Bożena Ratter: Martyrologium ludności polskiej w Archidiecezji Lwowskiej

solidarni2010.pl 2 tygodni temu
Felietony
Bożena Ratter: Martyrologium ludności polskiej w Archidiecezji Lwowskiej
data:22 maja 2025 Redaktor: Anna

Martyrologium ludności polskiej w Archidiecezji Lwowskiej w latach 1939-1945 było niezmiernie krwawe i ciężkie. Zachowały się zgromadzone przez ks. abpa Eugeniusza Baziaka, metropolity lwowskiego, dwa zbiory autentycznych dokumentów sygnowanych osobistymi podpisami arcybiskupa, dotyczące kapłanów i wiernych pomordowanych na terenie Archidiecezji Lwowskiej w latach 1939-1945. Wiele materiałów zniszczono, wielu świadków zginęło- pisał abp Wincenty Urban wydając w 1971 roku te dokumenty i zeznania świadków- „by ocalić od zapomnienia”- w książce Droga Krzyżowa Archidiecezji Lwowskiej w latach 1939-1945.

Twórcy (Stowarzyszenie Grodziec) wystawy o Biskupie Wincentym Urbanie nie wspomnieli o tym dokumencie w życiorysie biskupa, który został umieszczony w grudniowym numerze pisma TMLiKP Semper Fidelis .
„Ile przecierpieli Polacy kresowi, tego żadne pióro w pełni nie odda-pisał bp Wincenty Urban. Ukraińcy mordowali ludność polską z premedytacją, mieli przewagę, bo byli w większości na tych terenach. Opisy Stanisława Padlewskiego podane w „Przemarszu przez piekło” w rodzaju „Piekła kobiet”, są jeszcze niczym w porównaniu z wyrafinowanymi zbrodniami popełnianymi przez banderowców na kresowej ludności polskiej” – bp Wincenty Urban we wstępie do Droga Krzyżowa Archidiecezji Lwowskiej w latach 1939-1945.
Twórcy wystawy mogli tego dokumenetu nie poznać. Dziwi, iż Adam Kiwacki, Prezes Towarzystwa Miłośników Lwowa i Kresów Południowo Wschodnich czyli przywódca miłośników terenów, na których zamordowano 200 000 Polaków o czym pisze bp Wincenty Urban, nie wspomniał o tym, informując, iż Zarząd Główny TMLiKP „zamierza przybliżyć postać wielkiego kapłana” i „rozpoczyna akcję prezentacji wystawy we wszystkich zainteresowanych parafiach Dolnego Śląska, Ziemi Lubuskiej i Śląska Opolskiego”.
Buchacz, Podhajce, Brzeżany około 6000 -8000 Polaków. To już jest skala masowa, zbrodnia trwa do 1947 roku. Dla nas, którzy mieszkaliśmy w tym województwie tarnopolskim strach był tym najbardziej porażającym uczuciem, i my ten strach ciągnęliśmy za sobą, strach nami owładnął i panował nad nami do 1945 roku, kiedy nas wyrzucono z naszej polskiej ziemi.Musieliśmy się z tym zmierzyć, ból duszy , nasi sąsiedzi, nasi przyjaciele nagle biorą siekiery, widły idą do naszych domów odcinają nam głowy, nogi ręce, kobietom piersi, języki, wydłubują oczy – pisarz Stanisław Srokowski, świadek zbrodni wypędzony z Kresów. https://www.srokowski.art.pl/
Wyrzucono ich z rodzinnych domów, w których przez wieki żyli i pracowali ich dziadowie dla dobra swego i Rzeczypospolitej Polskie. Wyrzucili na ziemie, na które Adam Kiwacki wysyła wystawę a kuratorem jest członek ZG TMLiKPW. Jak Adam Kiwacki uzasadnia swoją decyzję?
„Mamy nadzieję, iż wystawa będzie godnym uczczeniem 80 rocznicy powrotu Polaków na Ziemie Zachodnie” (sic!).
