Zielona infrastruktura zamiast slalomu wśród spalin. Czego potrzeba w polskiej przestrzeni?

3 dni temu

Powietrze wokół szkół to często mieszanka smogu, spalin z rur wydechowych i pyłów zawieszonych. W odróżnieniu od zanieczyszczeń z tzw. kopciuchów, drogowe emisje szkodliwych gazów niszczą nam zdrowie przez cały rok. Jest to szczególnie nasilone w szczytach komunikacyjnych, czyli okresach wzmożonego ruchu ulicznego. Badania pokazują, iż trujących substancji wokół nas wyraźnie przybywa po wakacjach i po weekendzie, zwłaszcza w porannym i popołudniowym szczycie. Istnieją jednak sprawdzone sposoby, jak to zmienić. Rodzice dla Klimatu spotkali się w Sejmie, by porozmawiać o tym, jak wygląda droga dzieci do szkoły oraz jakie warunki czekają na nie wokół budynków placówek. Podkreślają, iż to kwestia zdrowia, bezpieczeństwa i równego dostępu do przyjaznej przestrzeni.

Uczniowie spędzają w szkołach łącznie kilkanaście lat życia. Polskie planowanie przestrzenne ma do odrobienia kilka lekcji. Dobrych przykładów nie brakuje. Okazuje się, iż oddanie uczniom szkół wokół ulic przynosi pozytywne efekty zdrowotne.

  • Czytaj także: To dlatego dzieci nie mogą bezpiecznie dojść do szkoły. W wielu miejscach łatwo to zmienić

Cicha trucizna czy zdrowe środowisko?

Coraz więcej rodziców odwozi swoje pociechy do szkół i przedszkoli samochodami. Liczba dwuśladów od 50 lat nieustannie rośnie. Wygodny, siedzący tryb życia i ciągły pośpiech skłaniają dorosłych do rezygnacji z innych sposobów dotarcia z punktu A do punktu B. Dodatkowo zaniedbuje się publiczny transport zbiorowy na rzecz ciągłego inwestowania w infrastrukturę samochodową.

Dr hab. n. med. Wojciech Feleszko, immunolog, w przedstawił w Sejmie twarde dane. W miastach, gdzie szkoły są otoczone betonem i parkingami, temperatura w godzinach lekcyjnych potrafi być choćby o 7 st. C wyższa niż w parkach. To realnie pogarsza koncentrację, sprzyja bólom głowy, zmęczeniu, a choćby zwiększa ryzyko omdleń w upały​.

Smog to nie tylko kaszel – to gorsze wyniki w nauce, trudności z koncentracją, większa absencja z powodu infekcji..

Architektka Małgorzata Rapacka przypomniała, iż nasze dzieci nie mają dziś głosu w procesie planowania przestrzeni. A przecież to one korzystają z chodników, przejść dla pieszych, skrawków zieleni przy szkołach. Zamiast bezpiecznych tras pieszych, mamy chaos komunikacyjny, parkowanie na dziko i „betonozę”.

W Polsce wciąż brakuje systemowych rozwiązań, które traktują dziecięcą perspektywę poważnie. A przecież miasto przyjazne dzieciom to miasto przyjazne wszystkim – spokojniejsze, czystsze, bardziej zielone.

Zielona przestrzeń wokół placówek oświatowych powinna być standardem. Fot. Gold Picture/Shutterstock

Przykłady, z których warto czerpać

Kamil Szewczyk z Fundacji Napraw Sobie Miasto pokazał konkretne rozwiązania, które sprawdziły się w polskich szkołach. Mapowanie okolic placówek, monitoring jakości powietrza, zielone ściany, parkingi rowerowe, a choćby warsztaty naprawcze – to wszystko da się wdrożyć przy współpracy samorządów, szkół i społeczności lokalnych​.

Dzieci spędzają w szkole kilkanaście lat swojego życia. To, czy oddychają smogiem, czy świeżym powietrzem, nie powinno być kwestią przypadku. Nina Józefina Bąk z Clean Cities Campaign opowiedziała o tzw. szkolnych ulicach, czyli czasowym zamykaniu ruchu samochodowego przed szkołami. Mniej aut oznacza czystsze powietrze, większe bezpieczeństwo, więcej dzieci na rowerach i hulajnogach. Efekty w Londynie czy Paryżu są jednoznaczne: spadek stężenia tlenków azotu choćby o 36 proc., mniejszy hałas, a wokół szkół – przestrzeń do zabawy i spotkań​.

