— W obliczu wrogiej postawy masowego wydalenia powinniśmy rozważyć zmianę naszej polityki współpracy z USA, szczególnie w dziedzinie obronności, biorąc pod uwagę fakt, iż utrzymują oni bazy wojskowe na naszym terytorium od dziesięcioleci, nie płacąc ani grosza — powiedziała Xiomara Castro w wywiadzie dla krajowego nadawcy.
— W takim przypadku stracą w Hondurasie jakąkolwiek rację bytu — dodała.
W latach 80. XX w. Stany Zjednoczone otworzyły w środkowym Hondurasie bazę lotniczą Soto Cano, by zwalczać ruchy komunistyczne na kontynencie. Jest to jedna z najważniejszych baz USA w Ameryce Środkowej. Stacjonuje w niej blisko tysiąc amerykańskich żołnierzy — biorą udział głównie w misjach cywilnych, zajmując się m.in. zwalczaniem handlu narkotykami.
— Mamy nadzieję, iż nowa administracja prezydenta elekta Donalda Trumpa będzie otwarta na dialog, konstruktywna i przyjazna oraz nie będzie podejmować niepotrzebnych działań odwetowych wobec naszych migrantów, którzy wnoszą istotny wkład w gospodarkę USA — powiedziała Xiomara Castro.
Według wiceministra spraw zagranicznych Hondurasu Tony’ego Garcii ok. 250 tys. Honduran znajduje się na liście osób, które mogą zostać deportowane z USA w 2025 r. Kraj nie jest przygotowany na powrót tak wielu osób. W USA mieszka blisko dwóch milionów Honduran. Większość z nich nie ma dokumentów. Pieniądze, które wysyłają bliskim w ojczyźnie, stanowią ponad 25 proc. PKB Hondurasu — zauważa Le Monde, cytując AFP.