Droga i nieprzemyślana inwestycja w Tychach została właśnie nagrodzona. Rachunek za błędy władzy płacą mieszkańcy (komentarz)

Droga i nieprzemyślana inwestycja w Tychach została właśnie nagrodzona, a wiadomo, iż za design się płaci i tak zapłaciło miasto Tychy za Wodny Plac Zabaw (WPZ) w Parku Jaworek. Inwestycja początkowo miała być znacznie tańsza, ale i tak wtedy już była horrendalnie droga w porównaniu do podobnych inwestycji w innych miastach. W końcu kto by się przejmował, ze swojej kieszeni nie wydają. Trudno nie zauważyć, iż wydatek na WPZ w Parku Jaworek i budowę nowego boiska treningowego na ulicy Edukacji sfinansowałby budowę odkrytego basenu, którego od lat domagają się mieszkańcy, ciągle słysząc od władzy, że…nie ma pieniędzy.

WPZ w Parku Jaworek otrzymał nagrodę w konkursie Najlepsza Przestrzeń w Województwie Śląskim. Nie od dzisiaj wiadomo, iż jak samorządy otrzymują nagrody, to w większości wypadków należy to traktować z przymrużeniem oka i tak też jest w tym przypadku. Dlaczego? Wszystko zależy od kontekstu.

W Tychach, lekko od 2017 roku, była informacja, iż powstanie Wodny Plac Zabaw w Parku Jaworek. Ostatecznie powstał w 2024 roku. Żeby było zabawniej, początkowo miał kosztować około 7 mln zł, ostatecznie kosztował 11,6 mln zł – obiekt miał być wyposażony w, jak się okazało, bezużyteczny taras widokowy, gdzie można doglądać bawiących się w wodzie dzieci. Rodzice z tego nie korzystają, bo po prostu wolą mieć dziecko na oku w miarę blisko siebie, a z tarasu tak naprawdę tłumnie korzystano podczas otwarcia obiektu. Design jest drogi, ale jest, jest też nagroda. Taras może nie jest kompletnie bezużyteczny, bo rzuca trochę cienia na Wodny Plac Zabaw, ale nie polecam stania na nim w upalne lipcowe lub sierpniowe dni.

Katowice okazały się mądrzejsze

W tym samym czasie, co w Tychach myśleli, projektowali i dokładali kolejne miliony złotych do inwestycji, samorządowcy z Katowic okazali się być bardziej rozważni finansowo. W 2017 roku powstał tam pierwszy WPZ w ramach Budżetu Obywatelskiego. Kosztował nieco ponad 1,4 mln zł. Był to po prostu Wodny Plac Zabaw bez kosztownego designu. W kolejnych latach ten sam projekt przeniesiono na kilka innych lokalizacji.

W 2018 roku powstał obiekt w Katowicach-Załężu za 1,6 mln zł, w 2019 roku w Piotrowicach-Ochojcu za prawie 1,8 mln zł i w 2021 roku na osiedlu Tysiąclecia za nieco ponad 2 mln zł. W sumie inwestycje w 4 lokalizacjach to było prawie 7 mln zł. W Tychach za jedną zapłacili 11,6 mln zł. Kto na tym wyszedł lepiej?

Zresztą podobnie Katowice postąpiły z planami budowy aquaparku. Zamiast jednego obiektu wybudowały trzy kryte baseny w różnych częściach miasta wraz z halami sportowymi. W planach są kolejne. W Tychach powstał jeden Wodny Park Tychy. No fakt, powstał i teraz choćby na siebie zarabia. Co z tego, skoro nie przekłada się to na cenę biletów dla tyszan? Co z tego, skoro są tam wieczne kolejki i – nie bez udziału świadomości – spółka zarządzająca obiektem nie sprawdza, ilu tak naprawdę tyszan korzysta z obiektu, a ile osób przyjezdnych? Zresztą, kto był tam z dziećmi, ten wie, iż raczej co tydzień chodził tam nie będzie, bo jest, po pierwsze, drogo, a po drugie – co tu dużo ukrywać – nudno. Raz na jakiś czas można, raz na jakiś czas.

Tutaj wracamy do sensu całego tego komentarza – decyzje samorządowców mają swoje duże konsekwencje finansowe i infrastrukturalne dla mieszkańców. Zamiast kilku WPZ w różnych częściach miasta mamy jeden bardzo drogi, na razie prędko – o ile w ogóle – nie będziemy mieli basenów otwartych, mamy za to drogi dla mieszkańców aquapark, mamy kosztowną dla miasta Marinę na Paprocanach, z której tak naprawdę korzysta bardzo wąska grupa ludzi, mamy stadion lekkoatletyczny za grube miliony (27 mln zł), który był źle zbudowany i nie ma zaplecza sanitarnego, ani oświetlenia, nie mówiąc już o zadaszeniu przed słońcem. w tej chwili za to trwa budowa boiska treningowego tuż obok, za niespełna 12 mln zł.

Nie ma za to od lat wyczekiwanej przez mieszkańców inwestycji w postaci basenu otwartego. Taniego basenu otwartego, są na razie wstępne plany, bo pieniędzy na razie też nie ma.