Bożena Ratter: To było połączenie "kryształowej nocy " z "nocą długich noży"

solidarni2010.pl 1 dzień temu
Felietony
Bożena Ratter: To było połączenie „kryształowej nocy „ z „nocą długich noży”
data:29 stycznia 2025 Redaktor: Anna

Simon Wiesenthal świadczy: „Swój powrót do Lwowa banderowcy uczcili pogromem, który trwał trzy dni i trzy noce. Zamordowano 6000 Żydów. Rozkazano Żydom ustawiać się w długie szeregi, twarzą do muru, z rękami na karku. Obok stały puste drewniane skrzynie. Strzelał Ukrainiec a dwóch jego pomocników wrzucało zwłoki do skrzyni i wynosili. Nagle rozległ się dźwięk dzwonu i okrzyk Ukraińca: Na razie dość! Nieszpory!”. (Prawo nie zemsta, wspomnienia str. 18).

Niedoszłe ofiary ukraińsko-niemieckich pogromów opowiadały o tragicznych przeżyciach na łamach prasy światowej. Moritz Grunbart, w relacji zatytułowanej „Das Blutbad von - Lemberg” („Der Spiegel”, nr 11/1960): „...Eskortowali nas umundurowani Ukraińcy, a także cywile, którzy nosili na ramieniu... żółto niebieskie opaski. Byli to też Ukraińcy. Po drodze wszyscy bili i krzyczeli na nas. Ale u bramy więziennej było jeszcze gorzej: w przejściu na podwórze stał podwójny szpaler składający się wyłącznie z Ukraińców ubranych w niemieckie mundury. Mieli oni karabiny z nasadzonymi bagnetami. Przez ten szpaler pędzono nas na podwórze więzienne. Bito nas przy tym i kłuto, nie zważając czy trafiło to w kobiety, mężczyzn czy dzieci. Tylko niewielu przeżyło to wejście i wielkie podwórze więzienne było pokryte niezliczoną ilością trupów..."
Zeznania rabina D. Kahane: „28 lipca ukraińscy policjanci wdzierali się do żydowskich domów, łapali młodych mężczyzn i odprowadzali na Łąckiego. To samo powtarzało się przez dwa dni, dopóki nie przepełniło się więzienie przy Łąckiego....Strach ogarnia, kiedy przypominam sobie to, co się tam działo. Za każdym razem kiedy przychodziła banda ukraińskich nacjonalistów, znęcali się, zabijali”. Policjanci ukraińscy dyrygowali czerniawą ukraińską”.
Prof. W. Masłowśkyj (ukraiński historyk zamordowany przez banderowców w wolnej Ukrainie) pisze : W masowym wymordowaniu ludności żydowskiej niewątpliwie brali aktywny udział ukraińscy policjanci. ale nie tylko oni. Do tej zbrodni należy też dołączyć burmistrzów-Ukraińców wraz z licznymi urzędnikami, którzy wiernopoddańczo służyli okupantowi oraz sołtysów (wójtów) na wsiach z ich aktywem, a także przywódcy terenowych organizacji OUN wysługujący się okupacyjnym władzom”. (W. Masłowśkyj)
Czy Premier Donald Tusk stojący na czele rządu i wysługujący się tym samym okupacyjnym władzom, za pomnik UPA w Monastyrze - sprawców holocaustu Żydów - znajdzie się na liście Ligii Antydefamacyjnej?
Zapewne nie znajdzie się na tej liście Minister Radosław Sikorski, wszak prezydent Żeleński odznaczył Orderem Księżnej Olgi II stopnia jego żonę, Annę Applebaum.
Zaskakujące, iż choćby w narodzie uznanym za rozproszony a jednak silnie skonsolidowany, na pamięć zasługuje eksterminacja tylko części narodu.
Najbliżej Lwowa był Złoczów, tu ukraińscy nacjonaliści „rozwinęli inicjatywę” w sposób wyjątkowo szczególny. Na temat wydarzeń złoczowskich jest wiele przekazów - choćby tych najsmutniejszych o udziale w nich duchowieństwa ukraińskiego - greckokatolickiego. Dwa przykłady z relacji znajdujących się w archiwum Żydowskiego Instytutu Historycznego:
