Cukry Nyskie w ruinie po powodzi. Ratujmy naszą słodką markę

5 dni temu

Powódź zaskoczyła Nysę. Komunikacyjny chaos i spóźniony apel dotyczący ewakuacji doprowadziły do zalania prywatnych posesji i miejskich instytucji. Gigantyczne straty poniósł m.in. szpital, ale też wiele biznesów, w tym Cukry Nyskie, kultowa w regionie marka obecna na rynku od 1949 roku.

Na skutek ogromnych szkód zakład zamieścił w sieci apel o wsparcie. Czytamy w nim, iż wśród rzeczy najpilniejszej potrzeby były worki na śmieci, kontener na odpady, agregaty prądotwórcze, osuszacze, nagrzewnice, dmuchawy i środki czystości.

Nad usuwaniem skutków powodzi pracuje cały zespół. Spółdzielni Pracy Cukry Nyskie ogłosiła także zbiórkę funduszy na odbudowę zakładu na portalu zrzutka.pl .

„Niestety, z powodu powodzi, zakład został zalany, co spowoduje jego przestój” – czytamy. „(…) dla nas to nie tylko firma – to 190 miejsc pracy i społeczność, która przez dekady kształtowała nasz region” – brzmi apel.

Na odzew internautów, miłośników kultowych markiz, wafelków czy herbatników „Regionalnych”, nie trzeba było długo czekać. Na koncie zbiórki w poniedziałek 30 września już ponad 44 tys. zł. A zrzutkę wsparło ponad 700 osób.

Cukry Nyskie muszą wrócić. Internauci: To jedyne takie miejsce

W związku z tym pieniądze będą przeznaczone na naprawę i odbudowę zakładu, a także zakup niezbędnego sprzętu, materiałów do wznowienia produkcji. Konieczne będzie również wsparcie dla pracowników, którzy w wyniku przestoju mogą znaleźć się w trudnej sytuacji finansowej.

Pod dramatycznym apelem na facebookowym profilu wciąż przybywa komentarzy. Internauci podkreślają zaangażowanie zakładu w ochronę miejsc pracy, pomimo ogromnych strat – wstępnie obliczonych na ponad 4 mln zł.

„Mam nadzieję, iż uda się Wam gwałtownie stanąć na nogi oraz przywrócić produkcję. Szanuję utrzymanie wypłat dla załogi pomimo katastrofy w zakładzie” – pisze pan Ryszard. „Jem te ciastka od dziecka, zapach roznosił się zawsze na sąsiednie osiedla. To jedyne takie miejsce (…) – przekonuje z kolei pan Karol.

Obecnie w zakładzie trwa inwentaryzacja i szacowanie strat. Termin jej zakończenia nie jest znany przez gigantyczną liczbę uszkodzonych urządzeń, maszyn, silników, pomp i rozdzielni.

Prezes: Bez pomocy państwa nie odbudujemy zakładu

W rozmowie z Money.pl prezes spółdzielni, Andrzej Chomyszczak, zadeklarował chęć odbudowy zakładu, ale zaznaczył, iż bez pomocy państwa, to się nie uda.

Jak wyliczył, kwota wynagrodzeń to ok. 2 mln zł, a postojowe jest płatne w 100 proc. zgodnie z regulaminem wewnętrznym firmy. Na łamach serwisu powiedział również, iż zakład oczekuje od państwa wsparcia w formie bezzwrotnej pożyczki na opłacenie jednomiesięcznego postoju dla pracowników oraz umorzenia składek ZUS. A opłaty za energię i prąd jest w stanie zrealizować ze swoich pieniędzy.

W sieci ruszyła spontaniczna, żyjąca już własnym życiem akcja, która odzew ma w całej Polsce. Do kupowania łakoci z Nysy zachęcał w swoich social mediach celebryci, przedsiębiorcy i różni politycy, m.in. sam Rafał Trzaskowski, prezydent Warszawy.

***

Odważne komentarze, unikalna publicystyka, pasjonujące reportaże i rozmowy – czytaj w najnowszym numerze tygodnika „O!Polska”. Do kupienia w punktach sprzedaży prasy w regionie oraz w formie e-wydania.

Idź do oryginalnego materiału