Dlaczego więc w Polsce temat szkolnych ulic pojawia się tylko w społecznych inicjatywach, a nie w polityce miejskiej?

  • Czytaj także: Dzieci oddychają spalinami z aut. Można temu zaradzić

Obowiązkowe monitorowanie jakości powietrza

Działacze sformułowali postulaty do rządu i samorządów. Oto niektóre z nich:

  • Międzyresortowe prace mające na celu opracowanie wytycznych i założeń dla otoczenia szkół, przedszkoli i żłobków takich, aby zapewnić dzieciom i młodzieży przyjazne, zdrowe i bezpieczne środowisko funkcjonowania.
  • Procesy konsultacyjne i partycypacyjne, aby umożliwić aktywne uczestnictwo mieszkańców w procesie kształtowania swojego otoczenia i dostosować zasady informowania do zmieniających się realiów.
  • W konsultacje powinny być włączone szkoły. Szczególnie, jeżeli dotyczą one pobliskiej przestrzeni. Proponują, aby dzieci, młodzież oraz rodzice mieli możliwość wzięcia w nich udziału na terenie szkoły.
  • Edukacja – wprowadzenie lekcji z planowania przestrzennego polegające na projektowaniu otoczenia szkoły, które zostaną zakończone głosowaniem w ramach szkolnego budżetu obywatelskiego oraz realizacją przynajmniej jednego projektu rocznie.
  • Obowiązkowy monitoring jakości powietrza wokół szkół. Weryfikacja stężeń pyłów zawieszonych powinna obejmować również zanieczyszczenia pochodzące z transportu. A rodziców powinno się regularnie informować dzięki oficjalnych narzędzi (tj. e-dzienniki) o stanie zanieczyszczeń i otrzymywać alerty w przypadku zagrożeń, w szczególności dla grup wrażliwych.
  • Strefy buforowe wokół szkół – należy pilnie podjąć działania, aby zmapować źródła zanieczyszczeń powietrza wokół szkół.
  • Rodzice dla Klimatu w pierwszej kolejności polecają skierowanie do placówek doradców energetycznych i wsparcie osób żyjących w ubóstwie energetycznym. Jak dodają, otoczenie szkół powinno być zielone. Dlaczego? Po pierwsze, aby chronić dzieci i młodzież przed: zanieczyszczeniami, hałasem oraz upałem. Po drugie, żeby zachęcać do aktywności fizycznej.

Szkolne ulice dla dzieci

Dlaczego więc dzieci i młodzież nie mają przestrzeni wokół placówek?

O szkolnych ulicach pisaliśmy już na łamach SmogLabu. Lokalni urzędnicy, decydenci i mieszkańcy miast w Polsce często ostrożnie lub z niechęcią podchodzą do rozwiązań, które wydają im się nowe lub obce. – jeżeli w ogóle słyszeli o szkolnych ulicach, to o ich wersji czasowej, więc rozumieją to pojęcie bardzo wąsko. Chcemy upowszechnić wiedzę o tym, iż można je rozumieć znacznie szerzej, iż to rozwiązanie elastyczne, które można dostosować do lokalnej sytuacji. Chcemy też pokazać, iż szkolne ulice były znane w Polsce od dawna, nawet, jeżeli tak ich nie nazywano. I były powszechnie akceptowane – wyjaśniała nam Urszula Stefanowicz z PKE Okręgu Mazowieckiego.

– Mamy rozwiązania prawne, aby ograniczać pod szkołami ruch i stwarzać bezpieczne warunki dla dzieci, tam, gdzie są narażone na wypadki i zanieczyszczenia – mówią Rodzice dla Klimatu. – Brakuje impulsu i odgórnej inicjatywy skierowanej do samorządów, by realizować założenia szkolnych ulic. Wejścia do szkół powinno się umiejszczać od strony terenów zielonych, nie ruchliwych ulic, a rozwiązania typu kiss&ride nie powinny mieć zastosowania w pobliżu wejścia do szkół. Mówimy jasno: nie zgadzamy się, by dzieci były zakładnikami złego planowania i samochodowego chaosu – podsumowują.

Zdjęcie tytułowe: Gold Picture/Shutterstock

Idź do oryginalnego materiału