Na stronach narodowego archiwum USA pojawiło 80 tys. stron z utajnionych wcześniej dokumentów na temat zamachu na prezydenta Johna F. Kennedy’ego. Tym samym Donald Trump dotrzymał obietnicy, którą złożył jeszcze w styczniu, tuż po objęciu urzędu. Eksperci nie przewidują jednak, aby publikacja akt zmieniła obecną narrację dotyczącą zdarzeń z 1963 roku.
Ponad 80 tys. stron z 1123 różnych dokumentów opublikowano we wtorek na stronie internetowej U.S. National Archives. Badacze zamachu na prezydenta Johna F. Kennedy’ego przewidują, iż minie sporo czasu zanim wszystkie pliki zostaną dokładnie sprawdzone i przeanalizowane.
Wiadomo, iż część z dokumentów to te same, które ujawniono już za kadencji Joe Bidena, inne były odtajnione częściowo jeszcze pod koniec lat 90. Wśród nowych i niepublikowanych wcześniej znajdują się listy, notatki, protokoły z zeznań czy wywiady.
Jeden z dokumentów opatrzony nagłówkiem „tajne” to maszynopis z odręcznymi notatkami z wywiadu przeprowadzonego w 1964 r. Badacz Komisji Warrena (komisji zajmującej się zabójstwem Johna F. Kennedy’ego red.) przesłuchiwał Lee Wigren, pracownika CIA, w sprawie nieścisłości w materiałach dostarczonych komisji przez Departament Stanu i CIA na temat małżeństw między kobietami z ZSRR i mężczyznami z USA.
Fredrik Logevall, profesor historii na Harvardzie i autor książki „JFK: Coming of Age in the American Century 1917-56″, w rozmowie z Reuters przekazał, iż nowe dokumenty mogą uzupełnić obraz, ale nie zmienią obecnej narracji.
„Warto wydobyć całą dokumentację, najlepiej w formie nieocenzurowanej. Ale nie spodziewam się sensacyjnych i nowych rewelacji, które w jakiś fundamentalny sposób zmienią nasze pojmowanie tego wydarzenia” – napisał w mailu profesor.
Zamach na Johna F. Kennedy’ego
John F. Kennedy w 1963 roku przygotowywał się do wyborów prezydenckich, mających odbyć się w kolejnym roku. We wrześniu i listopadzie podróżował po miastach wschodnich stanów. 22 listopada dotarł do Dallas, gdzie został ciepło przyjęty. Jednak podczas uroczystego przejazdu ulicami, do prezydenta oddano kilka strzałów.
Pierwsza kula trafiła w szyję, a druga w głowę prezydenta. John F. Kennedy zmarł niedługo później w Parkland Hospital.
Tuż po strzelaninie odnaleziono szereg dowodów oraz miejsce, z którego napastnik oddał strzały. gwałtownie ustalono, iż sprawcą mógł być Lee Harvey Oswald, były żołnierz US Marines, który wiele lat spędził w Związku Radzieckim i miał stamtąd żonę.
Oswald do winy się nie przyznał, ale posiadał broń i był widziany w budynku, z którego strzelano. Po wielogodzinnym przesłuchaniu miał zostać przewieziony do aresztu, ale gdy wychodził z budynku został postrzelony przez człowieka powiązanego z mafią. Zmarł kilka godzin później.
Nigdy w pełni nie udowodniono, iż to Oswald strzelał do prezydenta, ale do dziś ta teoria jest najbardziej popularną. Utajnienie dokumentów związanych ze sprawą doprowadziło do powstania wielu teorii spiskowych.
Robert F. Kennedy Jr., syn Roberta Kennedy’ego i bratanek Johna F. Kennedy’ego od lat uważa, iż w śmierć jego wujka jest zamieszana Centralna Agencja Wywiadowcza (CIA).