Limit gotówki. Zamach na wolność

1 miesiąc temu

Z Jakubem Bińkowskim, ze Związku Przedsiębiorców i Pracodawców, rozmawiamy z na temat limitów transakcji gotówkowych, które wprowadziła Unia Europejska.

(Wywiad jest zredagowaną i uzupełnioną wersją podcastu Czy masz świadomość? pt. „Technokraci chcą wprowadzić limit płacenia gotówką”).

Jakub Bińkowski

Członek zarządu i dyrektor Departamentu Prawa i Legislacji Związku Przedsiębiorców i Pracodawców (ZPP). Ekspert Warsaw Enterprise Institute. Członek Rady Dialogu Społecznego i Rady Rynku Pracy. Autor raportów eksperckich, analiz i stanowisk legislacyjnych. Specjalizuje się w zagadnieniach regulacyjnych, szczególnie w zakresie prawa gospodarczego i podatkowego.

Rafał Górski: Wprowadzenie limitu płacenia gotówką w ramach „Polskiego Ładu” wywołało protesty w 2023 roku. Instytut Spraw Obywatelskich mobilizował obywateli do działania w ramach kampanii „Broń gotówki!”. Ówczesny rząd Prawa i Sprawiedliwości ostatecznie wycofał się z ograniczeń w płatnościach gotówkowych. Teraz sprawa wraca z powodu regulacji ogólnoeuropejskich. 24 kwietnia 2024 roku europarlamentarzyści przegłosowali zakaz płacenia gotówką powyżej kwoty 10 tys. euro (około 43 tys. zł). To krok w kierunku likwidacji gotówki. Pod pozorem zwalczania prania pieniędzy i finansowania terroryzmu toczy się zacięty spór dotyczący używania gotówki. Czy może Pan wyjaśnić naszym Czytelnikom, o co chodzi?

Jakub Bińkowski: Mamy tutaj kilka płaszczyzn. jeżeli chodzi o relacje między firmami B2B, to progi wymuszonych płatności bezgotówkowych między nimi funkcjonują od lat, są znane i przyjęte przez rynek. Kiedy kilka lat temu obniżano próg, powyżej którego płatność bezgotówkowa między firmami jest obligatoryjna, to podobnie jak dziś protestowaliśmy.

W ostatnim czasie nowością, jak Pan słusznie zauważył, jest ograniczenie możliwości stosowania gotówki w relacjach między biznesem a konsumentami i to już temat dalece groźniejszy niż ograniczenia gotówkowe w relacjach B2B.

Rzeczywiście było tak, iż rząd w Polsce w ramach tego niesławnego Polskiego Ładu zaproponował ograniczenie płatności gotówką powyżej 20 tysięcy złotych przez zwykłego Kowalskiego. Najpierw przesuwano w czasie termin wejścia tej regulacji w życie. Był to także skutek oporu społecznego, z którym ten przepis się spotkał. My również zajęliśmy twarde, negatywne stanowisko wobec proponowanych zmian i w konsekwencji z tych regulacji zrezygnowano w ogóle.

Teraz temat wrócił i pojawiło się rozwiązanie w ramach wynegocjowanego pakietu rozporządzeń Rady i Parlamentu Europejskiego w sprawie przeciwdziałania praniu pieniędzy i finansowania terroryzmu. Ono zakłada wprowadzenie w całej Unii Europejskiej maksymalnego limitu płatności gotówkowych wynoszącego 10 tysięcy euro. Wszelkie płatności powyżej tej kwoty mają być dokonywane w formie bezgotówkowej. 10 tysięcy euro to próg dosyć wysoki, więc w większości codziennych sytuacji konsumenckich, on nie będzie choćby odczuwalny.

Natomiast jest to wyraz pewnej tendencji do usuwania gotówki z przestrzeni publicznej pod pretekstem walki z terroryzmem, z praniem brudnych pieniędzy, z działalnością przestępczą, z szarą strefą etc. I jest to tendencja, z naszego punktu widzenia, bardzo groźna.

Dlatego też wobec tego rozporządzenia również zajęliśmy stanowisko negatywne.

Jakie są Państwa trzy najważniejsze argumenty przeciwko wprowadzaniu tego limitu i na czym Państwo opierają swoją argumentację?

Pierwszy argument, taki pryncypialny, odnosi się do tego, iż jeżeli mamy relacje konsumenta z przedsiębiorcą, to uzgodnienie akceptowanej przez obie strony formy płatności powinno mieścić się w zakresie wolności obu stron. Nie widzimy problemu w tym, żeby byli na rynku przedsiębiorcy, którzy, na przykład, będą akceptowali tylko i wyłącznie jakąś formę płatności: gotówkową albo bezgotówkową.

Jeśli ich klienci się na to zgodzą, to w porządku. jeżeli zaś nie, to będą musieli dostosować się do rynku. Tak też się stało, bo jeżeli spojrzymy wstecz, to wiele placówek handlowych jeszcze kilka lat temu akceptowało wyłącznie płatności gotówkowe – bezwzględnie lub np. poniżej jakiegoś limitu kwotowego transakcji. Z czasem te punkty musiały dostosować się do oczekiwań społeczeństwa, bo płatności bezgotówkowe stały się coraz popularniejsze. Dziś dla wielu ludzi są domyślną formą płacenia za towary i usługi.

I my nie mamy z tym żadnego problemu. Sprzeciwiamy się zaś temu, żeby odgórną regulacją narzucić stronom umowy jakąś koniecznie akceptowaną przez nie formę płatności.

Drugi argument również odnosi się do wolności samego konsumenta. Konsument powinien mieć prawo decydować, jaką formę płatności preferuje. Nie wszyscy mają ochotę korzystać kart z płatniczych. Konsument powinien mieć swobodę korzystania z gotówki.

I w końcu argument trzeci, niemniej istotny niż dwa pozostałe, a być może z punktu widzenia bezpieczeństwa publicznego istotny choćby bardziej. Jesteśmy w takim specyficznym momencie historycznym, pełnym rozmaitych napięć geopolitycznych, bliskości różnych ognisk zapalnych pojawiających się przy polskiej granicy, wrażliwości polskich systemów teleinformatycznych na interwencję z zewnątrz, w ramach choćby jakiejś hybrydowej cyberwojny. W kontekście tych wydarzeń gotówka stanowi takie fizyczne namacalne zabezpieczenie obrotu gospodarczego.

W momencie, w którym nastąpiłby np. cyberatak na systemy bankowe, płatnicze, to gotówka jest naszym fizycznym backupem, z którego możemy korzystać. Pozbawimy się tego zabezpieczenia, jeżeli doprowadzimy do sytuacji, w której gotówki na rynku nie będzie, bo możliwość korzystania z niej zostanie ograniczona tak daleko, iż jej posiadanie będzie bezzasadne.

Idź do oryginalnego materiału