Czytelnik ma prawo zapytać: czy w tej gazecie znajdzie się więcej miejsca dla opozycyjnych radnych, czy dla gospodarza miasta? Bo jeżeli jedno i drugie – to już nie gazeta, tylko ring.
A przecież – z całym szacunkiem do każdej władzy – jeszcze się taki nie urodził, co by sobie słowem dogodził. A co dopiero gazeta! Samorządowy tytuł prędzej czy później staje się albo tubą chwały, albo celem krytyki. I nie zmienią tego najlepiej napisane leady ani nagłówki.
Darmowa gazeta? To może też darmowe obiady?
Skoro już o pieniądzach mowa – jeżeli rada pyta burmistrza, kiedy za pieniądze wszystkich mieszkańców wyda bezpłatną gazetę, to może warto zadać też inne pytanie: kiedy radni – za swoje diety – kupią