- — Gdy cały projekt Konfederacji zaczynał się pięć lat temu, największą polityczno-medialną siłę miał Janusz Korwin-Mikke. Ruch Narodowy był dobrze zorganizowaną grupą. Grzegorz Braun jako trzeci był trochę na doczepkę — mówi Dziambor
- — Braun, który urósł dzięki sytuacji z covidem, zażądał większych pieniędzy i większej liczby jedynek na listach dla swojej partii, Korony — tłumaczy
- — Braun jest konfederacyjnym patriotą. On wierzy, iż jego kariera wystrzeliła dzięki Konfederacji. Wcześniej jako „Szczęść Boże Grzegorz Braun” nie przebijał się przez 1 proc. — analizuje były konfederata
- Konfederację tworzą trzy ugrupowania: Nowa Nadzieja Sławomira Mentzena, Ruch Narodowy Krzysztofa Bosaka i Korona Grzegorza Brauna
- Więcej ważnych informacji znajdziesz na stronie głównej Onetu
Wielkim echem odbiła się sobotnia informacja, iż Grzegorz Braun może wystartować w wyborach prezydenckich. Jak pisaliśmy w Onecie, taki scenariusz mógłby doprowadzić choćby do rozpadu Konfederacji. Na ten moment sam Braun nie potwierdził jednak swojego startu, a oficjalny kandydat Konfederacji na prezydenta Sławomir Mentzen jest zdania, iż to tylko plotki i iż Braun jako konfederacki patriota nie zdecyduje się na udział w wyborach.
„Szczęść Boże Grzegorz Braun” rośnie w siłę
Dla posłów Konfederacji wiadomość o potencjalnym starcie Brauna jest szokiem. Na ten moment nie są zbyt rozmowni. Jeden z liderów Konfederacji Krzysztof Bosak poinformował Onet: — Na razie niczego nie komentuje, póki głosu nie zabierze Grzegorz Braun.
Sytuację w Konfederacji komentuje za to Artur Dziambor. To były poseł, który został wyrzucony z Konfederacji, dziś polityk PSL.
— Zacznijmy od tego, iż Konfederacja składa się z trzech partii, które się nie lubią. Gdy cały projekt zaczynał się pięć lat temu, największą polityczno-medialną siłę miał Janusz Korwin-Mikke. Ruch Narodowy był dobrze zorganizowaną grupą. Grzegorz Braun jako trzeci był trochę na doczepkę. Nie miał struktur — mówi Dziambor.
Rozmówca Onetu jest zdania, iż „w ostatnich pięciu latach Grzegorz Braun urósł niesamowicie, o ile chodzi o polityczny odbiór”. — W tym czasie Korwin został wyrzucony z partii. A Ruch Narodowy, który jest dobrą machiną polityczną, ma poparcie bliskie zeru — przekonuje.
Czarny scenariusz dla Konfederacji
— W Konfederacji zaczęły pojawiać się różne niesnaski. Braun, który urósł dzięki sytuacji z covidem, zażądał większych pieniędzy i większej liczby jedynek na listach dla swojej partii, Korony — mówi Dziambor. — Braun jest niedoszacowany w Radzie Liderów Konfederacji. Jego partia dostała też tylko sześć „jedynek” na 41, a Braun żąda 13.
Były konfederata uważa, iż Mentzenowi „łatwo było odstrzelić Korwina, gdy nie dostał się do Sejmu”. — Ale Grzegorza Brauna odstrzelić się nie da. Jest dysponentem co najmniej połowy poparcia całej Konfederacji. W partii panicznie boją się sytuacji, w której Braun wyskakuje na niezależność. Konfederacja jest na fali wznoszącej i notuje 10-procentowe wyniki w sondażach. jeżeli zostanie rozbita, to poparcie spadnie do pięciu procent, resztę zabierze Braun.
Zdaniem Dziambora, cała Konfederacja jest w swoistym impasie. — Braun jest jedynym antysystemowcem i buntownikiem w Konfederacji, co daje mu poparcie. Ciężko z nim działać w zespole, ale wyrzucić się go nie da. Z drugiej strony sam Braun jest konfederacyjnym patriotą. On wierzy, iż jego kariera wystrzeliła dzięki Konfederacji. Wcześniej jako „Szczęść Boże Grzegorz Braun” nie przebijał się przez 1 proc. – mówi polityk.
Trzech kandydatów, czyli polityczne „sprawdzam” dla Konfederacji
— Braun ma opory, by wystartować w tych wyborach i jasno wystąpić przeciwko kolegom z Konfederacji — uważa Dziambor.
Nie wyklucza jednak, iż Braun na start się zdecyduje. — Dobry wynik w tych wyborach mógłby pozwolić Braunowi szachować Konfederację.
Jego zdaniem, Konfederacja jako siła trzech różnych partii, powinna wystawić w tych wyborach trzech kandydatów: Sławomira Mentzena z Nowej Nadziei, Krzysztofa Bosaka z Ruchu Narodowego i Grzegorza Brauna z Korony. — Po co udawać, iż to jedno środowisko? W tych wyborach żaden kandydat Konfederacji i tak nie ma szans wejść do drugiej tury. Te wybory mogłyby być sprawdzeniem rzeczywistego poparcia dla poszczególnych partii w Konfederacji, gdyby Konfederacja wystawiła trzech kandydatów — uważa Dziambor.