera mieści w sobie więcej wilgoci, a tę ogromną ilość pary wodnej zapewnia cieplejsza niż kiedyś Zatoka Meksykańska.

Sam machaniom powstawania tej powodzi był podobny do ubiegłorocznej katastrofy na Dolnym Śląsku. Różnica jest tylko taka, iż tam zamiast Morza Śródziemnego źródłem wilgoci stała się Zatoka Meksykańska, która pod koniec czerwca była o 0,75 st. C cieplejsza od średniej z lat 1991-2020. W przypadku tego tropikalnego akwenu to bardzo dużo. Niespełna jeden stopień różnicy w przypadku wody o temperaturze blisko 30 st. C w połączeniu z napływem zimnego powietrza znad Kanady oznacza mieszankę dosłownie wybuchową. I tak też się stało.

W przyszłości takie powodzie, jak ta w Teksasie będą normą. Według raportu IPCC z powodu rosnących temperatur będzie wzrastać ilość ekstremalnych ulew oraz związana z tym częstotliwość i siła powodzi rzecznych. W przypadku ocieplenia o 2 st. C liczba ludzi dotkniętych powodziami rzecznymi wzrośnie o ok. 120 proc. (czyli 2,2 raza) a szkody o co najmniej 170 proc. (czyli 2,7 razy).

Tragiczne skutki powodzi efektem działań Trumpa

Według coraz liczniejszych relacji skutki powodzi byłyby mniejsze, gdyby nie ideologiczne podejście prezydenta USA i jego administracji. Oczywiście nie chodzi o samą powódź, bo ta i tak, by się pojawiła, ale o ofiary. Trump jest klimatycznym negacjonistą, który wypowiedział wojnę klimatologom, a ich praca jest teraz w USA kluczowa.

– W wyniku ocieplania się klimatu ekstremalne ulewy, takie jak te, które spowodowały ostatnią powódź w Teksasie, stają się na świecie coraz częstsze i intensywniejsze. Precyzyjne określenie czasu i miejsca wystąpienia opadu, z wyprzedzeniem, które da szansę na ewakuację, wymaga zarówno dobrych prognoz jak i sprawnej koordynacji ze lokalnymi służbami kryzysowymi – mówi dla SmogLabu Marcin Popkiewicz, fizyk i dziennikarz z portalu Nauka o klimacie.

Dlaczego częścią odpowiedzialności obarczany jest sam Donald Trump? Niedawno pisaliśmy o kulisach działań prezydenta USA wobec instytucji zajmujących się klimatem. Działania stworzonego przez republikanina urzędu zwanego jako „departamentu efektywności rządu” sprawiły, iż dziś lokalne biura meteo należące do NWS cierpią na krytyczny niedobór personelu. A ocieplający się klimat wymaga większych niż kiedyś nakładów pracy, by skutecznie ostrzegać ludzi przed nachodzącym zagrożeniem.

– Administracja Trumpa zdewastowała nasze federalne służby pogodowe. Zmniejszyli budżet, zostawili najważniejsze stanowiska nieobsadzone, a teraz mamy katastrofę, której można było częściowo zapobiec – powiedział demokratyczny senator Chuck Schumer cytowany przez AP News.

  • Czytaj także: Zwolnienia i cenzura. Trump z Muskiem uderzają w znaną agencję

Ostrzeżenia pogodowe spóźnione przez brak pracowników

Służba pogodowa NWS liczy ponad 4 tys. pracowników, którzy nieustannie monitorują pogodę w USA. Gdyby nie oni, co roku dziś tysiące obywateli USA ginęłoby od katastrof pogodowych. Przykład z 8 marca 1925 roku, gdy tornado przeszło przez Środkowy Zachód USA bez żadnego ostrzeżenia pokazuje, jak wyglądają realia bez systemów ostrzegania. Zginęło wtedy 695 osób.

Jak tłumaczy Popkiewicz, najwyraźniej zabrało odpowiednich prognoz i koordynacji działania.

– [..] administracja Trumpa poszła na wojnę z nauką (zemsta na posłańcu ostrzegającym przed konsekwencjami zmiany klimatu), tnąc budżety NOAA, NWS i innych agencji odpowiedzialnych za zbieranie i analizę danych meteorologicznych. W rezultacie cięć budżetowych i kadrowych (w tym w biurze NWS w Teksasie) wyraźnie pogorszyły się zarówno jakość prognoz meteo jak i procesy przekazywania ostrzeżeń oraz koordynacji działań – wyjaśnia Popkiewicz.

