Ziobro szantażuje Morawieckiego aferą Dworczyka. Prokuratura przystawia pistolet do głowy maskotki Kaczyńskiego

1 rok temu

Morawiecki na celowniku Ziobry.

Politycy Ziobry rozpoczęli brutalne negocjacje w sprawie miejsc na listach wyborczych PiS. Jak ujawnia „Gazeta Wyborcza”, prokuratura wszczęła aż trzy śledztwa w sprawie listów Michała Dworczyka.

Przypomnijmy – wyciek z poczty byłego już szefa kancelarii Mateusza Morawieckiego pogrążył wielu polityków i współpracujących z PiS dziennikarzy symetrystów.

Co ważne, jedno ze śledztw prowadzonych przez ludzi Ziobry może doprowadzić do postawienia zarzutów Morawieckiemu i jego najbliższym współpracownikom

– Chodzi o „postępowanie o sygnaturze 3041-1Ds.119.2022 w sprawie przekroczenia uprawnień przez funkcjonariuszy publicznych wykorzystujących prywatne skrzynki poczty elektronicznej do wykonywania zadań służbowych” – wyjaśnia dziennikarz śledczy Wojciech Czuchnowski.

– Poinformował o nim prokurator krajowy Dariusz Barski w odpowiedzi na interpelację posłanki Hanny Gill-Piątek (KO). Barski, zaufany człowiek prokuratora generalnego i ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry, nie chciał ujawnić szczegółów: „Na obecnym etapie, biorąc pod uwagę konieczność zabezpieczenia prawidłowego toku prowadzonych postępowań przygotowawczych przed przedwczesnym rozpowszechnianiem zgromadzonych na tym stadium informacji, upublicznianie poczynionych w toku wskazanych śledztw ustaleń oraz rodzaju i charakteru przeprowadzonych i planowanych czynności naraziłoby na szwank dobro postępowania, w szczególności w zakresie ustalenia prawdy materialnej”. Oznacza to, iż prokuratura nie chce podać, czy śledztwo jest „w sprawie”, czy „przeciwko”, kto został w nim przesłuchany, w jakim charakterze oraz czy komuś postawiono już zarzuty – dodaje Czuchnowski.

W charakterze ewentualnych przyszłych podejrzanych wymienia się kilkoro ministrów i doradców premiera, na czele z samym Morawieckim. Wszyscy, prowadząc służbową korespondencję, nie korzystali z rządowej domeny „gov.pl” (chronionej przez służby), ale z prywatnych skrzynek na wp.pl i Gmail.

Co istotne, okazuje się, iż wyciek korespondencji z kancelarii premiera to nie robota Rosjan czy Białorusinów… ale prawdopodobnie pokłosie konfliktu Dworczyka z bliskimi mu osobami.

Maile zostały jednorazowo ściągnięte przez użytkownika, który miał pełny dostęp do skrzynki ministra (takich osób było kilka). Nie było to więc „włamanie na pocztę”.

ABW, która prowadzi śledztwo w sprawie wycieku, przesłuchała kilka osób z kręgu Dworczyka – wśród nich byłą posłankę PiS i jednocześnie byłą podsekretarz stanu w KPRM, z którą Dworczyk miał bliskie relacje.

Służby (a za nimi prokuratura) ustaliły „łańcuch pośredników”. Pierwsza z podejrzanych osób miała dostęp do skrzynki ministra, druga ją skopiowała i przekazała trzeciej, już bezpośrednio związanej z Poufną Rozmową.

Idź do oryginalnego materiału