Gdyby ktoś chciał zrozumieć istotę polskiego humoru, lokalnej wspólnoty i nieśmiertelnej sztuki rysunku satyrycznego – powinien koniecznie pojawić się na Karpiku. To jedyne miejsce, gdzie burmistrz wręcza nagrody w zastępstwie marszałka, dyrektor domu kultury odbiera nagrody sam od siebie, a nagrodzeni są zawsze obecni – choćby jeżeli ich nie ma. I gdzie choćby Cebula potrafi doprowadzić publiczność do łez… śmiechu.
Karpik 2025 rozpoczął się jak zawsze – z przytupem, z muzyką i z tym lekkim chaosem, który świadczy nie o braku organizacji, ale o klimacie. Bo kto by się przejmował tym, iż część gości utknęła pod Górą Świętej Anny, część jeszcze w drodze, a część – choć potwierdziła obecność – pozostała owiana tajemnicą niczym „śledztwo w sprawie zaginionych dyrektorów”. Najważniejsze, iż jesteśmy jedną rodziną. Jak na rodzinę przystało – nie wszyscy dotarli, za to wszyscy byli witani.
Zaczęło się od tradycyjnych braw dla patronów, z których przynajmniej kilku, zgodnie z tradycją, nie było. Potem przyszedł czas na sprawdzenie listy obecności – punkt programu, który na Karpiku powinien mieć osobną nagrodę. Gdyby za nieobecność przyznawano statuetki, mielibyśmy tu chyba drugi Opolski Festiwal Satyry.
Ale nie po to publiczność przyszła, by śledzić ruchy gości. Przyszła dla rysowników, dla sztuki i – nie ma co ukrywać – dla humoru w najczystszej, niemodlińskiej postaci. A tego było pod dostatkiem.
Wielka parada wyróżnionych (czyli kto dziś odbiera, kto wysyła, a kto już odjechał)
Zanim przeszliśmy do nagród – klasyczne w Karpiku – losowanie: kto wręcza? Bo to, kto odbiera, pozostało większą zagadką. Na szczęście prace były, a gdy laureat nie dotarł – nagrodę przyjmował ktoś „zastępczo”, najczęściej pani dyrektor Ośrodka Kultury, która w tym roku okazała się najbardziej nagradzaną uczestniczką gali, nie rysując choćby jednej kreski.
Wyróżnienia honorowe – cały świat na scenie (lub w drodze pocztą):
-
Dariusz Pietrzak (Polska)
-
Waldemar Rukść (Polska)
-
Konstantin Kazanczew (Ukraina)
-
Krzysztof Suski (Polska)
-
Daniel Strzelczyk (Polska)
-
Sergey Sichenko (Izrael)
-
Erdoğan Başol (Turcja) – osiemdziesiąt lat i dalej rysuje. A widzowie po oklaskach – dalej klaszczą.
Wyróżnienia krajowe, nagrody sponsorów i dyrektorskie rotacje
Kiedy Artur Ligęza przyjął wyróżnienie z rąk Katarzyny Paszuli, można było jeszcze pomyśleć, iż wszystko przebiega tradycyjnie. Jednak przy kolejnych nazwiskach zaczęło się to, co Karpik lubi najbardziej – improwizacja.
-
Anna Pietrawska (Polska) – nagroda KOWR
-
Wiesław Lipecki (Polska) – nagrodę odbiera… pani dyrektor. Kto by się spodziewał.
-
Natalia Hoppe (Polska) – również odbiera pani dyrektor, bo jak sama powiedziała, „nagroda jej się bardzo podoba”.
-
Piotr Opałka (Polska) – nagroda Dyrektora Ośrodka Kultury. Uff, Piotr przyszedł, więc pani dyrektor nie musiała wręczać nagrody samej sobie.
-
Marek Gliwa (Polska) – nagroda burmistrza, wręczona przez burmistrza osobiście.
-
Grzegorz Szumowski (Polska) – nieobecny, więc nagroda jedzie. A adekwatnie – jedzie pani dyrektor. Trzy wolne miejsca w aucie, jakby ktoś chciał.
Nagrody Marszałka Województwa Opolskiego (wręcza burmistrz, bo czemu nie)
-
Jerzy Fedro (Polska)
-
Jacek Lanckoroński (Polska) – spóźnił się o trzy godziny… i tak nie dotarł. Tory złe, wagon zły – życie.
-
Dariusz Dąbrowski (Polska) – wręcza burmistrz, bo marszałek dalej w drodze.
