
Niestety sprawdzają się ponure przewidywania, iż w tym roku nie będzie wakacji od polityki. Wręcz przeciwnie, jest taki natłok wydarzeń, iż sam już nie wiem, od czego zacząć. Żeby się długo nie zastanawiać, zacznę od spraw personalnych. Z tym, iż nie będzie to dotyczyć rekonstrukcji rządu, ale tematów niejako bardziej felietonowych, co wcale nie oznacza, iż lekkich i wesołych.
Ostatnio głośnym echem odbiło się mianowanie Sławomira Cenckiewicza przez prezydenta elekta Karola Nawrockiego szefem Biura Bezpieczeństwa Narodowego. Decyzja ta wywołała fale komentarzy, wśród których przeważało zdziwienie i oburzenie. Np. Kamila Gasiuk-Pihowicz zareagowała na to pytaniem z odpowiedzią: „Cenckiewicz szefem BBN?! Kumpel z IPN z zarzutami dotyczącymi odtajnienia fragmentów planu obronnego Polski „Warta”. To ktoś, kto jest zagrożeniem dla państwa, a nie chroniącym jego bezpieczeństwa”. Ktoś inny dorzucił, iż to najlepszy prezent, jaki mógł dostać Putin”. Kolejni dyskutanci też zadawali pytania: Jak historyk, w dodatku człowiek łapany na kłamstwach, manipulacjach, pozbawiony dostępu do tajnych dokumentów i ewidentny wróg premiera Tuska może kierować BBN?
Dodajmy, iż Cenckiewicz był też mocno związany z Antonim Macierewiczem, który niedługo też może zostać przeniesiony w całkiem inne miejsce, na państwowy wikt, bowiem prokurator generalny złożył właśnie wniosek o wyrażenie zgody przez Sejm RP do pociągnięcia go do odpowiedzialności karnej, gdyż prowadzonych jest wobec niego już siedem poważnych śledztw. Dla mnie zaś powierzenie historykowi Cenckiewiczowi takiej funkcji, to mniej więcej tak, jakby na pilota samolotu pasażerskiego wybrać człowieka bez uprawnień lotniczych. Jedyną zaletą takiego gościa może być najwyżej to, iż w ogóle nie wystartuje, bo też nie potrafi.
Mamy również inny, niejako przeciwstawny przykład zmian personalnych. Oto Zgromadzenie Ogólne Sędziów TK podjęło uchwałę w sprawie przeniesienia sędzi Krystyny Pawłowicz w stan spoczynku. Oczywiście przeniesiona napisała, iż obowiązki swe wykonywała „pełnią swych sił”, ale nieustannie spotykała się z agresją i hejtem politycznych przeciwników, przez co podupadła na zdrowiu. A nam się wydaje, iż prof. Pawłowicz jest po prostu ofiarą własnej broni. Doskonale przecież znamy jej występy jeszcze jako posłanki, gdy flagę UE nazwała „unijną szmatą”, część posłów „bydłem poselskim”, zaś do innego parlamentarzysty krzyczała „spier….j!”. Nie mówiąc już o tym, iż podczas obrad Sejmu wcinała sałatkę, bo to pisowcy mogli tłumaczyć propagowaniem zdrowej żywności. Pani Profesor życzymy zdrowia i wytrwałości w trzymaniu się z daleka od polityki i wymiaru sprawiedliwości.
Tymczasem prezydent Andrzej Duda wyznał w rozmowie z „Gościem Niedzielnym”, iż o ile będzie potrzeba służenia RP poprzez podjęcie jakiejś nowej funkcji, to jest gotowy. Gdyby była np. potrzeba znalezienia premiera łączącego nowe porozumienie koalicyjne i złożono mu taką propozycję, to by się nie wahał.
W tej sytuacji nie ma się co obrażać na różne opóźnienia rządu premiera Tuska w sprzątaniu po PiS-ie, gdyż trzeba nie mieć pamięci, by zapomnieć, jak wyglądała Polska za poprzedniej władzy. To teraz spróbujcie sobie wyobrazić, iż prezydentem jest Nawrocki, premierem Duda, szefem BBN Cenckiewicz, a nad nimi Kaczyński. Albo lepiej sobie nie wyobrażajcie, bo jest to nie do wyobrażenia, zaś choćby przy odrobinie wyobraźni może zagrażać zdrowiu i życiu.