W sobotę szef rządu opowiadał o zagrożeniu, jakie dla Polski ma stanowić “ponad 100 (sic!) najemników Grupy Wagnera”, którzy mieli “przesunąć się w kierunku przesmyku suwalskiego”.
– Te nieodpowiedzialne słowa w oczywisty sposób ściągnęły na głowę powszechną krytykę. Której naprawdę trudno się dziwić.
Rząd przekonuje przez lata, iż mamy silną armię. Potem znienacka premier Morawiecki straszy atakiem hybrydowym stu wagnerowcow i sieje niepokój. Nie ma jednak informacji, by premier, jeżeli tak uważa, uruchomił jakieś poważne procedury. To nie wygląda dobrze – zauważył Paweł Kowal z Platformy Obywatelskiej.
– Mateusz Morawiecki mówi, iż polskie władze mają informacje o 100 wagnerowcach przebywających w pobliżu granicy. Analitycy ostrzegają. To metoda idiotów, której celem jest wykreowanie zagrożenia dla odwrócenia uwagi od problemów w kraju – przekonywał z kolei Jerzy Dziewulski, niegdyś słynny polski antyterrorysta.
Trzeba przyznać Dziewulskiemu rację. PiS, za nic mając bezpieczeństwo naszego kraju, próbuje wykorzystać wagnerowców z Białorusi dla potrzeb partyjnej polityki. Najwyraźniej sondują, czy taki temat “chwyci” na tyle, by np. przesunąć termin wyborów parlamentarnych.