Xi Jinping i Donald Trump mogą zawrzeć niespodziewany „deal”? Ukraina i Tajwan nie mogą spać spokojnie

news.5v.pl 3 godzin temu
  • Międzynarodowa polityka Trumpa? — Będzie transakcyjna, na zasadzie: „ma być deal”. Do tego dochodzą deklaracje mające znamiona chęci rewizji granic, co wpisuje się w logikę zachowań mocarstw z XIX wieku — komentuje prof. Mierzejewski
  • Przy takim scenariuszu tracą „mniejsi” gracze jak Europa, a na znaczeniu tracą multilateralne sojusze takie jak Unia Europejska czy NATO
  • Ekspert kreśli scenariusz, w którym to Ameryka proponuje układ Indiom. Stawia to w bardzo trudnym położeniu Rosję i pośrednio Chiny
  • Relacje chińsko-rosyjskie opierają się na założeniu, iż o ile jedna strona upadnie, to druga ma też problemy wewnętrzne. o ile Ameryka naciśnie mocno na Rosję za sprawą cen ropy, może zacząć się upadek Putina — uważa
  • Więcej informacji znajdziesz na stronie głównej Onetu

Według „The Economist” dobrze poinformowani urzędnicy w Ameryce, Chinach i Europie mówią o rozmowach „G2” (USA-Chiny) i o tym, jak daleko mogą one zajść. Trump sygnalizuje, iż jest gotów do zawarcia umów z Xi Jinpingiem.

Czy taki skręt Ameryki w stronę Chin jest naprawdę możliwy? Prof. Dominik Mierzejewski, kierownik Ośrodka Spraw Azjatyckich Uniwersytetu Łódzkiego podkreśla, iż odpowiedź na to pytanie jest bardzo trudna. Ale zauważa: — Mamy do czynienia z aktorami, którzy zaczęli się do siebie upodabniać.

Cofamy się o dwa wieki

Ekspert daje w ten sposób do zrozumienia, iż międzynarodowa polityka amerykańska pod rządami Donalda Trumpa będzie inna od tej, którą prowadził jego poprzednik, Joe Biden. — Będzie transakcyjna, na zasadzie: „ma być deal”. Do tego dochodzą deklaracje mające znamiona chęci rewizji granic, co wpisuje się w logikę zachowań mocarstw z XIX wieku — zaznacza.

— Do tej pory Stany Zjednoczone były relatywnie przewidywalne. Oś polityki zagranicznej demokratów oscylowała wokół współpracy wielostronnej, multilateralnej — mówi Onetowi.

— Nie wiem, czy „deal” między USA i Chinami jest możliwy. Natomiast pewna trajektoria polityki amerykańskiej wpisuje się w trajektorię działań chińskich, które to oparte są na szeroko rozumianych relacjach dwustronnych. Na dobrą sprawę partnerzy z organizacji multilateralnych, takich choćby jak Unia Europejska czy choćby Sojusz Północnoatlantycki, są mniej ważni — dodaje.

Ameryka proponuje układ Indiom. To kłopotliwy scenariusz dla Rosji i Chin

Ekspert uważa, iż najważniejsze jest następujące pytanie: jak bardzo Trump musi się upodobnić do Chińczyków, żeby móc z nimi rywalizować?

— Trumpowi chodzi przede wszystkim o zbudowanie konkurencyjności gospodarki amerykańskiej. o ile weźmiemy wystąpienie Trumpa z 20 stycznia, to widzimy, iż Amerykanie będą wzmacniać produkcję ropy i gazu ziemnego, której są największym producentem na świecie. W ten sposób będą chcieli rywalizować z zieloną transformacją i to będzie ten element, który ma sprawić, iż Amerykanie będą bardziej niż Chiny atrakcyjni dla kapitału międzynarodowego i talentów, które przybywają do Stanów Zjednoczonych.

Prof. Mierzejewski podkreśla, iż Ameryka ma różne możliwości współpracy na arenie międzynardowej, a przez to różne sposoby wpływania pośrednio także na Chiny i bezpośrednio na Rosję.

