Twój rachunek za prąd eksploduje w 2026 roku. Przez to wszystko pójdzie w górę

7 godzin temu

Szykuje się rewolucja na rachunkach za prąd, o której większość Polaków jeszcze nie wie. Od stycznia 2026 roku opłata mocowa, czyli dodatkowa składowa każdego rachunku za energię elektryczną, wzrośnie średnio o pięćdziesiąt procent. Gospodarstwa domowe zapłacą choćby dwa razy więcej niż teraz. Ale prawdziwy dramat czeka polskie firmy – małe piekarnie zapłacą dodatkowe dziesięć tysięcy złotych rocznie, duże fabryki choćby dziesięć milionów złotych więcej. To nie jest polityczna przesada. To oficjalne dane Urzędu Regulacji Energetyki.

Fot. Warszawa w Pigułce

🔌 Zobacz, jakie podwyżki dotkną Twoje miejsce pracy!

💸Koszty uderzą we wszystkich: pracowników, konsumentów i lokalne firmy.

💥 Uważasz, iż to skandal?
❤️ ZOSTAW REAKCJĘ!
Dość podwyżek! pic.twitter.com/WqyxzY6Wfk

— Mateusz Morawiecki (@MorawieckiM) November 3, 2025

Co to w ogóle jest ta opłata mocowa?

Opłata mocowa została wprowadzona w 2021 roku jako element tak zwanego rynku mocy. Brzmi skomplikowanie, ale idea jest prosta: elektrownie dostają pieniądze nie tylko za wyprodukowaną energię, ale też za samo bycie gotowym do jej dostarczenia w każdej chwili. To ma gwarantować, iż gdy nagle wzrośnie zapotrzebowanie na prąd – na przykład mroźną zimą, gdy wszyscy włączą grzejniki – elektrownie będą gotowe natychmiast dostarczyć dodatkową moc.

Kto za to płaci? My wszyscy. Opłata mocowa jest doliczana do każdego rachunku za prąd – zarówno w domach, jak i w firmach. Dla gospodarstw domowych jest to ryczałt miesięczny, który zależy od tego, ile prądu zużywasz rocznie. Dla firm i przemysłu opłata jest liczona od każdej kilowatogodziny energii pobranej z sieci w godzinach szczytu – od siódmej rano do dziesiątej wieczorem w dni robocze.

Do tej pory wzrosty tej opłaty były umiarkowane – kilkanaście procent rocznie. Ale rok 2026 to będzie prawdziwy skok. Pięćdziesiąt procent średnio dla wszystkich, pięćdziesiąt pięć procent dla biznesu i przemysłu. To największy wzrost od wprowadzenia opłaty mocowej.

Ile dokładnie zapłacisz więcej?

Jeśli jesteś przeciętnym Kowalskim, który zużywa od 1200 do 2800 kilowatogodzin prądu rocznie – a to przedział, w którym mieści się większość polskich gospodarstw domowych – zapłacisz w 2026 roku około 17 złotych miesięcznie opłaty mocowej. Dziś płacisz 11,44 złotych. Różnica to prawie 6 złotych miesięcznie, czyli około 70 złotych rocznie.

Brzmi niewinnie? Może dla jednej osoby. Ale w skali całego kraju to miliardy złotych wyciągnięte z kieszeni Polaków. A dla rodzin, które już teraz ledwo wiążą koniec z końcem, każde siedemdziesiąt złotych rocznie to kolejny ból głowy.

Jeśli zużywasz więcej energii – na przykład masz dom z pompą ciepła lub ogrzewaniem elektrycznym – zapłacisz jeszcze więcej. Dla osób zużywających powyżej 2800 kilowatogodzin rocznie opłata mocowa w 2026 roku wyniesie ponad 24 złote miesięcznie. To prawie 300 złotych rocznie tylko z tytułu opłaty mocowej.

Co to oznacza dla Ciebie?

Jeśli jesteś najemcą mieszkania i płacisz prąd osobno, szykuj się na wyższe rachunki. Właściciel mieszkania nie da Ci zniżki, więc każda złotówka więcej to Twój wydatek. jeżeli masz kredyt hipoteczny i już teraz każdy grosz się liczy, doliczkowych kilkaset złotych rocznie może być problemem.

A jeżeli prowadzisz małą firmę lub działalność gospodarczą? Tu dopiero zaczyna się dramat. Mała piekarnia, która używa pieców elektrycznych przez cały dzień, zapłaci dodatkowo około dziesięciu tysięcy złotych rocznie tylko z tytułu opłaty mocowej. To nie są koszty energii – to tylko dodatkowa opłata za gotowość elektrowni. Duża fabryka produkująca na przykład stal, szkło, elementy elektroniczne? Prawie dziesięć milionów złotych dodatkowo rocznie.

Gdzie te pieniądze się podzieją? Część firm podniesie ceny swoich produktów i usług. Piekarnia przerzuci koszt na chleb i bułki. Warsztat samochodowy – na naprawy. Fryzjer – na strzyżenie. Skutek? Drożyzna uderzy w każdego z nas, choćby jeżeli nie prowadzimy działalności.

