Michalik o Trumpie: Uwierzcie mi, idzie długa zima

4 godzin temu
Dziwię się PiS i Konfederacji, iż z takim entuzjazmem i nadzieją czekają na inaugurację Trumpa. Przeraża mnie jednak też krótkowzroczność niektórych demokratów, którzy, gdy mowa o Trumpie machają z lekceważeniem ręką, mówiąc: "To tylko wariat".



I jedni i drudzy zapominają, iż to właśnie "szaleńcy" odpowiadają za największe zbrodnie w dziejach ludzkości i najmroczniejsze okresy w historii świata. Czego zresztą dziś Putin jest najlepszym dowodem.

Zaś zwycięstwo nad nimi zawdzięczamy tym nielicznym, którzy, jak Churchill, byli wyśmiewani i lekceważeni, bo wskazywali na zło, gdy dopiero kiełkowało i jako nieliczni potrafili przewidzieć konsekwencje lekceważenia poczynań tych "wariatów".

Moim zdaniem Trump w połączeniu z Putinem to dla świata mieszanka wybuchowa, która może zmienić całkowicie jego porządek, w sposób skrajnie niekorzystny dla Europy i dla Polski.

My Polacy Trumpa powinniśmy się bać i być przygotowani do istnienia w rzeczywistości, w której za sprawą jego działań (w połączeniu z działaniami Putina) rozpada się jedność Europy i światowy porządek, jaki znamy. To scenariusz pesymistyczny i skrajnie zły, ale moim zdaniem, jeden z możliwych.

Dlatego przeraża mnie wspomnienie polityków PiS wykrzykujących nazwisko Trumpa w Polskim Sejmie i wypowiadających się o nim z nadzieją.

Moim zdaniem Trump stanowi realne zagrożenie dla Polski.

Kopia retoryki Putina o Ukrainie


Po pierwsze, wbrew pozorom Trump i Putin nie tylko mają geopolityczne wspólne interesy – na przykład obaj chcą osłabić NATO i Unię Europejską, ale ich retoryka jest zdumiewająco podobna, a czasami identyczna. Tak jak ich sposób myślenia.

Obaj uznają siebie za "ostatnich obrońców cywilizacji" i "wybawców świata", którym wszystko wolno, którzy z racji swoich wielkich "misji" nie są zobowiązani do przestrzegania żadnego prawa, ani żadnych norm i zakazów. Obaj są pozbawieni empatii i nie szanują świata, w którym żyją, także międzynarodowych sojuszy, instytucji i organizacji, które dotąd były gwarantem kruchej równowagi – ani wspomnianych już wcześniej NATO i UE, ani ONZ. Przeciwnie, chcą ten świat zburzyć.

Gardzą umiarkowaniem i dyplomacją, obce są im negocjacje, uznają tylko "argument" przemocy i siły. Przeciwników prześladują, zastraszają, szantażują i zmuszają, z nikim nie dyskutują i nie są ciekawi innych punktów widzenia ani skłonni do kompromisów. Obaj są skrajnymi megalomanami, która to cecha u światowych przywódców przysporzyła już światu nie raz wielkich problemów.

Witold Jurasz, publicysta Onetu i Grzegorz Rzeczkowski, znakomity dziennikarz śledczy słusznie, niezależnie od siebie, zauważyli, iż słowa Trumpa o Grenlandii i Kanadzie są kopią retoryki Władimira Putina wobec Ukrainy sprzed rosyjskiej napaści na nią.

Dlatego sądzę, iż już jest najwyższy czas, żeby zacząć głośno pytać czym Trump różni się od Putina w wymiarze polityki międzynarodowej? Dlaczego wszyscy bagatelizują groźby ataku USA na kanał Panamski i Grenlandię i skrajnie niewłaściwe aluzje pod adresem Kanady?

Czy świat stanął na głowie, iż nie wywołuje to dyplomatycznego trzęsienia ziemi i poważnych kryzysów w stosunkach wielu państw z USA?

Putin i Trump – co robią podobnie?


Putin i Trump działają też niestety według tego samego scenariusza, z którego na marginesie w wersji mikro korzysta też PiS i inne nacjonalistyczne prorosyjskie partie wygrywający niestety wybory w Europie: sieją dezinformację i propagandę, chaos i nienawiść we własnych krajach i nie wahają się wywoływać podziałów wśród własnych obywateli dla swojej doraźnej politycznej korzyści.

Okłamują ludzi, robiąc z siebie ofiary "liberalnych elit", do których przecież należą, bo są skupionymi na swoich celach i interesach bogaczami. Mają gdzieś demokrację, wartości i zasady.

Obaj nienawidzą wolnych mediów i ze wszystkich sił starają się kontrolować narrację polityczną w swoich krajach.

Wskazują palcem "obcych", których należy nienawidzić i odczłowieczają ich, żeby odwrócić uwagę opinii publicznej od własnych postępków. Putin jest zbrodniarzem a Trump politykiem w demokratycznym kraju – różnice między nimi są więc także oczywiste, ale jednak wyłania się z postępowania ich obu niebezpieczny wzór. Trump, podobnie jak wielu demokratycznych polityków wydaje się dziś zazdrościć dyktatorom i iść – na ile to możliwe – ich ścieżką, żeby skupić w swoich rękach pełnię władzy.

Dokładnie to samo robi zresztą przecież w Polsce Jarosław Kaczyński.

Trump nie raz chwalił też Putina za jego "przywódcze zdolności".

Co nas czeka za kadencji Trumpa?


To dobrze, iż szefowie MSZ Francji, Niemiec i Polski planują wspólną wizytę w USA, żeby zademonstrować europejską jedność, ale sądzę, iż do zrobienia wrażenia na Trumpie trzeba będzie dużo więcej.

On i Putin będą siać chaos, każdy na swoim "terenie" i działając bardzo wieloma podobnymi metodami, będą starali się zniszczyć istniejący porządek świata, po to, żeby zaprowadzić nowy, własny i odcisnąć swoje piętno w historii.

Tyle że, tak się składa, to właśnie ten porządek świata gwarantuje Polsce i Europie pokój i bezpieczeństwo.

Szkoda, iż Europa się wystarczająco nie zbroiła, iż nasi przywódcy nie zadbali zawczasu, żebyśmy dziś mogli przeciwstawiać się tyranom nie tylko słowem i demonstrowaną "jednością", ale i konkretną siłą, wojskiem, mocną dyplomacją, bogatym własnymi, europejskimi pieniędzmi NATO i sprawnymi siłami specjalnymi.

Szkoda, iż nie jesteśmy wystarczająco przygotowani do tego, co nas czeka i w dodatku wciąż zaskakująco naiwni.

Bo, uwierzcie mi, idzie długa zima.

Idź do oryginalnego materiału