To kolejne lato, kiedy duża część Europy doświadcza ekstremalnych upałów, szczególnie dotkliwych nad Morzem Śródziemnym. Temperatury typowe dla suchych zwrotnikowych regionów świata dotykają Hiszpanię, Włochy czy Grecję. Spełniają się więc prognozy naukowców, którzy mówią, iż przyszłość nie wygląda dobrze. Polskę na razie uporczywe fale upałów omijają, co nie znaczy, iż możemy spaść spokojnie. Lato się nie skończyło, a Europejczycy muszą przyzwyczaić się do temperatur typowych dla Kuwejtu, czy Arabii Saudyjskiej.
Charon prowadzi nas do piekła
Nie bez powodu europejscy meteorolodzy nazwali kolejną falę upałów imieniem mitycznego Charona, który prowadził dusze do Hadesu. To, co się teraz dzieje w Europie jest bez wątpienia piekłem, bo sięgające i znacznie przekraczające 40oC temperatury nie są czymś, czego byśmy chcieli. I nie chodzi tu o nas – turystów, którzy chcą wyjechać na wakacje na południe Europy. Stanowczo to zresztą odradzamy. Chodzi o mieszkańców Południa, którzy cierpią z powodu temperatur z przedziału 42-47oC.
To wartości nietypowe dla Półwyspu Apenińskiego czy Peloponeskiego. Prędzej występują one w Arabii Saudyjskiej czy w Kuwejcie. Tyle tylko, iż Arabowie są przystosowani do takich temperatur, my nie. Nie powinien więc dziwić ostatni raport przedstawiony w czasopiśmie Nature, dotyczący śmiertelności Europejczyków z powodu fal upałów. Można o tym przeczytać tutaj.
Europejskie państwa zalała fala ostrzeżeń przed morderczymi upałami. Włochy, Hiszpania i Grecja już od wielu dni zmagają się z niesłabnącym upałem. Jeszcze nie minął Cerber, a już Europejska Agencja Kosmiczna (ESA) wydała ostrzeżenie, iż nadchodzi Charon. I nadszedł. „Temperatury skwierczą w całej Europie w tym tygodniu w związku z intensywnym i długotrwałym okresem upałów. A to dopiero początek”, napisała w oświadczeniu ESA. Zarówno Cerber jak i Charon to antycyklony, czyli wyże baryczne, które latem stają się kopułami ciepła zatrzymującymi w sobie gorące powietrze.
W Hiszpanii, we Włoszech i Grecji
Hiszpania w ramach antycyklonu Cerber w zeszłym tygodniu doświadczyła ponad 40-stopniowych upałów. Mapa przygotowana przez europejski program monitorowania klimatu Copernicus pokazała, jak wyglądały temperatury powierzchni gruntu na Półwyspie Iberyjskim.
Hiszpańskie biuro meteo Aemet wydało ostrzeżenia przed wysokimi temperaturami. W wielu miejscach temperatury sięgały 45oC, i co warto podkreślić nocami nie spadały poniżej 25oC. Lokalne władze w Andaluzji już na początku czerwca uruchomiły specjalną usługę pomocy telefonicznej dla osób dotkniętych upałami. Odebrano ponad 50 tys. telefonów. Teraz wchodzi kolejna fala upałów w związku z Charonem. Temperatury ponownie przekroczają 40oC.
Włochy także się smażą. 14 lipca (piątek) włoskie Ministerstwo Zdrowia wydało ostrzeżenie o „ekstremalnym” ryzyku zdrowotnym dla 15 miast, w tym Rzymu i Florencji. Pierwsza fala upałów zabiła 44-letniego pracownika drogowego w Lombardii. W Rzymie kilku turystów zasłabło na skutek doznania udaru cieplnego. Saharyjskie temperatury nie ustępują. „Bańka gorącego powietrza, która uniosła się nad południową Europą, zamieniła Włochy i sąsiednie kraje w gigantyczny piec do pizzy”, powiedziała Hannah Cloke, klimatolożka z Uniwersytetu w Reading.
Także w Grecji temperatury wzrosły i przekroczyły 40°C. Wolontariusze rozdawali butelki wody w miejscach turystycznych, a władze podjęły radykalny krok i na krótko zamknęły Akropol, by chronić odwiedzających przed skutkami upału.
- Czytaj także: Europa w szponach upałów. Pojawiają się coraz wcześniej
Globalne ocieplenie podkręciło upały
Dawniej upały czy to w Hiszpanii czy we Włoszech też miały miejsce, ale nie takie jak dziś. Żyjemy w świecie cieplejszym o 1,2oC, więc należy się liczyć z tym, iż upałów będzie więcej. Można sobie to zobrazować w taki sposób, iż gdy wpuszczamy do atmosfery gazy cieplarniane, to tak, jakbyśmy przesuwali orbitę Ziemi w kierunku Słońca.
Luca Mercalli, prezes Włoskiego Towarzystwa Meteorologicznego, powiedział, iż „nie ma wątpliwości”, iż fale upałów są związane z globalnym ociepleniem. „O wiele łatwiej jest połączyć falę upałów z globalnym ociepleniem niż, powiedzmy, powódź. Powodzie mają element powiązany ze zmianami klimatycznymi, ale nie wiemy w jakim stopniu, dlatego delikatniej jest powiedzieć, iż powódź jest spowodowana [kryzysem klimatycznym]. Natomiast w przypadku upałów nie ma wątpliwości – jest to najbardziej bezpośrednie zjawisko, jakie możemy dostrzec”, wyjaśnił Mercalli.
Dlaczego Europa tak gwałtownie się ociepla?
