W internecie krąży takie zdjęcie:
Warszawa, 14 kwietnia tego roku: Donald Tusk – ręce złożone jak do modlitwy, głęboki ukłon, podczas ostatniej wizyty ustępującego kanclerza Niemiec (Olaf Scholz sam opublikował to zdjęcie….), a już 07 maja br – lizusowski, wiernopodańczy ton powitania nowego kanclerza Niemiec Friedricha Merza przez Donalda Tuska – i słowa : „ To wielka satysfakcja, iż już pierwszego dnia urzędowania znalazł Pan czas na wizytę w Warszawie”
Tusk ogłasza w tym dniu „nowe otwarcie w relacjach polsko- niemieckich”.
Gazeta Frankfurter Allgemeine Zeitung 7 maja – informuje :
Tematem numer jeden podczas wizyty nowowybranego kanclerza NRF, podczas tej pierwszej rozmowy – były problemy z kontrolą na granicach wewnętrznych UE. Komentator tego spotkania przytacza w artykule takie zdanie: „ z tym (chodzi o kontrole-przyp. autorki) – trafiał u Olafa Scholza na głuche uszy” – co może dziwić, bo nigdy wcześniej Tusk nie narzekał na brak wzajemnego „przyjacielskiego” ich zrozumienia….Pojawia się choćby taka wypowiedź: „Tusk nigdy tak naprawdę nie polubił Scholza”. Rozmowa przebiegała wokół poglądow i pomysłow, dotyczących przyszłości Europy, Merz obiecał „dowartościowanie Polski” np. przez przywrócenie Trójkąta Weimarskiego, wzmocnienie niemieckiej zdolności obronnych i wsparcie dla Ukrainy.
Co do najnowszej historii, którą Merz określił „naszą wspólną”- niczego nowego nie można było usłyszeć. Gładkie ogólniki, kontynuujace postawę rządu nad Sekwaną, reprezentowane przez każdą kolejną ekipę . Friedrich Merz o tej „wspólnej„ historii tak powiedział: „Przyjmujemy odpowiedzialność za to niezmierzone cierpienie i bardzo ciężką winę. Niemcy nigdy nie zapomną o milionach ofiar. To także moja osobista troska”: W czym się ta „troska” objawi – można wyczytać dalej: ogłosił mianowicie, iż budowa pomnika okupacji Polski w Berlinie, obiecywana od lat, ale wielokrotnie opóźniana przez stronę niemiecką – teraz się rozpocznie. W ciągu najbliższych kilku tygodni otworzymy tymczasowy pomnik” – powiedział Merz, realizując tym samym szczególnie „ważną prośbę Polski”. A więc ta „ważna” prośba Polski zostanie dzięki Merzowi – nareszcie spełniona…. on to obiecuje… Opóźniana przez stronę niemiecka – teraz będzie zrealizowana. I to jest też zasługą Tuska. Radujmy się, Polacy, tylko na to czekaliśmy, tylko ta prośba jest „ważna”. Nic to, iż nasze cierpienia, straty wojenne w wyniku niemieckiej agresji zostały już obliczone i udokumemtowane, iż Arkadiusz Mularczyk, były wiceszef polskiego MSZ przekazał do Bundestagu niemiecką wersję raportu na temat tych strat, z czego wynika, iż Niemcy powinni za to – sformułowane przez Friedricha Merza jako „nieludzkie cierpienie” zapłacić – nie w postaci „pomnika okupacji Polski w Berlinie”! Będzie więc kamień – zamiast reparacji…… W związku z tym – za punkt kulminacyjny rozmów w Warszawie pomiędzy szefami tych dwóch państw można uznać nastepujące zdanie artykułu z FAZ:(Merz) „odrzucił pytanie o reparacje – kwestia reparacji prawnie zamknięta, powiedział” , pytanie, które nie wyszło od Tuska, ale od dziennikarza. To nie premier kraju, który tyle wycierpiał, który musiał odpierać dwa totalitarne systemy, który popadł z winy Niemiec pod jarzmo sowieckie – porusza kwestie odszkodowań, pytanie zadaje polski dziennikarz !!!. To oburza – ale nie dziwi, gdy się zna dotychczasową postawę „polskiego” premiera w tej sprawie.