Nauka polska nie zrobiła żadnego wysiłku , aby ustosunkować się do znanej uchwały Krajowego Prowodu OUN z 1990 roku, dlatego konieczne jest jej przytoczenie we fragmencie dotyczącym Polski – pisał w 1998 roku ukraiński historyk Wiktor Poliszczuk : (…)Stanowczo rozprawić się z antyukraińskimi poglądami na historii działalności OUN UPA. Robić to piórem samych Polaków, wśród których znajdą się osoby sprzedajne (obiecać, wysokie honoraria i stypendia zagraniczne). Wskazane jest opanowanie niektórych polskich pism w tym „Semper Fidelis”. (uchwała Prowodu OUN)
Z jakiego powodu w tej chwili towarzystwa kresowe prowadzą -diametralnie odmienną od celu określonego przez założycieli - politykę w interesie mniejszości a nie narodu polskiego? W życiorysie umieszczonym w piśmie Semper Fidelis jest kilka zdań o administrowaniu parafią Biłka Szlachecka od 1940 roku przez bp Wincentego Urbana.Poprzez księdza nawiązywano kontakt z Radą Główną Opiekuńczą i dzięki temu część dzieci w ramach ochrony przed Ukraińcami umieszczono w pobliskich rodzinach w okolicach Krakowa.
Bp Wincenty Urban, który był "administratorem parafii Biłka" zapisał: pierwszą czynnością w dziedzinie społecznej na terenie Biłki Szlacheckiej był rozkaz rozebrania folwarku Sapiehów czyli kradzieży i zniszczeń. Władze cywilne w pierwszych tygodniach pozostawiały dużo swobody, chcąc tym sposobem pozyskać jak najwięcej sympatii ludności. Potem zaczęto wprowadzać powoli, systematycznie, z planem przemyślanym i przygotowanym reżim sowiecki. Kiedy minął okres pierwszej „sielanki” i „pomocy dla biednego człowieka”, władze zaczęły nakładać na mieszkańców kontyngenty zbożowe, mięsne, podatki, daniny, pożyczki, wyznaczać ciągłe podwody, brać ludzi do pracy przy umacnianiu granicy aż do okolicy Sokala i Rawy Ruskiej.
Organem wykonawczym byli najczęściej „biedniaki’’ oraz miejscowi Żydzi, zwłaszcza ci ostatni panoszyli się bezwzględnie, nieraz wyzywająco i bezczelnie. Żydzi przejęli jako wychowawcy zakład sierot prowadzony przez siostry służebniczki Starowiejskie i weszli też do szkoły jako wychowawcy i nauczyciele polskiej młodzieży i wpajali jej, iż „nie ma Boga i nie potrzeba Go”. W zakładzie sióstr urządzono zakład wychowawczy i internat dla komsomolców i komsomołek a kierownikiem został Ukrainiec z Barszczowic - Puchacz, który zniszczył dotychczasowy dorobek sióstr zakonnych.
(…) Zima w 1940 r. była bardzo ciężka, a dawała się ona tym bardziej we znaki, ponieważ odczuwano bardzo przykro braki opału. Spadły wielkie śniegi, dochodzące niekiedy ponad metr wysokości. Mróz dochodził do 40 stopni. W nocy na 10 lutego 1940 r. przyjechało wojsko, otoczyło domy tych rodzin, które miano wywozić w sybirskie tajgi. Był to dzień straszny. Rodziny te były na ogół biedne, dzieci niekiedy licho ubrane. W tym dniu wywieziono z parafii w Biłce Szlacheckiej 43 rodziny, około 203 osoby. Wywózka Polaków jest dziełem Ukraińskiej Republiki w Kijowie, która tym sposobem oczyszczała w pierwszej fazie ziemie wschodnie z „napływowych Polaków” osadników wojskowych, parcelantów. Zlecenie na wywózkę każdej rodziny musiał ktoś z miejscowych czynników podpisać, bez takiego podpisu nie wywożono, najczęściej robili to tak zwani „hołowy selskoj rady”. Bp Wincenty Urban opisał też los zesłańców - biłczan, śmierć i głód, ciężką pracę na Syberii, posługując się pamiętnikiem biełczanina, J. Machulska, Pamiętnik Biłczan z pobytu na Syberii.