Pan Marek miał małą drukarnię. Musiał zwolnić dwóch pracowników

Pan Marek prowadzi niewielką drukarnię w Poznaniu. Zatrudnia pięciu ludzi, drukują ulotki, plakaty, wizytówki dla lokalnych firm. Prąd to jeden z głównych kosztów – maszyny drukujące pracują od ósmej rano do osiemnastej, czyli dokładnie w godzinach szczytu, gdy naliczana jest opłata mocowa.

W 2025 roku pan Marek płacił około czterech tysięcy złotych miesięcznie za prąd, w tym opłatę mocową. W 2026 roku, przy wzroście opłaty mocowej o pięćdziesiąt pięć procent, jego miesięczny rachunek wzrośnie o około tysiąc złotych. Rocznie to dwanaście tysięcy złotych więcej. Nie jest w stanie tego pokryć bez podniesienia cen. Ale klienci już teraz mówią, iż jego usługi są drogie. Konkurencja z większych miast oferuje podobne ceny, ale ma lepszy sprzęt i większe wolumeny.

Pan Marek podjął decyzję – musiał zwolnić dwóch pracowników. To jedyny sposób, żeby utrzymać firmę na powierzchni. Ale teraz realizacja zamówień trwa dłużej, klienci się skarżą, część odchodzi do konkurencji. Pan Marek nie wie, ile jeszcze wytrzyma.

Polska w ogniu krytyki – rząd dokłada kolejne podwyżki

Były premier Mateusz Morawiecki ostro skrytykował obecny rząd za brak reakcji na wzrost opłaty mocowej. Wskazał, iż polski przemysł już teraz ma problem z wysokimi cenami energii, a dodatkowe pięćdziesiąt pięć procent wzrostu opłaty mocowej może go dobić. Zwrócił uwagę na absurd sytuacji: zamiast obniżać koszty dla firm, rząd je zwiększa.

Eksperci energetyczni ostrzegają, iż ten wzrost to efekt rosnących kosztów utrzymania elektrowni w gotowości oraz zobowiązań zawartych w wieloletnich kontraktach mocowych z poprzednich aukcji. Koszt rynku mocy w 2024 roku wyniósł około sześciu miliardów złotych. W 2025 roku to ponad sześć i pół miliarda. W 2026 roku, przy nowych stawkach, teoretycznie powinien przekroczyć dziesięć miliardów złotych. Ktoś musi za to zapłacić – i tym kimś jesteśmy my wszyscy.

Praktyczne konsekwencje: drożyzna, zwolnienia, upadłości

Wzrost opłaty mocowej nie dotknie tylko Twojego domowego budżetu. To będzie efekt domina. Firmy energochłonne – piekarnie, drukarnie, warsztaty, hale produkcyjne – będą musiały albo podnieść ceny, albo zwolnić pracowników, albo zamknąć działalność.

Już teraz, w samym tylko 2025 roku, pracodawcy zgłosili chęć zwolnienia ponad osiemdziesięciu ośmiu tysięcy pracowników – to wzrost o pięćdziesiąt trzy tysiące w porównaniu do poprzedniego roku. Wzrost kosztów energii to jedna z głównych przyczyn. A w 2026 roku, gdy opłata mocowa drastycznie wzrośnie, sytuacja może się jeszcze pogorszyć.

Małe firmy rodzinne, które od pokoleń działały w lokalnych społecznościach, mogą nie przetrwać. Piekarnia, która od czterdziestu lat piekła chleb dla całej dzielnicy, zamknie się, bo nie wytrzyma dodatkowych dziesięciu tysięcy złotych rocznie. Warsztat mechaniczny, który naprawiał samochody przez dwadzieścia lat, będzie musiał podnieść ceny, przez co klienci uciekną do większych konkurentów.

Duże fabryki nie zbankrutują od razu, ale będą przenosić produkcję za granicę – do krajów, gdzie energia jest tańsza. To oznacza mniej miejsc pracy w Polsce, mniejsze wpływy podatkowe do budżetu, słabszą gospodarkę.

Jak się przygotować i czy można coś zrobić?

Po pierwsze – zainwestuj w efektywność energetyczną. jeżeli jesteś właścicielem domu, wymiana starych żarówek na LED-y, lepsze ocieplenie, wymiana starego sprzętu AGD na nowszy, bardziej oszczędny – to wszystko zmniejszy Twoje zużycie prądu, a tym samym niższą opłatę mocową.

Jeśli prowadzisz firmę, to najwyższy czas pomyśleć o fotowoltaice. Energia wyprodukowana we własnym zakresie z paneli słonecznych nie jest obciążona opłatą mocową, bo nie pobierasz jej z sieci. Dla firm, które pracują w ciągu dnia – czyli dokładnie wtedy, gdy świeci słońce i panele produkują najwięcej energii – to może być klucz do przetrwania.

