Problem porzuconych wraków samochodowych w rejonie dawnego hotelu Florian przy ul. Galasa w Bochni poruszono podczas czwartkowej sesji Rady Miasta. – Tylko czekać na to, żeby ktoś wrzucił przysłowiowy koktajl Mołotowa i będziemy mieć zniszczone również samochody, które tam parkują – stwierdził wiceprzewodniczący rady Marek Rudnik.
Temat został wywołany pod koniec sesji – w punkcie „wolne wnioski i zapytania” – przez radnego Patryka Salamona.
– Czy miasto zajęło się tematem porzuconych samochodów w okolicy hotelu Florian? Wiemy, iż tych wraków jest tam kilka, a przynajmniej dwa są na gruntach miejskich. Stąd moje pytanie, czy miasto chce coś w tej sprawie zrobić? – zapytał Patryk Salamon.
– Zostało to zgłoszone do straży miejskiej i straż miejska tym się zajmuje. Zostały rozpoczęte czynności – odpowiedziała Magdalena Łacna, burmistrz Bochni.
Do sprawy odniósł się także wiceprzewodniczący rady Marek Rudnik.
– Dopóki ten jeden pojazd tam stał, jeszcze nie był zdewastowany, to jeszcze jakoś tak się to nie rzucało w oczy. W tej chwili już są trzy takie pojazdy. Jeden jest choćby wyszabrowany. (…) To jest tzw. efekt wybitej szyby. Takie prawo, które kiedyś w Nowym Jorku zostało udowodnione, iż dopóki stoi budynek i ma wszystkie szyby, to jest wszystko okej. W momencie kiedy zostanie wybita pierwsza szyba, to potem te szyby są wybijane w całym budynku. Tak to już jest. Pojawił się pierwszy pojazd, ktoś tam go zdewastował mniej lub bardziej. Pojawił się drugi pojazd, porzucony itd., wygląda to koszmarnie – powiedział radny Marek Rudnik.
– Nie chcę tu wchodzić w polemikę czyja jest działka (dawny hotel należy do gminy Bochnia – przyp. red.). Mamy taki kontakt dwóch terenów: terenu miasta Bochni i terenu gminy Bochnia. Ciężko tutaj jest pomawiać gminę Bochnia o to, iż to ona porzuciła coś, bo ma taki teren jaki ma, natomiast te pojazdy są takie jakie są. Dlatego proszę panią burmistrz o to, aby pan komendant straży miejskiej tym tematem mocno się zainteresował. Trzeba dojść do właścicieli tych pojazdów, kto ostatni był właścicielem tych pojazdów, bo za chwilę zrobi się tam wysypisko śmieci – mówił Marek Rudnik.
– Nie daj Boże jak ktoś doprowadzi jeszcze do jakiegoś pożaru tego samochodu, bo widać, iż to jest po prostu już w takim stanie, iż tylko czekać na to, żeby ktoś wrzucił przysłowiowy koktajl Mołotowa i będziemy mieć zniszczone również samochody, które tam parkują. Tam jest coś dziwnego, co się tam zaczęło dziać w tym miejscu. Jest to dla mnie zaskakujące, iż taka sytuacja w naszym mieście wystąpiła – przyznał Marek Rudnik.






