Zobaczyłem, jak TV Republika zrelacjonowała protest PiS. Do teraz mam ciarki żenady

3 dni temu
W sobotę politycy i zwolennicy Prawa i Sprawiedliwości wzięli udział w proteście pod hasłem "StopPatoWładzy". Patrząc jednak na wyczyny niektórych polityków tej partii na niewielkiej scenie przed gmachem Ministerstwa Sprawiedliwości, odniosłem wrażenie, iż patologicznie zachowywali się właśnie oni. Demonstrację transmitowała też TV Republika – na pasku mogliśmy na przykład przeczytać, iż "Reżim Tuska zatrzymał auto z prezesem Jarosławem Kaczyńskim".


Jarosław Kaczyński grzmiał w sobotę, iż obecna władza nie ma "legitymacji moralnej i politycznej" do rządzenia. I po nim takich słów można było się spodziewać – w końcu protest przed siedzibą Ministerstwa Sprawiedliwości w Warszawie odbył się pod hasłem "StopPatoWładzy". Po drugie prezes PiS przez wiele lat przyzwyczaił nas do takiej właśnie narracji.

Kaczyński oskarżył więc obecny rząd o "łamanie konstytucji, ustaw i praw człowieka". W swoim wystąpieniu nawiązał do zatrzymanego ks. Michała Olszewskiego. Jego zdaniem duchowny, aresztowany w sprawie Funduszu Sprawiedliwości, jest symbolem łamania praworządności w Polsce za rządów Koalicji 15 października.

– Wszystkie definicje tortur przyjęte w ciągu ostatnich dziesięcioleci obejmują te działania, które były podejmowane wobec ks. Olszewskiego i dwóch urzędniczek. To jest hańba tej władzy. Odbiera im legitymację moralną, ale i polityczną do rządzenia – powiedział Kaczyński.

Protest PiS w Warszawie. Tak to pokazała TV Republika


Lider Zjednoczonej Prawicy oznajmił też, iż rząd atakuje Kościół, edukację, a zamiast o Polaków, dba o interesy Niemiec. – To jest (PO – red.) formacja zewnętrzna, to nie jest formacja polska. To formacja, która reprezentuje obce interesy. I można tu powiedzieć, iż tu fakty są oczywiste. Agenda niemiecka, niemieckich interesów, jest w tej chwili realizowana bezczelnie i bezwstydnie – stwierdził. – Ruda wrona to już wie i straszy wojskami obcymi – dodał, mając na myśli Tuska.

Słowom prezesa jedni przyklasną, inni nie. Ale skoro PiS zorganizowało demonstrację pod hasłem "StopPatoWładzy", spodziewałem się, iż politycy tej partii wykażą się przykładnym zachowaniem.

Tymczasem odniosłem wrażenie, iż w sobotę w stolicy naszego kraju patologię w pełnej krasie zaprezentowali oni sami.

W pewnym momencie na niewielkiej scenie przed gmachem MS mikrofon przejęli europoseł Dominik Tarczyński i poseł Zbigniew Bogucki, który jest na medialnej liście potencjalnych kandydatów PiS na prezydenta w przyszłorocznych wyborach prezydenckich.

"Donald, matołku, będziesz siedział na dołku" – odśpiewał do mikrofonu, nieco przy tym fałszując, Bogucki. A publikę przed sceną do tej przyśpiewki zachęcał Tarczyński.



Posłowie zachowywali się jak kibole, którzy na stadion piłkarski przychodzą nie po to, żeby dopingować swoją drużynę, ale wyłącznie po to, żeby kogoś obrazić. Od kiboli różniło ich tylko to, iż mieli na sobie garnitury, a nie dres.

Co ciekawe, na powyższym nagraniu widać, iż do przyśpiewek nie dołączyli ani Joachim Brudziński (sprawdzał coś w tym czasie w telefonie), ani Robert Telus czy Jarosław Kaczyński, którzy tylko nieśmiało uśmiechali się pod nosem.

Relację z sobotniej demonstracji PiS przeprowadziła też oczywiście TV Republika. I o ile paski z hasłami: "Polacy protestują przeciwko "patowładzy' Tuska" czy "Protest przeciwko zamienianiu Polski w dyktaturę" też raczej nikogo nie powinny dziwić, o tyle to, co pojawiło się na tymże pasku tuż po demonstracji, może wywołać ciarki żenady.

"Reżim Tuska zatrzymał auto z prezesem Jarosławem Kaczyńskim" – w ten sposób w TV Republika zrelacjonowano incydent z prezesem PiS, pasażerem osobowej skody. "Reakcja niebywałej ilości jednostek policji względem wzbudzającej wątpliwości interwencji w kontekście domniemanego wykroczenia drogowego" – dodano w opisie do nagrania opublikowanego w serwisie X.



Pracownicy stacji, która jeszcze kilka miesięcy temu, wraz z całym PiS-em skandowała hasło "Murem za polskim mundurem", dziś nazywa policjantów "reżimem Tuska". Niebywałe!

Przypomnijmy tylko, z czego wzięła się interwencja policjantów. Redakcja naTemat.pl zapytała o tę sprawę u źródła, czyli w Komendzie Stołecznej Policji w Warszawie.

– Nie była to interwencja własna policjantów. Do funkcjonariuszy podeszła jedna z osób, wskazała na skodę i stwierdziła, iż w jej ocenie ten samochód może nie spełniać norm dotyczących przepuszczalności światła – powiedział nam mł. asp. Bartłomiej Śniadała z zespołu prasowego KSP.

– Policjanci stwierdzili wykroczenie, wydali zakaz dalszej jazdy, nałożyli na kierowcę mandat w wysokości 100 zł i zatrzymali dowód rejestracyjny. Nadmienię, iż kierowca przyjął ten mandat – przekazał nam funkcjonariusz.

Oficer nie chciał odnieść się do tłumaczeń polityków PiS, iż Kaczyński limuzyną "w tej formie jeździ od lat" i samochód "wielokrotnie przechodził badania techniczne". Mł. asp. Bartłomiej Śniadała podkreślił, iż mundurowi działali na podstawie tego, co zastali w trakcie interwencji.

I na koniec: Joachim Brudziński ogłosił w mediach społecznościowych, iż w sobotnim proteście wzięło udział "ponad 20 tys. Dumnych i Wolnych Polaków". Internauci gwałtownie zweryfikowali jego wyliczenia:

Idź do oryginalnego materiału