Prawo i Sprawiedliwość poszukuje programu, który ponownie wygra wybory. Na stole propozycje o wartości setek miliardów złotych. Bon mieszkaniowy do 200 tysięcy złotych i 500 złotych dla wszystkich pracującego Polaka. Choć politycy partii sami podkreślają, iż to tylko „burza mózgów”, eksperci ostrzegają – realizacja tych pomysłów kosztowałaby niemal dwa razy więcej niż cały budżet obronności.

Fot. Shutterstock
Katowice – pomysły, które rozgrzały media
W zeszłym tygodniu w Katowicach odbyła się konwencja programowa Prawa i Sprawiedliwości. Przez dwa dni politycy i zaproszeni goście dyskutowali o przyszłości Polski. Partia zaprezentowała także ponad 500-stronicową publikację „Myśląc Polska” zawierającą propozycje programowe.
Największe zamieszanie wywołała propozycja Bartosza Marczuka, byłego wiceministra pracy w rządzie PiS. Podczas panelu poświęconego rodzinie przedstawił koncepcję bonów mieszkaniowych: 40 tysięcy złotych przy zawarciu małżeństwa lub narodzinach pierwszego dziecka, 60 tysięcy złotych przy drugim dziecku i do 100 tysięcy złotych przy trzecim i kolejnych dzieciach.
Kwestia mieszkań to gamechanger w demografii. Proponujemy bon mieszkaniowy 40, 60, 100 tysięcy złotych dla rodzin. To pieniądze do wykorzystania przez nich na cel mieszkaniowy – tłumaczył Marczuk podczas wystąpienia.
Łącznie rodzina mogłaby otrzymać choćby 200 tysięcy złotych. Druga propozycja, która pojawiła się w publikacji „Myśląc Polska”, to pomysł Marka Dietla, byłego szefa Giełdy Papierów Wartościowych – 500 złotych dochodu gwarantowanego dla wszystkich dorosłego Polaka. W zamian Dietl proponuje likwidację kwoty wolnej od podatku.
„To była burza mózgów” – PiS dystansuje się od własnych pomysłów
Zanim propozycje zdążyły ostygnąć, politycy PiS zaczęli się od nich dystansować. Jacek Sasin w rozmowie z Polsat News zaznaczył, iż celem kongresu nie było przedstawienie ostatecznego programu wyborczego. – To była burza mózgów, tam padały różne propozycje i sformułowania, pod którymi ja też sam osobiście bym się nie podpisał i myślę, iż kierownictwo partii by się pod nimi nie podpisało – powiedział Sasin.
Wiceprezes PiS Tobiasz Bocheński w Radiu Zet również wyraził wątpliwości. – Ja nie jestem zwolennikiem tego pomysłu, ale jest on interesujący – stwierdził europoseł, dodając: – Nie ma w tym momencie programu PiS. My go dopiero tworzyć będziemy.
Bocheński podkreślił też, iż „w programie PiS najistotniejsze jest dowiezienie obietnic po wyborach” i zaznaczył, iż partia musi przygotować propozycje możliwe do szybkiego wdrożenia. – Jesteśmy świadomi, jak wielkie jest zadłużenie Polski w czasach rządów Donalda Tuska – dodał.
316 miliardów złotych – więcej niż na całą armię
Dziennikarze programu „Stan Wyjątkowy” w Onecie przeliczyli, ile kosztowałyby propozycje, gdyby trafiły do realizacji. W Polsce jest 25 milionów Polaków w wieku produkcyjnym. jeżeli każdy z nich otrzymywałby 500 złotych miesięcznie, daje to 12,5 miliarda złotych miesięcznie. Rocznie to 150 miliardów złotych.
Według ich obliczeń, dopłata do mieszkań obciążyłaby budżet państwa o kolejne 166 miliardów złotych. Łącznie oba programy kosztowałyby 316 miliardów złotych rocznie.
Żeby zrozumieć skalę, warto porównać te kwoty z obecnym budżetem. Ustawa budżetowa na 2025 rok zakłada wydatki na poziomie 922 miliardów złotych, przy dochodach wynoszących 633 miliardy złotych. Deficyt ma wynieść 289 miliardów złotych, czyli 7,3 procent PKB.