Fale upałów stają się coraz bardziej intensywne, częste i długotrwałe na całym świecie z powodu zmian klimatu. Ale schemat fal upałów rozwijających się w Europie jest globalnym zjawiskiem, które jak widać odstaje, od tego, co dzieje się gdzie indziej. „Mieliśmy wyjątkowy wzrost liczby i intensywności fal upałów”, powiedział klimatolog Robert Vautard z Laboratorium Nauk o Klimacie i Środowisku we Francji.
Dlaczego to Europa jest tak podatna na fale upałów? Jak wspomnieliśmy, świat ocieplił się o blisko 1,2oC ale nasz kontynent ocieplił się już o 2oC. To dwa razy szybciej niż średnia światowa, podobnie jak w Arktyce. Składa się na to szereg przyczyn.
Główną przyczyną są zmiany w Arktyce. Po pierwsze, Arktyka staje się coraz cieplejsza, zmniejsza się pokrywająca Ocean Arktyczny czapa polarna. Mówiąc wprost, wysiada nam klimatyzator. Cieplejsza Arktyka sprawia, iż rozpada się rozciągający się nad nią wir polarny, co powoduje meandrowanie prądu strumieniowego. W wyniku tego gorące masy powietrza mogą wędrować dalej na północ i utrzymać się dłużej. Wraz z nałożonym efektem przesuwania się stref klimatycznych daje tak silne fale upałów.
Brak opadów w półroczu zimowym
Jednak oprócz tego w grę wchodzi inne zjawisko. To susze, szczególnie to, co dzieje się zimą i na początku wiosny. Na ten problem zwraca uwagę prof. Elfatih Eltahir z Instytutu Technologicznego w Massachusetts (MIT). Wysokie temperatury latem powodują, iż woda deszczowa gwałtownie odparowuje. Związku z czym wilgotność gleby w okresie letnim jest silnie uzależniona od opadów zimowych i wiosennych. A tych niestety jest mało.
Wysuszona ziemia jest podatna na intensywne nagrzewanie, znika chłodzący czynnik związany z obecnością wody. Szczególnie w przypadku roślinności. Parowanie powoduje pochłanianie energii z atmosfery. Brak wody oznacza brak parowania. Nie ma wilgoci w atmosferze, a to sprzyja tworzeniu się kopuł ciepła. „Wrażliwość na opady wiosenne sprawia, iż południowa Europa i region Morza Śródziemnego są szczególnie podatne na uporczywe letnie fale upałów. Będzie to odgrywać coraz ważniejszą rolę w przyszłości, ponieważ spodziewany jest spadek wiosennych opadów, co sprawi, iż upalne lata będą jeszcze bardziej prawdopodobne w tym zakątku świata”, wyjaśnił Eltahir.
Niewesoła przyszłość
„To dopiero początek” – powiedział Simon Lewis, kierownik nauk o zmianach globalnych na Uniwersytecie w College. Obecna polityka klimatyczna zakłada, iż do 2100 roku osiągniemy 2,7oC. Jak powiedział Carlo Buontempo z programu Copernicus, zgodnie z przewidywaniami naukowców fale upałów stają się coraz częstsze. „Jesteśmy już na całkowicie nieznanym terytorium. Nigdy wcześniej nie widzieliśmy czegoś takiego”, stwierdził Buontempo.
Przewiduje się, iż przedłużające się fale ekstremalnych upałów znacznie wzrosną w całej Europie we wszystkich rozważanych scenariuszach spalania paliw kopalnych. Zwłaszcza w regionie śródziemnomorskim. Liczba nocy tropikalnych (z minimalną temperaturą nocną co najmniej 20°C) wzrosła w całej Europie. Będzie rosnąć dalej. Na południu Europy może wystąpić do 100 nocy tropikalnych rocznie do końca stulecia w scenariuszu z wysokimi emisjami. Do 2050 roku połowa populacji Europy może być narażona na intensywne fale upałów i bardzo wysokie ryzyko stresu cieplnego.
Charon też zabierze Polaków, jak dziś, to jutro
Nas na razie fale upałów omijają (odpukać). Maksymalna temperatura w tym roku wzrosła do 35,5oC, stało się to w Wielichowie na zachodzie Wielkopolski. I w odróżnieniu od Włoch czy Hiszpanii dni z upałami na razie możemy policzyć na palach jednej ręki. Oczywiście chodzi o ten rok. Lato się nie skończyło. Lipiec się nie skończył, a przed nami sierpień. No i kolejne lata.
Lato już teraz mamy bardzo długie, gdzie wrzesień trudno odróżnić od czerwca. Już teraz liczba dni z upałami wzrosła trzykrotnie w porównaniu z latami 1951-1990. Kiedyś faktycznie mieliśmy kilka dni z upałem, dziś kilkanaście. A w przyszłości będzie ich jeszcze więcej. W skrajnym przypadku do końca tego wieku choćby 60 dni w środkowej Polsce, w tym w Warszawie.
- Czytaj także: Czeka nas więcej upałów na zmianę z burzami. Już w czerwcu było ich tyle, co przez cały rok
W skali całego kraju wzrost także będzie zauważalny, ale liczba dni będzie mniejsza niż w przypadku środkowej Polski i Warszawy. Dane przedstawione przez Instytut Ochrony Środowiska na powyższym wykresie obejmują całą Polskę, wraz z wybrzeżem, relatywnie chłodnymi Mazurami i terenami górskimi. Pokazane jest to w formie 10-letniej średniej kroczącej. Należy zwrócić uwagę, iż nie każde bowiem lato będzie ciepłe. Mamy klimat przejściowy. To jednak nie jest żadne pocieszenie, gdyż co kilka lat i tak będziemy doświadczali własnego Charona. Temperatury na poziomie 40oC to tylko kwestia czasu, i kto wie, czy jeszcze nie w tej dekadzie.
–
Zdjęcie: StudioPhotoLoren/Shutterstock