Ostrzeżenia nie dotarły na czas, gdyż brakowało ludzi i to nie pierwszy raz, kiedy do tego doszło w ciągu ostatnich miesięcy. W maju główny system komputerowy, który rozsyła ostrzeżenia pogodowe NWS do lokalnych partnerów w celu nadawania awaryjnego, doznał długotrwałej przerwy. Kiedy system wrócił do działania kilka godzin później, co najmniej jedno ostrzeżenie o powodzi błyskawicznej w pobliżu Albuquerque w Nowym Meksyku nigdy nie dotarło do opinii publicznej. Tak samo było w Południowej Karolinie, gdzie do ludzi nie dotarło ostrzeżenie o tornadzie w pobliżu Columbii.

Texas National Guardsmen evacuate a group of campers needing assistance near Kerrville. Texas Military Department (TMD) personnel have been working around the clock to assist with evacuations and search and rescue operations. pic.twitter.com/tNzyKLncHi

— Texas Military Dept. (@TXMilitary) July 6, 2025
Wojsko pomaga w ewakuacji ludności.

Błędne, niedoszacowane prognozy ze względu na cięcia kadrowe

W tym przypadku NWS nie prognozowała dla hrabstwa Kerr w Teksasie tak dużych ulew.

– Pierwotna prognoza, którą otrzymaliśmy w środę od National Weather Service, przewidywała 3-6 cali deszczu w Concho Valley [1 cal to 2,5 cm – red.] i 4-8 cali w Hill Country – powiedział szef sztabu kryzysowego w Teksasie, W. Nim Kidd na konferencji prasowej w piątek 4 lipca. – Ilość deszczu, która spadła w tym konkretnym miejscu, nigdy nie była uwzględniona w żadnej z tych prognoz.

Ze względu na cięcia kadrowe, na przykład ilość wymaganych startów balonów metrologicznych była za mała. choćby jedna czwarta lotów balonów musiała zostać odwołana w wielu amerykańskich stanach, i to w czasie sezonu tornad. Sprawa dotyczy stanów leżących na Środkowym Zachodzie. Do dziś balony meteo są kluczowym elementem przewidywania pogody w USA.

– Naszym najgorszym koszmarem jest to, iż w biurach prognozy pogody będzie tak mało personelu, iż dojdzie do niepotrzebnych ofiar śmiertelnych – ostrzegło w swoim liście otwartym pięciu byłych dyrektorów NWS.

Na ofiarach śmiertelnych się nie skończy. Według ekspertów straci na tym także gospodarka. „Ostatecznym rezultatem będą ogromne szkody gospodarcze” – powiedział klimatolog Daniel Swain. Według aktualnie dostępnych danych całkowite straty finansowe są wyceniane na co najmniej 10 mld dolarów.

Trump traci poparcie w Teksasie, Republikanie też

W obliczu pytań i krytyki ze strony Demokratów dotyczących wpływu cięć budżetowych w NWS na brak wystarczających ostrzeżeń, Biały Dom wziął w obronę działania administracji, twierdząc, iż NWS wydało terminowe i precyzyjne prognozy. Trump sam stwierdził, iż rzeki wezbrały „w ciągu sekund”, czego według niego nie dało się przewidzieć.

Taka reakcja może jednak nie pomóc Trumpowi i jego partii w obliczu spadających sondaży. Amerykanie, w tym Teksańczycy najwyraźniej zawiedli się na Trumpie.

Według najnowszych sondaży przeprowadzonych przez Uniwersytet Teksański w drugiej połowie czerwca Trump mógł liczyć już tylko na 44 proc. poparcie w zdominowanym przez Republikanów Teksasie. Skutki powodzi mogą pogorszyć notowania sondażowe republikanina, a być może też całej partii. Poparcie dla teksańskich liderów partii spadło o kilka procent.

Przypomnijmy, iż Trump w Teksasie uzyskał 56 proc. głosów, podczas gdy Kamala Harris jedynie niespełna 43 proc. a inni kandydaci łącznie 1,33 proc. Trump zdobył tym samym wszystkie 40 głosów elektorskich Teksasu, zyskując przewagę ponad 1,5 mln głosów nad Harris.

Zdjęcie tytułowe: Texsas Military Department, domena publiczna

Idź do oryginalnego materiału