Leśnicy: „Pozyskujemy drewno i nie wstydzimy się tego”. Dzisiaj przekazali swój apel wojewodzie

3 tygodni temu
Protest leśników w Katowicach. Związkowcy z branży leśno-drzewnej chcą dymisji ministrów i wycofania ograniczeń w wycinkach drzew. Ekolodzy mówią, iż to leśnicy są największymi szkodnikami w polskich lasach.

Dzisiaj po dwóch stronach gmachu Sejmu Śląskiego stanęli przeciwnicy i zwolennicy zmian w gospodarowaniu zasobami leśnymi. Od strony ul. Jagiellońskiej – związkowcy Lasów Państwowych, a od strony ul. Lompy – ekolodzy i miłośnicy przyrody. Pracownicy sektora leśno-drzewnego zwracali uwagę na to, iż decyzje Ministerstwa Klimatu i Środowiska są niepoparte wiedzą. Dlatego na jednym z transparentów, który trzymali mieli napis „Tak dla wiedzy, nie dal ideologii”. – Pozyskujemy drewno i nie wstydzimy się tego. Sektor leśno-drzewny to jest kilkaset tysięcy miejsc pracy, to jest 6% polskiego PKB, a przypomnę, iż ostatnio zaczęliśmy wydawać 3% PKB na zbrojenie – mówi Grzegorz Cekus ze Związku Leśników Polskich.

Jak czytamy w ulotce, które leśnicy rozdawali dzisiaj przechodniom, działania resortu prowadzą m.in. do zwiększania zagrożenia pożarowego, cen drewna i bezrobocia. Jednym z ich postulatów jest wycofanie moratorium na użytkowanie lasów, które wprowadzono na początku roku, a w czerwcu przedłużono do września. To wstrzymanie lub ograniczenie wycinki na 10 najcenniejszych przyrodniczo obszarach lasów. Te obszary stanowią około 1,3 proc. powierzchni polskich lasów. Poza tym nie zgadzają się z zapowiadanym już od wielu miesięcy wyłączeniem z gospodarki leśnej 20 proc. obszarów lasów. –Bez wyłączania obszaru z gospodarki leśnej leśnicy i tak od wielu lat nie prowadzą jej na około kilkunastu procentach – mówi Cekus i dodaje: – Nie chcemy zawłaszczać lasów dla siebie, jesteśmy otwarci na dialog, ale chcemy dialogu z nami, a nie ponad naszymi głowami. To nawiązanie do Ogólnopolskiej Narady o Lasach, która miała być przełomem w relacjach sektora leśno-drzewnego z organizacjami przyrodniczymi, ale według nich była tylko PR-owym zabiegiem Ministerstwa Klimatu i Środowiska to zabiegi PR-owe.

Po drugiej stronie gmachu kontrmanifestujący przekonywali, iż największymi szkodnikami polskich lasów są polscy leśnicy. – Dzisiaj protestują i chcą odwołania pani minister i pana wiceministra, bo polityka rządu jest taka, żeby wyłączyć najcenniejsze 20% najcenniejszych terenów przyrodniczych z wycinek i żeby utworzyć lasy społeczne – mówi Radosław Ślusarczyk, prezes stowarzyszenia Pracownia na rzecz Wszystkich Istot. Według strony społecznej, to o swój interes, a nie dobro lasów, dbają leśnicy. – Mówią, iż 100 tys. osób straci pracę. To jest realne zagrożenie, ale wynika ono z tego, iż na każdy hektar lasu przypada 3,2 osoby, które tym lasem się zajmują. Dla porównania w Szwecji to jest 0,2 osoby – mówi Natalia Białokos ze Śląskiego Ruchu Klimatycznego. Ponadto zwracano uwagę na to, iż Lasy Państwowe czerpią z lasów przede wszystkim korzyści. – Nie ponoszą kosztów korzystania ze środowiska, bo przecież wyciągają drewno za darmo z lasu. My, obywatele, płacimy za wodę, za ścieki, za emisję itd. Leśnicy nie muszą płacić z tego tytułu, zostawiając ekosystem zniszczony – mówi dr Jerzy Parusel, były dyrektor Centrum Dziedzictwa Przyrody Górnego Śląska.

Leśnicy wręczyli dzisiaj wojewodzie Markowi Wójcikowi apel do rządzących o podjęcie pilnych działań. Ten zadeklarował, iż prześle je do Warszawy. Choć to tylko symboliczne przekazanie postulatów, ponieważ dzisiaj pracownicy branży leśno-drzewną protestowali również przed siedzibą miniasterstwa.

Idź do oryginalnego materiału