— Proszę sobie wyobrazić scenariusz, iż Amerykanie proponują Indiom tańsze surowce naturalne niż Rosja. W ten sposób Waszyngton może wykluczać kontrahentów rosyjskich na międzynarodowych rynkach naftowych. jeżeli do tego dojdzie, to Rosjanie mają duży problem. Bo generalnie ceny surowców są głównym źródłem dotowania wojny w Ukrainie. W ten sposób Trump może tę spiralę wojenną trochę ukrócić, spełniając tu swoją obietnicę wyborczą. Idąc dalej, spowoduje to napięcia w relacjach chińsko-rosyjskich, bo Rosjanie w tej konstelacji, co jest dość logiczne, będą próbowali sprzedać więcej ropy do Chin — mówi.

Dalszy ciąg materiału pod wideo

Ameryka pójdzie na ustępstwa w sprawie Tajwanu?

Dopowiada: — Relacje chińsko-rosyjskie opierają się na założeniu, iż o ile jedna strona upadnie, to druga ma też problemy wewnętrzne. I o ile Ameryka naciśnie mocno na Rosję za sprawą cen ropy, może zacząć się upadek Putina. Dla autorytarnych rządów chińskich oznacza to, iż ten partner międzynarodowy, który był tak forsowany przez ostatnią dekadę czy dłużej, po prostu traci na znaczeniu. I ludzie zaczynają zadawać pytania również w Komunistycznej Partii Chińskiej: to po co nam to było?

Gdyby jednak Trump zdecydował się na inny sojusz, co jest w stanie zaoferować Chińczykom? Czy w imię interesów mógłby poświęcić Tajwan?

Ekspert jest przekonany, iż Amerykanie nie zgodzą się na przejęcie Tajwanu przez Chiny. Jego zdaniem, stawka jest tutaj inna. — Chińczycy jeszcze nie są gotowi na zmianę status quo w Azji Wschodniej. Sprawa Tajwanu jest ściśle powiązana z sytuacją na Półwyspie Koreańskim. Ale Amerykanie mogą być zmuszeni przez Chińczyków do tego, żeby uznać hasło „nie dla niepodległości Tajwanu”. Może to nastąpić w obszarze podpisania kolejnego wspólnego komunikatu dotyczącego relacji dwustronnych, ale to długa droga. Być może taka deklaracja ze strony Ameryki skłoni Chińczyków do większej presji na Federację Rosyjską, żeby zamknęła konflikt w Ukrainie.

Wietnamizacja w stylu Donalda Trumpa

Rozmówca Onetu podkreśla, iż to tylko jeden z możliwych scenariuszy. — Wewnątrz administracji amerykańskiej są różne pomysły na stosunki z Chinami, choć oczywiście to prezydent jest postacią dominującą — mówi.

Zdaniem rozmówcy Onetu, amerykański prezydent posługuje się taktyką, którą można opisać kolokwialnie: wprowadzaniem w błąd. — Tego rodzaju polityka w strategicznej kulturze chińskiej jest dogmatem. Nie wiemy, czy Trump rzuca swoje deklaracje na wiatr, czy będą się one materializować.

Prof. Mierzejewski widzi podobieństwo polityki Trumpa do polityki Ameryki z lat 70, pod wodzą Richarda Nixona i jego doradcy Henry’ego Kissingera. Przytacza przykład koncepcji politycznej, określanej mianem wietnamizacji. — W czasach wojny w Wietnamie taką koncepcję wprowadzał Richard Nixon, a chodziło o zrzucenie większych ciężarów wydatków zbrojeniowych na partnerów w Azji Południowo-wschodniej. Z perspektywy małych i średnich państw może to być dość niebezpieczne. Tajwan został wykluczony z ONZ w 1971 roku, bo taka była linia Kissingera, żeby wpływać na Rosję, dogadując się z Chinami — przypomina.

— Nie chciałbym tutaj źle wróżyć, ale Tajwan po raz drugi może być ofiarą relacji dużych graczy. To też jest do wszystkich małych i średnich państw sygnał, iż może nastąpić powrót do takiego transakcyjnego, XIX-wiecznego modelu prowadzenia polityki.

— Co wówczas mamy zrobić w Europie? Bo przecież to my jesteśmy ci mali i średni. Co mają zrobić państwa ASEANu? Co ma zrobić Japonia? Co ma zrobić Korea Południowa? Na ile to wszystko, co się dzieje teraz, wpłynie na redefinicje tego poliberalnego modelu świata? — zastanawia się prof. Mierzejewski.

Idź do oryginalnego materiału