Burmistrz Paweł Kulesza nie mógł uwierzyć w to, co zobaczył podczas dwóch ostatnich sesji nadzwyczajnych. Nie da się ukryć, iż zachowanie niektórych samorządowców wytrąciło włodarza miasta z równowagi. Gra szła o inwestycje na które od dawna czekają mieszkańcy. Jednak radni kręcili nosami, co w konsekwencji doprowadziło do wycofania punktów z obrad.
Burmistrz nie krył emocji. Z początku nic nie zapowiadało aż tak dużych nerwów. Rozmowa dotyczyła remontu ulic Popiełuszki i Kwiatowej. P. Kulesza poinformował radnych o przesunięciach środków w budżecie.
– Mieszkańcy pytają o te inwestycje i mają szereg wątpliwości – zaczął radny Karol Zieliński. – Czy inwestycje będą w tym roku? Czy są na to pieniądze?
W podobnym tonie wypowiadał się też Krzysztof Razik.
Do dyskusji włączył się także Andrzej Malinowski.
– Dobrze pamiętam, jak obiecywał pan, iż inwestycje zakończą się w tym roku. A teraz okazuje się, iż jednak tak nie będzie…
– Przecież nie jest powiedziane, iż inwestycje nie zakończą się w tym roku. Wszystko zależy od wykonawcy. Sesja nadzwyczajna jest po to, abyśmy zdążyli podpisać umowę z wykonawcą, który będzie miał 13 miesięcy na wykonanie zadania. Proszę się nie martwić o pieniądze, bo środki mamy przyznane w ramach Polskiego Ładu i zostaną wypłacone wykonawcy po zakończeniu prac – tłumaczył burmistrz.
To nie przekonało radnych. Zdenerwowany Paweł Kulesza odpowiedział na słowne przepychanki i w końcu odpalił, iż radni mogą głosować przeciwko tym inwestycjom, jeżeli mają jakiekolwiek wątpliwości. Burmistrz zawnioskował o wycofanie punktów dot. remontów Popiełuszki i Kwiatowej z porządku obrad. Po przerwie nie wrócił już na sesję.
Zwołana została następna sesja nadzwyczajna. Dyskusja o Popiełuszki i Kwiatowej była już trochę spokojniejsza, choć dało się wyczuć napięcie pomiędzy burmistrzem a radnymi. Na koniec radni zgodzili się na zmiany w budżecie. Inwestycje rozpoczną się jeszcze w tym roku.