Alkohol zdrożeje od 2026 roku. Nadchodzą wyższe ceny dla wszystkich. Już od 1 stycznia 2026 roku Polaków czekają wyższe ceny alkoholu. Rząd zapowiedział, iż stawki akcyzy wzrosną aż o 15 procent, a rok później dojdzie kolejne 10 procent.
To oznacza, iż butelka wódki podrożeje o kilka złotych, a droższe staną się także piwo i wino.
Dlaczego ceny pójdą w górę
Oficjalnym powodem podwyżki jest troska o zdrowie publiczne i chęć ograniczenia spożycia alkoholu. Jednocześnie rząd wskazuje na potrzebę dostosowania podatków do rosnącej siły nabywczej Polaków. Zamiast dotychczasowych małych podwyżek, wprowadzony zostanie duży skok już na starcie.
Podwyżki obejmą wszystkie kategorie trunków, od wódki po piwo i napoje fermentowane. Rosnące koszty surowców i transportu sprawią, iż efekt dla konsumentów może być jeszcze bardziej odczuwalny.
Ile więcej zapłacimy
Eksperci wyliczają, iż tylko podwyżka akcyzy podniesie cenę butelki wódki 40-procentowej o około cztery złote. Do tego trzeba doliczyć inflację i rosnące koszty produkcji. W efekcie podwyżka cen będzie jeszcze większa niż wynika to z samych podatków.
Skutki dla rynku i konsumentów
Zmiany najmocniej odczują zwykli klienci, którzy na codzienne zakupy alkoholu wydadzą więcej. Branża ostrzega, iż gwałtowne podwyżki mogą zwiększyć atrakcyjność szarej strefy i tańszego importu. Najtrudniejsza sytuacja czeka mniejsze firmy, które nie będą w stanie konkurować z dużymi producentami.
Nie tylko alkohol
Wraz z nowymi podatkami droższe staną się również napoje słodzone, objęte opłatą cukrową. Podwyżka ma ograniczyć konsumpcję produktów wysokokalorycznych i pomóc w walce z otyłością. Oznacza to, iż wzrost cen odczują także osoby kupujące soki, napoje gazowane czy energetyki.
Co to oznacza dla Polaków
Od 2026 roku alkohol i słodkie napoje mogą stać się dla wielu mniej dostępne. Dla rządu to krok w stronę poprawy zdrowia społeczeństwa, dla konsumentów jednak wyraźny cios w domowe budżety. Rynek alkoholu w Polsce czeka rewolucja, która zmieni nawyki zakupowe i być może otworzy drzwi dla alternatywnych źródeł zaopatrzenia.
Źródło: forsal.pl/warszawawpigulce.pl