Coraz więcej przedsiębiorców inwestuje też w magazyny energii. Panel fotowoltaiczny produkuje prąd w dzień, magazyn go przechowuje, a firma wykorzystuje go wieczorem lub rano, gdy słońce nie świeci, ale maszyny muszą pracować. To dość droga inwestycja na start, ale przy obecnych cenach energii i przy wzroście opłaty mocowej zwraca się coraz szybciej.

Firmy produkcyjne mogą też rozważyć przesunięcie części produkcji na godziny nocne – od dziesiątej wieczorem do siódmej rano opłata mocowa nie jest naliczana. To wymaga reorganizacji pracy, zatrudnienia nocnej zmiany, ale dla energochłonnych zakładów może być to jedyny sposób na przetrwanie.

Po drugie – monitoruj swoje zużycie. Wiele firm nie ma pojęcia, ile dokładnie prądu zużywa i kiedy. Dzięki inteligentnym licznikom i systemom monitoringu możesz zobaczyć, gdzie tracisz energię i jak ją zoptymalizować. Może okazać się, iż jakaś maszyna ciągnie prąd na jałowym biegu albo iż część procesu można przenieść na inne godziny.

Po trzecie – rozmowa z dostawcą energii. Niektóre firmy energetyczne oferują specjalne taryfy dla biznesu, które mogą nieco złagodzić skutki wzrostu opłaty mocowej. Warto zapytać, czy są jakieś programy rabatowe, pakiety dla firm, umowy wieloletnie z zamrożonymi cenami.

Kto na tym zyska, kto straci?

Stracą wszyscy, którzy płacą rachunki za prąd – czyli my wszyscy. Gospodars

twa domowe zapłacą więcej. Firmy zapłacą znacznie więcej. Konsumenci zapłacą podwójnie – raz jako odbiorcy energii w domach, drugi raz poprzez wyższe ceny towarów i usług.

Kto zyska? Elektrownie, które dostają wynagrodzenie za gotowość do dostarczania mocy. To głównie duże państwowe koncerny energetyczne i prywatni właściciele elektrowni gazowych. Teoretycznie pieniądze te mają zapewnić bezpieczeństwo energetyczne kraju – żeby nie było awarii prądu, żeby elektrownie były gotowe na nagły wzrost zapotrzebowania. Ale koszty ponosi społeczeństwo, a zyski trafiają do kieszeni dużych graczy rynku energetycznego.

Czy to nieuniknione?

Niestety, tak. Opłata mocowa to element prawny wynikający z ustawy o rynku mocy, która została przyjęta w 2017 roku i weszła w życie w 2021 roku. Program wsparcia dostawców mocy ma funkcjonować do 2047 roku. To oznacza, iż będziemy płacić opłatę mocową przez kolejne dwadzieścia dwa lata.

Stawki są ustalane przez Prezesa Urzędu Regulacji Energetyki na podstawie kosztów kontraktów mocowych zawartych podczas aukcji. Rząd może teoretycznie zawieszać opłatę mocową – tak jak zrobił to w drugiej połowie 2024 roku – ale to kosztuje budżet państwa, bo ktoś musi zapłacić elektrowniom. W praktyce zawieszenie opłaty oznacza, iż płacimy za nią z podatków zamiast z rachunków za prąd.

Jedynym realnym rozwiązaniem na dłuższą metę jest masowe przejście na odnawialne źródła energii – fotowoltaikę, wiatraki, magazyny energii. Im więcej firm i gospodarstw domowych będzie produkować własną energię, tym mniej będą pobierać z sieci, tym niższa będzie ich opłata mocowa. To długotrwały proces, ale w obecnej sytuacji może być jedynym sposobem na ucieczkę od rosnących kosztów.

Społeczny sprzeciw, którego nie ma

Najbardziej frustrujące w całej tej sytuacji jest to, iż większość Polaków nie wie, co ich czeka. Opłata mocowa to mała pozycja na rachunku za prąd, często niezauważalna wśród innych składowych. Ludzie widzą tylko końcową kwotę do zapłaty i myślą „prąd znowu drożeje”. Nie zdają sobie sprawy, iż znaczną część tego wzrostu stanowi właśnie opłata mocowa.

Firmy protestują, przedsiębiorcy alarmują, ale społeczny sprzeciw jest niewielki. Może dlatego, iż temat jest techniczny, skomplikowany, trudny do zrozumienia. A może dlatego, iż ludzie są już zmęczeni ciągłymi podwyżkami i pogodzili się z tym, iż życie będzie coraz droższe.

Ale to nie musi tak wyglądać. jeżeli wystarczająco dużo osób zrozumie, co się dzieje, być może znajdą się politycy, którzy będą gotowi zmienić przepisy, zreformować rynek mocy, znaleźć bardziej sprawiedliwe rozwiązanie. Na razie jednak nic takiego się nie dzieje. I szykuje się kolejna rewolucja cenowa, która uderzy w każdego z nas.

Idź do oryginalnego materiału