Propozycje z konwencji PiS stanowiłyby ponad jedną trzecią całego budżetu państwa. Dla porównania – na obronę narodową, która jest w tej chwili priorytetem rządu, w 2025 roku przeznaczono rekordowe 187 miliardów złotych. Pomysły zaprezentowane w Katowicach kosztowałyby prawie dwa razy więcej.
„Nie będzie żaden game changer”
Jacek Gądek, dziennikarz „Newsweeka” ocenia, iż tak kosztowne programy nie mają szans na przeforsowanie. – prawdopodobnie nie znajdą się w takiej formie w programie Prawa i Sprawiedliwości. Na tych panelach można powiedzieć wszystko. prawdopodobnie do programu w takiej formie to nie trafi – wyjaśnił w programie „Stan Wyjątkowy”.
Dodał także, iż samo mnożenie świadczeń socjalnych może już nie działać tak jak kiedyś. – Z drugiej strony też wydaje mi się, iż tych świadczeń socjalnych jest tak dużo, iż to już nie będzie żaden game changer. Trzeba jednak zaproponować coś innego, oprócz rozdawania pieniędzy – stwierdził Gądek.
Obecny rząd w budżecie na 2025 rok zaplanował 97 miliardów złotych na politykę rodzinną, w tym program „800 plus”. To oznacza, iż propozycje z konwencji PiS kosztowałyby ponad trzy razy więcej niż cała obecna polityka rodzinna państwa.
Sukces 500 plus i poszukiwanie recepty na zwycięstwo
Dominika Długosz, dziennikarka „Newsweeka” zauważa, iż PiS mimo wszystko będzie szukać hasła na miarę programu 500 plus. – Musi być tak samo prosty i trafiać do ludzi, przekładać się na ich portfele. Zresztą podczas konwencji Kaczyński mówił o tym, iż trzeba napisać program, który trafi do ludzi, a nie będzie akademicką rozprawą. Prezes chce dostać 500 plus, które wygra mu wybory – mówiła w „Stanie Wyjątkowym”.
Program Rodzina 500 Plus był bez wątpienia jedną z kluczowych trampolin PiS do zwycięstwa w wyborach parlamentarnych w 2015 roku. Polacy uwierzyli w konkretną obietnicę – 500 złotych na drugie i kolejne dziecko. Po objęciu władzy partia swoją obietnicę spełniła.
Od 1 kwietnia 2016 roku wystartował program, początkowo wypłacany na drugie i kolejne dzieci. Od 1 lipca 2019 roku świadczenie objęło wszystkie dzieci niezależnie od kryterium dochodowego. Z kolei od 1 stycznia 2024 roku kwota wzrosła do 800 złotych.
Według portalu Strefa Biznesu, programy socjalne wprowadzone przez rząd Zjednoczonej Prawicy od 2016 roku kosztowały polskich podatników już niemal 240 miliardów złotych. Najkosztowniejszy był właśnie program 500 plus – do połowy 2021 roku pochłonął już 156 miliardów złotych.
Badania i analiza potrzeb Polaków
Zdaniem dziennikarzy, PiS przygotowując program wyborczy najprawdopodobniej zleci szeroko zakrojone badania społeczne. Te mają pokazać, czego naprawdę potrzebują dziś Polacy i jakie są ich niezaspokojone potrzeby.
Finalnie skończy się tak, iż będą w PiS zamawiać całą masę badań. Oni są w tym świetni i bardzo doświadczeni, mają sprawdzone firmy badawcze. Na podstawie wyników wyciągną jakąś niezaspokojoną dotychczas potrzebę w polskim społeczeństwie i będą w stanie coś zaproponować – mówił Jacek Gądek.
Dominika Długosz przypomniała metodę, która przyniosła sukces w 2015 roku. – To też był element sukcesu w 2015 r. Prawo i Sprawiedliwość wtedy zrobiło badania fokusowe, gdzie zapytano Polaków o pięć rzeczy, których się boją i pięć rzeczy, które im się podobają. Analizowano więc lęki, nadzieje i marzenia. I ta kampania była zszyta pod lęki, nadzieje, marzenia – tłumaczyła dziennikarka.

6 godzin temu












