Donald Tusk w ironiczny sposób odpowiedział na obraźliwe okrzyki, które skandowano pod jego adresem na marszu z udziałem sympatyków PiS. Post premiera zobaczył Przemysław Czarnek i… zaczął pisać po niemiecku. 12 kwietnia w Warszawie odbył się marsz upamiętniający dwie wielkie daty polskiej historii: 1000-lecie koronacji naszych pierwszych królów, Bolesława Chrobrego i Mieszka II, oraz 500-lecie hołdu pruskiego. Do udziału namawiali politycy PiS, cała partyjna wierchuszka pojawiła się na miejscu. Nie zabrakło ataków na rząd – sympatycy PiS skandowali hasła: „Ruda wrona orła nie pokona”, „Druga tura bez Bążura” czy „nie bać Tuska”. Szef rządu odpowiedział na te zaczepki w ironiczny sposób. Nie zabrakło też szpileczki wymierzonej w Jarosława Kaczyńskiego. – Dziękuję wszystkim uczestnikom marszu 1000-lecia Korony Polskiej za nieustanne skandowanie mojego nazwiska. Szczególnie wdzięczny jestem Prezesowi Kaczyńskiemu. W sejmie klaskał Donaldowi, na ulicy krzyczał “kochać Tuska”, czy jakoś podobnie. Doceniam – napisał Tusk na platformie X. W niedzielny poranek wpis premiera zobaczył Przemysław Czarnek. I aż się w nim zagotowało, bo złapał za klawiaturę i od razu zaczął wystukiwać odpowiedź. Pewnie był z siebie dumny, gdy wpadł na niezwykle kreatywny pomysł, by część posta napisać po… niemiecku. Bo wiecie, Tusk służy Niemcom, fu Deustchland i te sprawy. Niesamowita kreatywność byłego