List od Beaty Szydło trafił na aukcję WOŚP. Wcześniej wisiał w łazience

3 godzin temu





List od byłej premier Beaty Szydło zwiększył kwotę uzyskaną podczas 33. finału Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy o 2650 złotych.

Za kilka dni, 10 lutego, mija osiem lat od wypadku kolumny rządowej ówczesnej premier Beaty Szydło z fiatem seicento prowadzonym przez 20-letniego wówczas Sebastiana Kościelnika, do którego doszło w Oświęcimiu.

Temat wraca do przestrzeni publicznej, gdyż prokuratura na nowo podjęła umorzone za czasów rządów Prawa i Sprawiedliwości śledztwo w sprawie działania służb po tym wypadku.

Sebastian Kościelnik był we wtorek gościem Agaty Adamek w porannym programie „Jeden na jeden”. Dziennikarka spytała go m.in. o list, który osiem lat temu otrzymał od premier Szydło, a w tym roku trafił na aukcję internetową Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy.

W liście napisanym pięć dni po wypadku szefowa rządu zapewniała, iż wszyscy są równi wobec prawa i nie dopuszczała myśli, iż może być inaczej. Wyraziła oczekiwanie, iż sprawa będzie potraktowana jak każda inna.

„Tak naprawdę przez pierwsze dwa tygodnie, nie więcej, wierzyłem, iż faktycznie, o ile premier tego kraju zapewnia, iż wszystko będzie transparentne i rzetelne, to dlaczego by to miało nie być prawdą? Rzeczywistość zweryfikowała to podejście” – mówił w TVN24 Sebastian Kościelnik, prawomocnie uznany za winnego spowodowania wypadku.

Agata Adamek dopytywała o losy listu przez kolejne lata. Dowiedziała się, iż adresat często zmieniał miejsce zamieszkania, a list z odręcznym podpisem Beaty Szydło wędrował wraz z nim.

„List był w ramce i wisiał dumnie przez kilka lat w różnych miejscach w łazience. To było odpowiednie miejsce dla tego listu” – stwierdził Kościelnik.

28-letni dzisiaj student ostatniego roku prawa osobiście dostarczył list zwycięzcy licytacji, który zasilił konto WOŚP kwotą 2650 złotych.

„Wylicytował go pan, który bardzo hojnie wspiera WOŚP od wielu lat. Licytuje różne takie nietuzinkowe przedmioty, które są naprawdę niepowtarzalne i stwierdził, iż właśnie ten list chciałby mieć” – opowiadał Sebastian w „Jeden na jeden”.

W ubiegłym roku przekazał na aukcję orkiestry rozbite seicento, które po procesie zwróciło mu państwo. Odnowiony samochód z orkiestrowym malowaniem uzyskał kwotę 200 tysięcy złotych.

Idź do oryginalnego materiału