Tak wyraża się teraz większość Polaków, a wśród nich jest pan Zdzisław Sługocki. Ja zgadzam się z nim – i za jego przyzwoleniem przesyłam ten tekst.
Może Nawrocki nie mówi jak z Oksfordu, ale przynajmniej nie udaje, iż jest kimś więcej niż jest. Nie każdy miał warunki do szlifowania języków w domach, gdzie donoszenie TW justyna do SB było równie płynne jak konwersacja po francusku. Zamiast więc szydzić z ludzi, którym czaskowski nie dorastasz do pięt, może warto byłoby pomodlić się za spokój duszy swojej matki. Pokory nie nauczy cię żaden Campus Academy 2025 (za czyje pieniądze) – ale cisza i refleksja.
Lewactwo i przyszłość…. my się nie rozwijamy tylko “dziczejemy” i wpajają młodym ludziom jakieś chore wizję i wyobrażenia lepszego świata gdzie prawdę mówiąc wszystko jest spaczone i toksyczne. Kolejny obóz prania mózgów młodzieży pod dyktando czaskowskiego. Dramat dramat i jeszcze raz dramat.
Czaszkowski – cymbał brzmiący, mikrofon drżący — czyli jak się robi odwagę na pokaz czaskowski, ten sam, który w debatach wyborczych znikał szybciej niż snus w ustach prezydenta Nawrockiego, dziś apeluje o empatię. „Przestańcie się nabijać” — mówi czaskowski, broniąc nowego prezydenta przed kpinami z jego -czaskowskiego, środowiska. I choć gest wydaje się szlachetny, trudno nie zauważyć, iż to właśnie czaskowski przez lata budował swoją markę na estetyce, elokwencji i dystynkcji. Teraz, gdy establishment dostał po nosie, nagle „akcent nie ma znaczenia”, a „ważne, czy ktoś ma coś do powiedzenia”. Dzisiaj z pozycji mentora, pouczasz, iż kpiny są kontrproduktywne. Otóż nie — kpiny są lustrem. I to lustro pokazuje, iż choćby przed swoimi potrafisz uciekać, jak na ostatniej sesji w Ratuszu. Śmieją się z ciebie — z twojej selektywnej odwagi, która pojawia się tylko wtedy, gdy masz mikrofon i własny tłum. Gdy trzeba było stanąć do debaty, pokazać klasę i charakter, wybrałeś strategię „znikam zanim zapytają”. Bo odwaga to nie mikrofon. Odwaga to obecność tam, gdzie nie ma klakierów. A elokwencja bez treści? Cóż — jak pisał św. Paweł: „Choćbym mówił językami ludzi i aniołów, a miłości bym nie miał, stałbym się jak miedź brzęcząca albo cymbał brzmiący.” Brzmisz, czaskowski. Ale czy coś z tego wynika. „Biada wam, uczeni w Piśmie i faryzeusze, obłudnicy! Bo podobni jesteście do grobów pobielanych: z zewnątrz wyglądają pięknie, ale wewnątrz pełne są kości trupich i wszelkiego plugastwa.” Brzmi znajomo? Bo to nie o Nawrockim. To o tych, którzy z empatii uczynili dekorację, a z odwagi fałszywy spektakl. Poligloto – lewaku ! Stolica czeka na prawdziwego polskiego włodarza, bo ty nic nie robisz, tylko się szwendasz za niemieckie i sorosowe srebrniki po campusach i uwodzisz młodzież. Tak to jest, jak mały nikczemny człowieczek startuje dwa razy na prezydenta . Nie wszyscy mieli szansę otrzymania grantów i wyjazdów za granicę, bo w przeciwieństwie do czerwonego księcia czaskowskiego nie mieli paszportu , pieniędzy . o ile coś dostali to najwyżej pałką od milicji w PRL. Milicja na sygnale nie wiozła paszportu, JAK do domu TW ” Justyna ” z dewizami w zębach. Bonżur – Hej brygada! Jedzcie prince polo z uśmiechem na twarzy, zanim planeta spłonie. Wolę prezydenta boksera niż fujarę tęczową na koturnach w gorsecie. Spadaj i zniknij na wieki z tą liberalno-lewicową, tęczową hołotą. TO NIE MÓJ ŚWIAT!
I jeszcze: Od kilku tygodni myślą przewodnią publicznych wystąpień Tuska dotyczących gospodarki jest jej repolonizacja, czyli kierowanie jak największej ilości wydatków publicznych do polskich przedsiębiorstw. Ta jego „repolonizacja” to kpina. Obiecuje wspierać polskie firmy, a kontrakty idą do Niemców, Holendrów i Szwedów. Polskie zakłady wycina się z przetargów, miliardy wypływają za granicę. To nie repolonizacja – to sprzedaż Polski w biały dzień. To częste powtarzanie przez Tuska terminu repolonizacja i sugestie, iż dla jego rządu to priorytet, najprawdopodobniej jest konsekwencją badań opinii publicznej, jakie zamówiła jego kancelaria, z których wynika, iż takie działania rządu powinny przysporzyć mu zwolenników. Tusk, zgodnie z hasłem Platformy CÓŻ SZKODZI OBIECAĆ?
To też nie mój świat!
Maria Legieć