Doktor Tomasz Sieniow z Wydziału Prawa, Prawa Kanonicznego i Administracji Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego Jana Pawła II został wyróżniony prestiżową nagrodą imienia Pawła Włodkowica. Dostrzeżona została odwaga, z jaką dr Tomasz Sieniow sprzeciwia się dezinformacji na temat migrantów i uchodźców.
Dr Sieniow działa w ramach Rady do Spraw Migrantów i Uchodźców przy Konferencji Episkopatu Polski, jest prezesem zarządu Instytutu na Rzecz Państwa Prawa.
CZYTAJ: Naukowiec z KUL wyróżniony Nagrodą RPO im. Pawła Włodkowica
Z nagrodzonym rozmawiał Wojciech Brakowiecki:
– Problemem w Polsce jest niezrozumienie sytuacji uchodźców i imigrantów, dlatego też działalność pomocy prawnej i popularyzacja wiedzy na temat uchodźstwa i imigracji jest istotna. Myślę, iż ta nagroda w jakiejś mierze zauważa naszą działalność jako Instytutu na rzecz Państwa Prawa w tym obszarze – mówi dr Tomasz Sieniow.
Wschodnia granica jest uszczelniona problem uchodźców na forum Unii Europejskiej dla Polski adekwatnie został rozwiązany, to gdzie leży problem?
– To, iż na forum Unii Europejskiej ustalono, iż w przyszłym roku Polska będzie zwolniona z mechanizmów solidarnościowych wobec innych państw członkowskich, nie znaczy, iż prawa osób, które nie są obywatelami polskimi, są w naszym kraju dobrze chronione. Skupiamy się na tym, aby były one lepiej chronione, niż do tej pory – wyjaśnia dr Tomasz Sieniow.
Gdzie są najpoważniejsze problemy czy bariery? To są bariery bardziej prawne czy mentalnościowe?
– Jesteśmy prawnikami, więc skupiamy się bardziej na pomocy w przeskakiwaniu barier prawnych. Gdzie nie spojrzymy, tam może być lepiej. Dotyczy to na przykład kwestii ustalenia statusu osób ze statusem UKR (legalizującym pobyt w Polsce – red.) dla obywateli Ukrainy po marcu 2026, kiedy przestaną być stosowane dla nich specjalne warunki, które dotychczas były stosowane w całej Europie. Musimy być gotowi na to, żeby pomóc w legalizacji pobytu tych osób. Po drugie, od marca tego roku zawieszono prawo do azylu na granicy polsko-białoruskiej, co paradoksalnie dotyczy całego naszego kraju. Bo o ile ktoś, kto kiedyś przekroczył granicę polsko-białoruską, zostanie złapany na granicy polsko-niemieckiej, jemu też się odmawia tego prawa. W praktyce wiąże się to z wieloma poważnymi problemami. No i trzecia rzecz – Polska skutecznie implementowała dyrektywę powrotową, od dawna ograniczając prawa osób deportowanych. To prowadzi także do nieszczęść ludzkich. Staramy się w to włączać, żeby minimalizować skutki tego typu złej legislacji – stwierdza dr Tomasz Sieniow.
Muszę pana zapytać o tę płaszczyznę, gdzie prawo często spotyka się z polityką.
– To jest bardzo ciekawe. Wydaje nam się, iż my jako prawnicy angażujemy się w sprawy uchodźców z tym większym zaangażowaniem, kiedy działamy na przekór demagogicznie wypowiadającym się politykom. Bowiem od polityków oczekiwalibyśmy częściej roztropności i tłumaczenia trudnych zjawisk w taki sposób, żeby nie proponować prostych rozwiązań. Ale niestety w polityce od wielu lat starają się nas w pewnym sensie omamić tym, iż te zjawiska da się w sposób prosty przeskoczyć i wyprostować. A tak nie jest. Kwestia integracji, kwestia zapewniania praw imigrantów, to są sprawy, które wymagają zaangażowania, zrozumienia, a także pracy ze społeczeństwem przyjmującym, z Polakami. Bo w naszym kraju mamy 2,5 miliona osób urodzonych za granicą, czy to uchodźców, czy imigrantów. Tu nie chodzi o przyjmowanie nowych osób z zagranicy, ale o to, żeby pomóc nam stanowić jedno społeczeństwo w przyszłości. Bo te osoby tak z dnia na dzień przecież z Polski nie wyjadą. Będą tutaj i trzeba im pomagać – mówi dr Tomasz Sieniow.
