Między kazalnicą a biurkiem prezydenta. Napięcia wokół tożsamości narodowej i mniejszości w Polsce

opowiecie.info 2 godzin temu

W przestrzeni publicznej zderzyły się w ostatnich dniach dwa komunikaty, które – choć płyną z bardzo różnych źródeł – zaskakująco dobrze się uzupełniają. Jeden padł z ambony podczas pielgrzymki słuchaczy Radia Maryja, drugi pojawił się spod prezydenckiego pióra. Oba dotyczą tożsamości narodowej, miejsca „innych” w Polsce i wizji wspólnoty, jaką rysują ci, którzy chcą mieć wpływ na nasze zbiorowe myślenie o państwie.

Z jednej strony – kazanie biskupa Wiesława Meringa wygłoszone 12 lipca 2025 r. na Jasnej Górze. Nie brakowało w nim ostrych sformułowań. Kościół, według hierarchy, musi „stanąć po stronie Polski”, walczyć z „lewicowym nihilizmem”, a tych, którzy myślą inaczej – a więc choćby środowiska LGBT+, lewicę czy mniejszości religijne – traktować jako przeciwników. Brzmi to jak echo lat 90., ale bardziej agresywne i mniej pojednawcze. W wypowiedzi biskupa pobrzmiewa wyraźna nuta „oblężonej twierdzy” – Kościół i ojczyzna jako jedność, którą trzeba bronić przed światem zewnętrznym i wewnętrznymi „wrogami”.

Mering mówił o „zdradzie elit”, o konieczności powrotu do „wartości narodowo-katolickich” i o zagrożeniach płynących z „unijnego dyktatu”. Tego rodzaju narracja – choć dla wielu może brzmieć jak przebrzmiała retoryka – wciąż rezonuje w części społeczeństwa i znajduje oddźwięk w polityce niektórych środowisk. Problem zaczyna się wtedy, gdy kazalnica zamienia się w mównicę polityczną, a słuchacze – w wyborczy elektorat.

Z drugiej strony – kilka dni później prezydent Andrzej Duda podpisał nowelizację ustawy o mniejszościach narodowych i etnicznych. Teoretycznie: gest w stronę różnorodności, poszanowania języka i kultury mniejszości. W praktyce jednak to decyzja zaskakująca, bo podpisana bez większego rozgłosu i… w cieniu stanowiska jego własnego obozu politycznego, który przez ostatnie lata nie ukrywał dystansu, a czasem wręcz niechęci do wielokulturowości. Przypadek? Taktyka? A może próba rozbrojenia zarzutów o wykluczający nacjonalizm?

Warto zaznaczyć, iż nowelizacja – korzystna z punktu widzenia mniejszości – została przyjęta niemal bez społecznej debaty. I może właśnie to najbardziej niepokoi: decyzje ważne dla wspólnoty są podejmowane niejako w ciszy, podczas gdy głośne są głosy wzywające do konfrontacji, podziału, napięć.

W tle mamy jednak coś głębszego niż tylko kazanie i podpisaną ustawę. To pytanie o to, czy Polska potrafi być wspólnotą różnych ludzi, czy też – jak chcą niektórzy – ma być jednorodnym narodem, homogenicznym kulturowo i politycznie. I czy państwo świeckie ma jeszcze coś do powiedzenia wobec Kościoła, który z mównicy liturgicznej coraz częściej wygłasza polityczne manifesty.

Stanowisko Związku Nauczycielstwa Polskiego, które w odpowiedzi na słowa biskupa Meringa podkreśliło potrzebę edukacji w duchu tolerancji, otwartości i pluralizmu, zasługuje na uwagę. Bo jeżeli szkoła ma wychowywać obywateli, to nie może ich uczyć pogardy do innych ani wpisywać się w wojenne narracje o „obcych” i „naszych”. ZNP celnie zauważyło, iż takie kazania szkodzą nie tylko edukacji, ale i przyszłości państwa demokratycznego.

Można więc zapytać: czy nowelizacja ustawy to początek powrotu do rozsądku, czy tylko incydent w morzu narracji dzielących Polaków na lepszych i gorszych, swoich i nieswoich? Czy głos biskupa to tylko jednostkowy wybryk, czy sygnał, iż Kościół nie chce już tylko formować sumień, ale przejmować stery narodowej tożsamości?

Między kazalnicą a biurkiem prezydenta rozciąga się dziś Polska. I choć powinna być przestrzenią dialogu, coraz częściej przypomina ring, na którym nie ma miejsca na kompromis, tylko na nokaut. A przecież historia Polski – z jej kulturową różnorodnością, złożonymi tradycjami i żywym doświadczeniem wielu narodowości – pokazuje, iż wspólnota nie musi oznaczać jednolitości. Wręcz przeciwnie – jej siła może tkwić w różnorodności.

Wszystko zależy od tego, kto mówi i kto słucha. I czy jesteśmy jeszcze zdolni rozróżniać, kiedy mówi sumienie, a kiedy przemawia interes polityczny.

Idź do oryginalnego materiału