-
Bartłomiej Belniak (Polska) – siedział w środku, choć wiedział, iż będzie wychodził. Urocze.
Nagrody główne – czyli crème de la crème
Trzy równorzędne nagrody główne otrzymują:
-
Sławomir Makal (Polska)
-
Mirosław Hajnos (Polska) – nagroda przygotowana, laureat chory, więc prowadzący zaproponowali… sprzedaż na OLX.
-
Henryk Cebula (Polska) – wjechał na scenę jak absolutna gwiazda. Z nogą w łubkach o lasce, z żartem, z dramatyczną wizją przyjazdu w przyszłych latach: laska → balkonik → wózek. Publiczność pękała ze śmiechu.
Grand Prix Karpika 2025
Raed Khalil (Belgia) – syryjski artysta, twórca międzynarodowego portalu satyrycznego. Oczywiście – nieobecny. Ale za to bardzo nagrodzony.

I na koniec kolorowa nagroda specjalna
Otrzymał ją Władysław Uniewski – za wspieranie Karpika od pierwszej edycji. Gdyby nie tacy ludzie, gala nie tylko nie miałaby nagród, ale i herbaty.
Podsumowanie, czyli wieczór (którego nie da się powtórzyć) XXIII Międzynarodowego Konkursu Rysunku Satyrycznego „Karpik” ( im. św. Graczyka). W konkursie wzięło udział w tym roku 87 autorów z 21 państw świata przesyłając 141 rysunków.
Karpik 2025 był jak zawsze – jedyny w swoim rodzaju. Z nagrodami wręczanymi przez osoby dostępne, niekoniecznie adekwatne. Ze śmiechem, który odbijał się od ścian. Z rysownikami, którzy raz na rok zbierają się jak ryby w tarle – jedni osobiście, inni listownie, a jeszcze inni pocztą zagraniczną.
Z muzyką, kabaretem, żelowanymi fryzurami i humorem tak gęstym, iż można go było ciąć nożem.
Ale przede wszystkim – z radością. Bo Karpik to nie konkurs. To stan umysłu.
Gdyby ktoś z zewnątrz zapytał, dlaczego akurat w Niemodlinie obchodzi się Święto Karpia, miejscowi odpowiedzieliby z wzruszeniem ramion: „A gdzie niby indziej? Przecież tu karp ma więcej praw obywatelskich niż niejeden mieszkaniec”. I wcale by nie żartowali.
Bo Niemodlin od stuleci stoi na dwóch filarach: na wodzie i na wyobraźni. Woda jest od stawów, które kiedyś budowali cystersi, a wyobraźnia – od ludzi, którzy patrząc na pływające karpie, zaczęli im przypisywać cechy charakteru, miny, humory, a z czasem… karp zaczął przemawiać. Najpierw w opowieściach, potem na plakatach, wreszcie – całkiem serio – w satyrze.
I tak powstał KARPIK, konkurs rysunku satyrycznego, który wbił się w lokalną tradycję jak ość w gardło. Każdego roku artyści próbują narysować karpia, który powiedziałby więcej o świecie niż niejeden ekspert w telewizji. Karp polityczny, karp filozoficzny, karp zapracowany, karp oburzony, karp w szoku i karp, który już absolutnie nie chce mieć nic wspólnego z ludźmi – wszystko tu było. I będzie.
A dlaczego właśnie karp?
Bo Niemodlin to jedno z niewielu miejsc, gdzie człowiek ogląda rybę… i ryba ogląda człowieka. Długo. Uważnie. Z wyrzutem. I jeżeli spojrzeć temu karpiowi w oczy wystarczająco długo, to albo zacznie się człowiek zastanawiać nad sensem życia, albo – co bardziej prawdopodobne – zacznie rysować.
Tak narodziła się tradycja: skoro karp inspiruje artystów, to wypada mu oddać hołd – świętem i konkursem. Bo choć w Niemodlinie karp często kończy jako danie, to zaczyna także jako temat.
I może właśnie dlatego KARPIK stał się tak ważny: w świecie, gdzie każdy udaje znawcę wszystkiego, tylko karp pozostaje sobą – milczy, patrzy i mówi więcej niż tysiąc słów.
Fot. Melonik








![Pierwsze szkolenie "wGotowości" pod okiem instruktorów 1PBOT [FOTO]](https://zambrow.org/static/files/gallery/130/1765379_1763851201.webp)


