Zimna wojna – Felieton Janusza Wolniaka

1 tydzień temu

Jest zima to musi być zimno. Chociaż znowu zapowiada się, iż święta bardziej po wodzie niż po lodzie będą. Smętna pogoda nie nastraja do optymizmu, tak jak i wszystko, co się wokół nas dzieje.

Na Zachodzie dalej bez zmian. Unia jak dreptała w miejscu, tak dalej drepcze ciągnąc Europę na dno. A my jak za panią matką pozwalamy, by nas do przepaści wiodła. Za oceanu za to powiało świeżością. I nie chodzi tu bynajmniej o nowego/starego prezydenta, tylko o nowe idee, o powrót do źródeł i wartości, jak najbardziej naturalnych i pozytywnych. interesujące czy Ameryce uda się wyzwolić z pęt wielkich korporacji i magii urabiających opinię publiczną mediów. Myślę, iż jest na to szansa. Tylko nie mam zbyt wielu złudzeń, iż my jakąś doraźną z tego korzyść osiągniemy. Amerykanie zbudują sobie kraj skrojony do ich aspiracji i potrzeb. Nie sądzę by mieli litować się nad zgnuśniałą Europą. Dla nich w globalnej polityce wszystko będzie się rozgrywać na linii Pekin – Moskwa – Waszyngton.

Czy nieefektywne instytucje unijne dadzą zielone światło, by coś w tym naszym świecie jeszcze drgnęło? Wątpię. Oni są w tej chwili zdolni tylko do pisania kolejnych zakazów, nakazów i instrukcji. Tak im się podoba władza jaką posiadają, iż nie widać, by chcieli się jej wyrzec. Na co oni liczą? Czyżby liczyli na cud albo na to, iż jakoś tam z Rosją się ułożą?

Historia przed II wojną światową powinna być na nowo czytana i analizowana. Żadna dyktatura nie wyrzeka się swoich celów, aspiracji i dążeń do aneksji kolejnych terytoriów i wpływów. jeżeli nie powstrzyma się Rosji, nasza niepodległość może w przewidywalnym czasie znów być zagrożona. Moskwa powoli, ale bardzo skutecznie wychodzi z izolacji. Demokratyczne społeczeństwa są już bardzo zmęczone tematem wojny. Rządy demokratyczne patrzą na świat przez pryzmat kolejnych wyborów. W Moskwie, Pekinie czy Korei nikt nie boi się utraty władzy. Wiedzą doskonale jak nastraszyć ludzi. Nieprzypadkowo Putin i jego akolici co rusz straszą wojną nuklearną.

Wielu komentatorów i ekspertów zastanawia się dzisiaj jaka jest strategia Rosji. Jak daleko mogą jeszcze posunąć. Myślę, iż u nich ta granica nie jest wytyczona ostatecznie. Pojdą tak daleko, jak pozwoli im Europa. Kiedy słyszę o telefonach Schulza czy Macrona do Putina mam przekonanie, iż ci przywódcy kompletnie nie dorośli do obecnej sytuacji, a do tego mają doradców, którzy chyba służą rosyjskiej agenturze.

Chciałbym się mylić, iż ta sytuacja mimo wszystko nie jest tak groźna, ale jednak niech nikt mi nie mówi, iż nie jest, bo jest.

Nie mam też poczucia bezpieczeństwa, jakie miałem za rządów Zjednoczonej Prawicy. Pan doktor Kosiniak-Kamysz zarządzający resortem obrony nie wydaje mi się na tym stanowisku osobą kompetentną i samodzielną.

Nie mówię, iż trzeba siać panikę, ale państwo i jego instytucje powinny teraz budować mocną strategię obronną. Poprzedni rząd składał zamówienie na sprzęt wojskowy poza Unią. Ten znowu na nic nie ma pieniędzy.

Kuriozalny była ostatnia decyzja o wstrzymaniu z dnia na dzień finansowania programu Czyste Powietrze.

Państwo nie zdało też egzaminu w czasie powodzi i również po niej. adekwatnie po co Tusk ściągał tego Kierwińskiego z Brukseli?

Mamy też powolną acz zawoalowaną akcję sprowadzania uchodźców. Nikt dzisiaj nie podaje żadnych liczb ani działań, jakie w tej mierze Państwo planuje.

W normalnym demokratycznym kraju opozycja byłaby tu mechanizmem korygującym zarządzanie, ale nasza opozycja została zepchnięta do narożnika i jest bezustannie bita, szczuta i poobijana. W jakim europejskim państwie, chyba tylko w Turcji i Białorusi takie rzeczy są możliwe, jak kwestionowanie wyroków sądów, zatrzymywanie siłą posłów, odbieranie opozycji należnych im finansów, i to jeszcze przed kolejnymi ważnymi wyborami.

Między ludźmi obozu władzy a opozycją trwa zimna wojna, która w wielu środowiskach przejawia się już w nienawiści do bliźniego, w podsycaniu różnych wymyślonych oskarżeń i animozji.

Wszystkie możliwe autorytety zostały zszargane. Wkrótce, jeżeli rządzącym uda się uchwalić ustawę o mowie nienawiści i będą mieli prezydenta, który ją podpisze, to zapanuje cenzura, a za jej złamanie będzie można trafić za kraty.

Na razie próbują nam tylnymi drzwiami zafundować rewolucję obyczajową, a naiwne dzieciaki i ich rodzice kupują te historie o bezpłciowych osobnikach.

W XVIII wieku też byliśmy strasznie podzieleni i kompletnie nieprzygotowani na odebranie nam wolności. Obyśmy jej znowu nie stracili.

Janusz Wolniak

Idź do oryginalnego materiału