Nowowybrany, już przyjaciel Tuska – kanclerz NRF łaskawie wymienia też inne inicjatywy tego „nowego otwarcia relacji polsko-niemieckich”. Oto Gabinet Federalny podjął decyzję o utworzeniu w Berlinie miejsca upamiętnienia polskich ofiar II wojny światowej i nazistowskiej okupacji. Ma tym być – wspierany przez Friedricha Merza – Dom Polsko-Niemiecki jako „widoczny znak przeciwko zapomnieniu i jako przestroga na przyszłość”. Kanclerz Niemiec obiecuje, iż bedzie to (dopiero „będzie”….) „muzeum i miejsce spotkań, w którym może odbywać się wymiana i gdzie długa wspólna historia może być wyjaśniana na wystawie historycznej”. Tu wtrącę wiadomość, iż takie miejsce już w Berlinie istnieje od roku 2019 – na jednym z najbardziej rozpoznawalnych, symbolicznych miejsc tego miasta — obok Bramy Brandenburskiej, przy ulicy Pariser Platz 4 A. Jest to filia Instytutu Witolda Pileckiego, której zadaniem było właśnie informować o „wspólnej historii” (o tym – artykuł w „Kuryer Polski” pt.:”O dwóch totalitaryzmach – lekcja dla Niemców”). Tyle, iż rząd koalicji 13.go grudnia usunął dotychczasową dyrekcję, i nie jest pewne, czy ten Instytut dalej będzie spełniał pod nowym kierownictwem – dotychczasową funkcję….
Ale – do tematu: obiecanek na tym spotkaniu dnia siódmego maja w Warszawie – było co niemiara. Do powyższych trzeba dołączyć moderenizację infrastruktury transgranicznej.. „zbudujemy połączenia transportowe na wschód w taki sam sposób, jak na zachód” – obiecał Merz. „Zostało to uzgodnione w umowie koalicyjnej. Podobnie jak w przypadku Paryża i Brukseli, muszą wreszcie powstać szybkie pociągi do Szczecina, Warszawy i Pragi”. No pewnie, szybka kolej się przyda – dla polskich zbieraczy truskawek i opiekunek dla starzejącej się populacji w Niemczech –to ambitne zadanie dla „elyt” rządzących. Podobnie – bez dopasowania do ważniejszych aktualnie spraw na naszym kontynecie – wybrzmiała dłuższa wymiana zdań na temat migracji. W „Berliner Zeitung” pojawił się choćby taki komentarz „robią wielką sprawę z problemu migracji, uprawiając politykę dzięki emocji i lęków„ . Gdy pojawił się temat wydatków na zbrojenia i Tusk pochwalił się tym, że: „Mamy już największą armię w UE i uczynimy ją najsilniejszą w ciągu najbliższych pięciu lat” – doszło do – typowej dla „polskiego” premiera formy kłamliwego komentowania osiągnięć poprzedniej formacji rządzącej, co można odczytać w słowach Tuska: „(…) bardzo chcielibyśmy, aby Niemcy zbroiły się szybciej i intensywniej. To może nie być popularne w Polsce, ale w tych czasach jest konieczne.” Wśród kogo ma być to „niepopularne” Herr Tusk ????
Na zakończenie tej rządowej wizyty w Warszawie kanclerz Niemiec – nowy przyjaciel Tuska…pochwalił ogromne wysiłki Polski na rzecz wzmocnienia zdolności odstraszania i obrony. Jednocześnie obiecał, iż Niemcy również zainwestują setki miliardów euro w obronność w nadchodzących latach.
Ale to zapiszmy raczej na konto wyżej wymienionych obiecanek
Maria Legiec