Pisałem nie tak dawno o problemie denaturalizacji, czyli procedurze pozbawiania obywatelstwa uprzednio naturalizowanych obywateli USA. Wydaje się, iż nasza obecna administracja wzięła sobie za punkt honoru, by nie tylko deportować jak najwięcej nielegalnych imigrantów, ale iść choćby dalej i deportować naturalizowanych obywateli po uprzednim odebraniu im obywatelstwa. Od czasów słynnej decyzji Sądu Najwyższego z 1967 roku w sprawie Afroyim v. Rusk, na podstawie której sąd potwierdził konstytucyjną zasadę ostatecznej nienaruszalności amerykańskiego obywatelstwa, sprawy denaturalizacyjne były zawsze niezwykłą rzadkością. Jeszcze do niedawna naturalizowany obywatel mógł stanąć przed sądem w procesie o pozbawienie obywatelstwa tylko w bardzo nielicznych sytuacjach, takich jak zatajenie nazistowskiej przeszłości, pomoc dla organizacji uznanych w USA za terrorystyczne czy dyskwalifikujące kłamstwo w samym podaniu naturalizacyjnym. Statystyki Department of Justice, czyli amerykańskiego Ministerstwa Sprawiedliwości, mówią o rzadkości tego typu procesów: w latach 1990-2017 wniesiono tylko 305 pozwów, co daje średnią 11 spraw rocznie. Ale już podczas pierwszej kadencji prezydenta Trumpa było takich spraw 102, czyli ponad 25 na rok. Podczas rządów prezydenta Bidena aktywność denaturalizacyjna spadła do średnio 6 spraw rocznie.
Czerwcowe memorandum Department of Justice zapowiada powrót do wzmożonej aktywności. Sam prezydent wydaje się być bardzo zaangażowany w to dzieło, bo wielokrotnie już w mediach zapowiadał, iż winny socjalistycznej herezji demokratyczny kandydat na burmistrza Nowego Jorku, urodzony w Ugandzie, Zohran Mamdani, powinien być jak najszybciej deportowany. Podobny los ma też spotkać wieloletnią nemezis Trumpa, telewizyjną celebrytkę Rosie O’Donnell, która nierozważnie publicznie skrytykowała hipokryzję przyszłego prezydenta. W sprawie pani O’Donnell sytuacja jest trudniejsza, bo urodziła się w USA i może być tylko poddana o wiele bardziej wymagającej procedurze ekspatriacji.
Według czerwcowego obwieszczenia adwokaci ministerstwa winni skoncentrować swoje wysiłki denaturalizacyjne w aż 10 kategoriach osób prawomocnie skazanych (myślę, iż uprzedni wyrok sądowy będzie koniecznym warunkiem): za szpiegostwo, terroryzm i nielegalny eksport technologii, przestępstwa wojenne, tortury i łamanie praw człowieka, członkostwo w gangach, międzynarodowych organizacjach przestępczych i narkotykowych kartelach, ukrycie faktu popełnienia poważnych przestępstw w podaniach naturalizacyjnych, handel ludźmi, przestępstwa na tle seksualnym, przestępstwa z użyciem przemocy, oszustwa finansowe na niekorzyść państwa (Paycheck Protection Program, Medicare i Medicaid), inne oszustwa finansowe oraz uzyskanie obywatelstwa na drodze korupcji lub fałszerstwa, a także inne kategorie uznane za warte dochodzenia. Ciekawe, co na to Konstytucja. Może już niedługo się dowiemy.
Tomasz Maj Esq.
[email protected]
718-349-3434
973-575-6311