Media poinformowały, iż sędzia Igor Tuleya wygrał sprawę z rządem PiS. Europejski Trybunał Praw Człowieka (EPTCz) w Strasburgu orzekł, iż Polska naruszyła w stosunku do niepokornego sędziego kilka artykułów Europejskiej Konwencji Praw Człowieka. Zasądziły także 36 tys. euro, które Polska powinna zapłacić.
– Tyle tylko, iż urzędujący wiceminister sprawiedliwości (sic!) Sebastian Kaleta uznał, iż Polska tych pieniędzy… nie zapłaci. – ETPCz nie jest uprawniony do oceny legalności powołań sędziowskich w Polsce. Zatem wydane dzisiaj orzeczenie nie ma żadnej mocy wiążącej wobec Polski – przekonywał Kaleta.
– Nasza władza, „odrzucająca dyktat Brukseli i Strasburga” niszczy rodzime sądownictwo, nie rozumiejąc, iż krajowe sądy i europejskie trybunały to jeden, wspólny system. I pozostaje pytanie, kto się nadaje do roli sołtysa, który we współczesnej wersji filmu cieszyłby się, iż to w jego gromadzie mamy pierwszy proces o majątek. Może jakiś zagraniczny aktor, ze wschodnim akcentem – zauważa Wojciech Tumidalski na łamach „Rzeczpospolitej”.
Wytykając przy okazji Kalecie zwyczajną niewiedzę, kompromitującą go jako wiceministra sprawiedliwości. W takich sprawach odszkodowania wypłaca bowiem nie jego resort, ale… minister spraw zagranicznych.
No, ale co sobie Kaleta mógł pobrzmieć przed dziennikarzami to jego.
Źródło: Rzeczpospolita