Od lipca wróciła opłata, której wielu odbiorców energii mogło nie pamiętać. Wcześniej została zawieszona w ramach działań osłonowych. Teraz znowu pojawia się na fakturach, a pierwsze rachunki z nowymi kwotami trafią do Polaków już w sierpniu. Nie da się jej uniknąć – obejmuje wszystkich odbiorców prądu w kraju.

Fot. Shutterstock / Warszawa w Pigułce
Czym adekwatnie jest opłata mocowa?
Opłata mocowa nie dotyczy zużycia energii wprost, ale kosztów związanych z utrzymywaniem w gotowości mocy wytwórczych. Mówiąc prościej – to pieniądze, które mają zapewnić, iż prądu nam nie zabraknie, choćby jeżeli nagle zużycie skoczy w górę. Dzięki niej elektrownie mają rezerwy na sytuacje awaryjne, np. mroźną zimę czy szczyty zapotrzebowania w upały.
W praktyce to stały element rynku mocy, a jej powrót był tylko kwestią czasu. Choć rząd w pierwszym półroczu 2025 zawiesił jej pobieranie, od lipca znów obowiązuje. I to bez wyjątków.
Zmiana bez zapowiedzi na fakturze. Wielu zobaczy ją dopiero teraz
Wielu Polaków dopiero po wakacjach przekona się, iż rachunek za prąd wzrósł. Choć opłata mocowa obowiązuje od 1 lipca, pierwsze faktury z jej uwzględnieniem przyjdą dopiero w sierpniu. Co więcej, nie będzie osobno wyróżniona na rachunku – znajdziemy ją w sekcji kosztów dystrybucyjnych, więc łatwo ją przeoczyć. To może prowadzić do nieporozumień.
Różnice mogą być subtelne – kilka złotych miesięcznie – ale w skali roku to już konkretne kwoty. Tym bardziej iż stawki uzależnione są od zużycia prądu.
Kto i ile zapłaci? Skala kosztów zależy od zużycia
Wysokość opłaty mocowej rośnie wraz z poziomem zużycia energii. Dla samotnych osób i małych gospodarstw będzie to kilka złotych miesięcznie. Rodziny zapłacą więcej – choćby kilkanaście złotych co miesiąc.
Zgodnie z aktualną taryfą ustaloną przez Urząd Regulacji Energetyki:
- dla zużycia poniżej 500 kWh rocznie – opłata to 2,86 zł netto miesięcznie,
- dla zużycia między 500 a 1200 kWh – 6,86 zł,
- w przypadku 1200–2800 kWh – 11,14 zł,
- dla gospodarstw powyżej 2800 kWh – aż 16,01 zł netto miesięcznie.
W skali roku to wydatek rzędu od 34 do ponad 190 zł – w zależności od tego, ile energii zużywamy.
Dlaczego teraz? I czy opłata jest uzasadniona?
Powrót opłaty mocowej to nie przypadek. W czerwcu zakończyła się tzw. aukcja uzupełniająca na rynku mocy, co formalnie uruchomiło jej naliczanie na drugą połowę 2025 roku. Ministerstwo nie zdecydowało się przedłużyć okresu zawieszenia, argumentując, iż system musi być finansowany – a stabilność dostaw energii to kwestia strategiczna.
Jak tłumaczy Urząd Regulacji Energetyki, środki z opłaty mocowej wspierają infrastrukturę energetyczną, a także pokrywają koszty utrzymania rezerw mocy. w uproszczeniu – to cena za pewność, iż światło w gniazdku nie zgaśnie, gdy cały kraj włączy ogrzewanie elektryczne lub klimatyzację.
Dla wielu to kolejny cios w domowy budżet
Dla przeciętnego konsumenta to kolejna podwyżka. Choć opłata nie jest wysoka w ujęciu miesięcznym, może przesądzić o przekroczeniu psychologicznej granicy rachunku, który do tej pory „jeszcze dało się znieść”.
W połączeniu z rosnącymi kosztami życia, wzrostem cen paliw czy żywności – każda dodatkowa złotówka zaczyna mieć znaczenie. Tym bardziej iż wiele osób nie było świadomych tego, iż opłata mocowa wraca. Dla części będzie to niemiłe zaskoczenie przy otwieraniu sierpniowej faktury.
Jeśli chcesz, przygotuję teraz trzeci wariant lub tekst towarzyszący (np. o tym, jak ograniczyć zużycie prądu, by zapłacić mniej). Daj tylko znać, jak chcesz to rozegrać. 😊