(…)Niemcy zajęli Biłkę Szlachecką 1 lipca 1941 r. Oficjalnym pozdrowieniem wprowadzonym przez Ukraińców były słowa ,,sława Ukrainie, sława herojom" pisze bp Wincenty Urban. Okoliczni ukraińscy księża, nauczyciele, przyjeżdżali do Biłki i urządzali tutaj zebrania, na których głosili, iż Ukraińcy są sprzymierzeńcami Niemców, a Polacy stanowią naród podbity, więc postępowanie w stosunku do ludności polskiej musi być inne, aniżeli do ludności ukraińskiej. Administracja gminna spoczywała w rękach ukraińskich. Zarząd gminy zbiorowej mieścił się najpierw w budynkach dworskich, a później w ochronce Sióstr Służebniczek. Wójtem gminy zbiorowej został Ukrainiec - Car, ale trzeba przyznać, iż był to możliwy jeszcze człowiek jak na Ukraińca.
(…) Rok 1941 miał bardzo słaby urodzaj. Następstwem tego stanu był głód na wiosnę 1942 r. Kilka osób zmarło z głodu, a pomóc nie było czym. Nocami przekradali się ludzie z okolicy Brodów na Wołyń przez granicę zaprowadzoną przez Niemców między Galicją a Ostlandem, aby tam kupić lub zamienić garść zboża. Niemcy strzelali na granicy wołyńskiej lub słali do lagrów. Matki robiły setki kilometrów, aby tylko przynieść dzieciom odrobinę zboża. Ukraińcy głodu nie cierpieli, oni mieli zboże i biedy nie odczuwali, a Polacy choćby bogatsi przymierali głodem.
Dnia 3 lipca 1944 r. po dokonanym napadzie w Zuchorzycach ukraińska policja zamordowała w okrutny sposób na polach biłeckich polskie kobiety: Paulinę Kubów, żonę Jana z Biłki Szlacheckiej, Anastazję Gardę z Hermanowa i cztery osoby z Czamuszowic. Wracały one w biały dzień ze Lwowa do Biłki. Zmasakrowane ciała znaleziono dopiero po dwóch miesiącach, a miejsce wskazał Rusin z Podbereziec. Policjanci ukraińscy zabili na polach mikłaszowskich syna sołtysa z Biłki Królewskiej, Antoniego a w Mikłaszowie akademika Uniwersytetu Jana Kazimierza we Lwowie,Jana Wojdyłę, biłczanina z pochodzenia, dobrego patriotę i Polaka. Przed wybuchem wojny w 1939 Ukraińcy deklarowali się jako sprzymierzeńcy Niemców i w czasie okupacji wojennej rolę tę wykonywali bardzo wiernie.
(...) Najpierw całowali oni czołgi sowieckie, które miały ich wyzwolić spod jarzma polskiego, później czynili to samo z czołgami niemieckimi. Po wejściu sowietów część nacjonalistów ukraińskich uciekła na stronę niemiecką i skupiła się głownie w Krakowie, inni przycichli lub też przystąpili do jawnej współpracy, wynosząc i ratując siebie kosztem Polaków. Z chwilą rozpoczęcia wojny w 1939 Ukraińcy stale głosili, iż Polacy muszą wynieść się za San…dlatego tak gorliwie współpracowali z Niemcami w czasie kampanii wrześniowej i napadali na żołnierzy i uciekinierów. (ks. bp Wincenty Urban Droga Krzyżowa archidiecezji lwowskiej 1939 - 1945).
Bożena Ratter
Idź do oryginalnego materiału