Kamery Macieja Wąsika. Obraz prosto do Chin a może i do Rosji?

3 godzin temu

Maciej Wąsik, niegdyś pełniący rolę ministra odpowiedzialnego za bezpieczeństwo wewnętrzne, zafundował nam wszystkim prawdziwy spektakl absurdu. Podczas gdy Polska walczy z trudnościami na granicy z Białorusią, Wąsik wpadł na błyskotliwy pomysł: zainstalujmy 2000 chińskich kamer monitorujących. Brzmi jak świetny plan, prawda? Otóż nie do końca.

Okazuje się bowiem, iż producent tych kamer jest… niezbyt lubiany przez państwa typu USA. I to nie bez powodu. Firmy Hikvision i Dahua znalazły się na czarnej liście w Stanach Zjednoczonych i Wielkiej Brytanii, nie tylko ze względu na obawy, iż ich produkty mogą zawierać oprogramowanie szpiegujące, ale także obawy dotyczące ich zaangażowania w trwające łamanie praw człowieka w Xinjiang.



Chcesz czytać więcej wewnętrznych informacji ze świata polityki i mediów? Prosimy o obserwowanie naszego profilu na Facebooku oraz na Twitterze. Proszę o lajkowanie i podawanie dalej naszych wpisów - w ten sposób możemy zrobić dla Ciebie więcej.


Wąsik jednak, jak przystało na „eksperta” od bezpieczeństwa, najwyraźniej uznał, iż nie ma się czym przejmować. Może liczył, iż Chińczycy zainteresują się widokiem lasów i krzaków na białoruskiej granicy? Cóż, biorąc pod uwagę chińskie metody, mogą choćby być bardziej zainteresowani, niż się spodziewamy.

To, co wydaje się groteskowe, to fakt, iż minister odpowiedzialny za bezpieczeństwo wewnętrzne naszego kraju – kraju, który rzekomo stoi na straży wartości zachodnich i współpracuje z USA w zakresie obrony – postanowił sięgnąć po technologie od firmy, której produkty uznawane są za potencjalnie niebezpieczne. Czyżby pan minister zapomniał, iż w dzisiejszych czasach technologia nie zna granic, a dane to najcenniejsza waluta? Może liczył, iż nikt tego nie zauważy, a jeżeli już, to po prostu machnie na to ręką?

Ale nie, nie ma co liczyć na to, iż taka kwestia umknie uwadze opinii publicznej. Wprowadzenie 2000 kamer od chińskiego producenta, którego reputacja w dziedzinie ochrony prywatności i danych może być wątpliwa, budzi uzasadnione pytania. Co w tej sytuacji było priorytetem? Polityczne kalkulacje, czy rzeczywiste dbanie o bezpieczeństwo kraju?

Podsumowując, gdyby Maciej Wąsik miał lepszą orientację w geopolityce i zagrożeniach cyfrowych, może zorientowałby się, iż chińskie kamery na polskiej granicy to raczej materiał na scenariusz do thrillera niż na realne narzędzie obrony. Jednak jak widać, nie każdemu ministrze leży na sercu bezpieczeństwo narodowe. Szczególnie jeżeli chodzi o wyciek informacji. Wąsik miał 2000 sposobów, żeby nas rozbawić – niestety, zrobił to kosztem powagi sytuacji.

Idź do oryginalnego materiału