Tymczasem o ile w to angażuje się polityka, to mamy adekwatnie podejście zero-jedynkowe i do tego całą masę manipulowania informacją?
– Tak, o ile miesza się w to polityka, dzieją się dwie rzeczy. Z jednej strony my jako Polacy jesteśmy przekonani, iż problem inaczej wygląda, niż w rzeczywistości, więc żyjemy w lęku, uważamy, iż nasze bezpieczeństwo jest zagrożone i konieczne są nadzwyczajne środki w tym zakresie. Po drugie, o ile miesza się w to polityka, wtedy funkcjonariusze publiczni, którzy decydują o pewnych kwestiach wobec uchodźców czy imigrantów, działają na zapotrzebowanie polityków i wydają decyzję, które są niezgodne z prawem, ale są zgodne z poleceniem ich szefów. I to jest bardzo niebezpieczne – mówi gość Radia Lublin.
Ale bardzo często jesteśmy wręcz bombardowani obrazami z Europy Zachodniej, gdzie imigranci wchodzą w konflikty z prawem.
– Te obrazy są jeszcze bardziej widoczne w mediach społecznościowych. Czasem choćby są to obrazy generowane przez sztuczną inteligencję, czy przez jakieś ośrodki próbujące poróżnić nas, w Europie. Nie twierdzę, iż tak się w rzeczywistości nie dzieje, bo integracja migrantów to jest duże wyzwanie dla wszystkich państwa członkowskiego. Natomiast to, co staramy się w tej chwili wdrożyć w Polsce, to skupienie się wyłącznie na bezpieczeństwie, bez działań integrujących. Działania integrujące zostały wstrzymane, politycy bali się wdrażać centra integracji dla cudzoziemców, których celem było skupienie się na lepszym włączeniu cudzoziemców w społeczeństwo polskie, zwłaszcza cudzoziemców ze wschodu. o ile nie zrobimy naprawdę poważnych działań w celu lepszego przyjęcia cudzoziemców w Polsce, to spowoduje u nas takie same problemy społeczne, jakie występują we Francji czy w Szwecji. Bo osoby, które są zepchnięte na margines, szybciej się radykalizują, tworzą się getta i właśnie wtedy mamy do czynienia z takimi problemami, przed którymi politycy przestrzegają. Jest to więc samospełniająca się przepowiednia. Mając od niedawna to wyzwanie, mamy szansę na zintegrowanie tych osób. Ale o ile nie będziemy robić tego odważnie, nie będziemy przeznaczać na to środków, które są niezbędne, ale które pochodzą z podatków płaconych przez cudzoziemców, wtedy zaniedbamy jedno z najważniejszych zadań państwa – uważa dr Tomasz Sieniow.
W takim razie jaką lekcję mamy do odrobienia na teraz?
– Myślę, iż każdy z nas na płaszczyźnie osobistej powinien jednak zadać sobie pytanie: „czy znam kogoś, kto jest z zagranicy i jaka jest moja relacja z nim”. I nie przekładać tego, co widzi w telewizji, czy w mediach społecznościowych, na tę relację osobistą. Bowiem kiedy zapytamy ludzi, czy mają znajomych czy sąsiadów, którzy są z zagranicy, wielu powie: „tak, mam, to są fajni ludzie”. Natomiast kiedy patrzymy przez pryzmat mediów i widzimy to w abstrakcyjnej skali, wtedy zaczynamy się bać. Jako ludzie powinniśmy być bardziej otwarci i gotowi na spotkanie z inną kulturą, a jako państwo polskie powinniśmy na pewno wprowadzić działania integracyjne dla cudzoziemców, którzy tutaj budują naszą gospodarkę i nasze społeczeństwo – dodaje gość Radia Lublin.
Nagroda imienia Pawła Włodkowica przyznawana jest corocznie przez Rzecznika Praw Obywatelskich w uznaniu za bezkompromisową obronę podstawowych wartości i prawd, choćby wbrew zdaniu i poglądom większości.
WB / opr. ToMa
Fot. archiwum RL

7 godzin temu











