Nie trzeba być dziennikarzem śledczym, fanatycznym zwolennikiem Jarosława Kaczyńskiego ani – używając określenia szefa rządu – „purystą prawnym”, by zauważyć, iż prowadzenie postępowań zahaczających o politykę, a może i jakichkolwiek, przez prokurator Ewę Wrzosek jest mocno dyskusyjne.
Pani prokurator konsekwentnie prezentowała linię, zgodnie z którą prawo zemsty na przeciwnikach politycznych stanowi wartość nadrzędną nad prawem stanowionym. Duża część obozu władzy sygnalizowała, iż jej funkcjonowanie jako jednej z głównych twarzy rozliczeń PiS może się źle skończyć.
Zobacz również:
Nie rozstrzygając o medycznych przyczynach śmierci Barbary Skrzypek, trudno nie mieć wątpliwości co do samego przesłuchania, które odbyło się z odmową udziału adwokata. choćby jeżeli było to legalne, to decyzja ta miała charakter uznaniowy i była rzadko stosowana. Wielu doświadczonych prawników twierdzi, iż w tym przypadku była wręcz wyjątkowa.
Jakie będą polityczne konsekwencje? Wszystko zależy od tego, jak potoczy się narracja kluczowych graczy.
Bańki przebite
Pierwszą klęskę komunikacyjną obóz rządzący w tej sprawie już poniósł. Historia odbiła się szerokim echem, przekraczając granice bańki informacyjnej mediów zbliżonych do dawnego obozu władzy. Co gorsza dla rządzącej ekipy, przedostała się także do ich własnej bańki informacyjnej i mediów.
Sprawa przesłuchania i śmierci Barbary Skrzypek przez długi czas dominowała w trendach Google, wyprzedzając choćby wydarzenia sportowe i historie celebryckie. W polityce zdarza się to rzadko. Można więc założyć, iż historię tę poznała większość Polaków, w przeciwieństwie do chociażby wątpliwości związanych z majątkiem politycznego małżeństwa wiceministra Arkadiusza Myrchy i polityk Platformy Obywatelskiej Kingi Gajewskiej.
Zobacz również:
Potem było jeszcze gorzej. Ewidentne lawirowanie, sprzeczne komunikaty, wygrażanie mediom. Kilka chwytów znamy już z przeszłości. Sugerowanie, iż Barbara Skrzypek zaszkodziła sobie rozmową z Jarosławem Kaczyńskim lub przedstawianie Ewy Wrzosek jako ofiary prześladowanej i zagrożonej nagonką. Taki sposób działania jest często stosowany.
Podobnie było w przypadku aktorki Barbary Kurdej-Szatan, która najpierw agresywnie lżyła żołnierzy na granicy, by potem występować na różnych konwencjach jako ofiara nienawiści i specjalistka od „hejtu”. Tym razem jednak te działania trafiają głównie do najbardziej przekonanych, którzy w politycznej rozgrywce mają niewielkie znaczenie.
Każda z nas?
Czy sprawa Barbary Skrzypek może stać się politycznym „gamechangerem”, jak twierdzi część pisowskiej prawicy? Na pewno nie w stopniu, jakiego by oczekiwali. Aby to zrozumieć, warto cofnąć się do czasów, gdy PiS rządził.
Wieloletnia batalia z PiS-em, oparta na tezie, iż rządy tej partii łamią prawo i konstytucję, nie przyniosła opozycji sukcesu i zakończyła się ponowną wygraną Prawa i Sprawiedliwości w 2019 roku. Dopiero ulegnięcie przez Jarosława Kaczyńskiego radykalnym środowiskom w partii i Trybunale Konstytucyjnym oraz zmiany w ustawie aborcyjnej pozwoliły na stworzenie narracji o „każdej z nas”.
Zobacz również:
Wraz z powrotem Donalda Tuska do polityki i uzyskaniem przez Koalicję Obywatelską dużo szerszego zaplecza konsultingowego rozpoczęła się kampania oparta na przekazie, iż rządy PiS uderzają w każdego Polaka, a szczególnie w kobiety.
Czy można zrobić z byłej sekretarki Jarosława Kaczyńskiego „każdą z nas”? Bardzo trudno. Niemniej szeroka warstwa elektoratu, dotąd odporna na tę wiedzę, dostrzega, iż tak ważne dla Donalda Tuska „rozliczenia” odbiegają od standardów państwa prawa, a ich promotorami, twarzami i wykonawcami są postacie co najmniej kontrowersyjne.
Pytanie, czy władza pójdzie po rozum do głowy, czy też będzie grzęznąć w politycznej zemście, krzywdząc przypadkowych ludzi i ostatecznie samą siebie.
Wiktor Świetlik
Ceny prądu zamrożone do września. Co będzie później? Motyka w ”Graffiti”: Nie będzie żadnego wystrzału cen energiiPolsat NewsPolsat News
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd? Napisz do nas