Schops Chaim: „Już 3 i 4.VII. był w Złoczowie zorganizowany pogrom przez ukraińskiego księdza, dziekana złoczowskiego Tretiaka. Spędzono Żydów na Zamek Sobieskiego i tam bito ich i strzelano tak daleko, iż droga wjazdowa do zamku zmieniła się w błoto od przelanej krwi żydowskiej. Trwało to 2 pełne doby W tym czasie mieszkania opuszczone przez Żydów wyrabowano zupełnie...”
Jednakże we Lwowie było najstraszniej. „To był dzień sądu nad Izraelem - wspomina Dawid Juffe: Tego się opisać ani opowiedzieć nie da. Niektórzy, co przeżyli ten sądny dzień mówili, iż to było połączenie „kryształowej nocy „ z „nocą długich noży”, bo też dużymi nożami posługiwali się oprawcy. Wszystko było dokładnie zaplanowane przez ludzi Bandery: do Lwowa ściągnęły tysiące parobków i rozwydrzone dziewczyny. Wdzierały się do mieszkań przez okna, które wybijały. W mieszkaniach biły specjalnymi drągami wszystkich bez wyjątku, kobietom wyrywały włosy z głów, ściągały odzienie, choćby majtki i biustonosze. Znęcały się, sikały na pokrwawione ciała leżących, do łóżek i do garnków z gotującą się strawą. One były najgorsze, najobrzydliwsze... Żydów wypędzali na ulice i tu mordowali okrutnie, nie zabijali ale właśnie mordowali... Zachowywali się gorzej od dzikich zwierząt, z obłędem w oczach z nożami w zębach, z drągami w garściach”.
Zeznania Zygmunta Tune, ocalałego z banderowskiego pogromu, obok innych, były cytowane na Procesie Norymberskim gdzie rozpatrywano udział w zbrodni ludobójstwa żołdaków „Nachtigall”. W pierwszych dniach lipca 1941 roku we Lwowie aresztowania objęły przede wszystkim profesorów kilku wydziałów Uniwersytetu Jana Kazimierza i Politechniki. W Uniwersytecie znów prawdziwego spustoszenia dokonano wśród kadry dawnego Wydziału Lekarskiego (15 profesorów i docentów). Podobnie rzecz przedstawiała się z kadrą Politechniki Lwowskiej. Zostali zamordowani na Wzgórzach Wuleckich. Nauka polska i światowa poniosły ogromne straty.
Akcja Sonderaktion Lemberg miała wyglądać inaczej niż w Krakowie. Do krakowskiej „akcji” nacjonalistów ukraińskich nie potrzebowali, dlatego odbyła się ona w zasadzie bez ich udziału, o czym cichaczem ubolewał, nijaki Mykoła Sywyćkyj, który w tym czasie akurat był w Krakowie i widział, jakoby Polacy na ukraińską euforia z powodu Sonderaktion Krakau „zgrzytali zębami” - co też ten z szatańską satysfakcją przyznał w wywiadzie dla jednej z ukraińskich gazet.
„Na batalionie Nachtigall ciąży zarzut współdziałania w aresztowaniu i zamordowaniu profesorów lwowskich. Bezsporny jest takt, iż żołnierze Nachtigall brali udział w aresztowaniach profesorów, a nadto potwierdzony przez ukraińskich nacjonalistycznych autorów jest fakt sporządzania dla Niemców przez działaczy OUN listy proskrypcyjnej podlegających zlikwidowaniu polskich intelektualistów. Tylko te potwierdzone fakty wystarczają do obciążenia OUN zbrodnią współdziałania (współuczestnictwa, pomocnictwa) w mordowaniu polskich oficerów.” (W. Poliszczuk, Ludobójstwo, problem nacjonalizmu ukraińskiego w Polsce w zarysie, Toronto 2003).
Współudział w dokonaniu zbrodni we Lwowie na profesorach polskich Uczelni przez ukraińskich nacjonalistów, zwłaszcza wojaków „Nachtigall” potwierdził Sąd Najwyższy NRD, który 29 kwietnia 1960 roku skazał zaocznie T. Oberlandera na dożywocie i utratę praw obywatelskich i honorowych na zawsze.
Żołdacy „Nachtigallu” tworzyli trzon tzw. UPA - banderowskiej formacji uznanej przez prawo międzynarodowe za twór ludobójczy, którego zbrodnie nie ulegają przedawnieniu.
Bożena Ratter
Idź do oryginalnego materiału